Ponad 300 paczek trafi w najbliższych dniach do Wielkopolan internowanych w stanie wojennym. Pakunki wyglądają tak samo jak te, które otrzymywali w miejscach internowania; w środku znalazły się m.in. listy od uczniów wielkopolskich szkół.
Inicjatywa wielkopolskiej Solidarności ma związek z obchodami 40. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego. W przygotowaniu paczek uczestniczyli uczniowie liceów z Poznania, Piły i Leszna. Oni też pisali listy do bohaterów wydarzeń sprzed czterech dekad.
Szef wielkopolskich struktur NSZZ "Solidarność" Jarosław Lange podkreślił w poniedziałek, że jest to unikatowa inicjatywa w skali kraju. Paczki trafią do internowanych w 1981 roku mieszkańców dawnych województw: poznańskiego, pilskiego i leszczyńskiego.
"40 lat temu internowani otrzymywali paczki od Solidarności, od przyjaciół, od rodzin, teraz te paczki przygotowaliśmy my. Sądzę, że ich zawartość spowoduje, że adresatom zakręci się łza w oku. Wśród różnych przedmiotów każdy internowany znajdzie w paczce list z podziękowaniem od młodych ludzi, uczniów liceum. Każda paczka zawiera inny list, napisany przez innego autora lub autorów" – wyjaśnił Lange.
Każdy pakunek wygląda tak, jak paczki dostarczane internowanym cztery dekady temu.
"To zwykły szary karton, owinięty szarym papierem i zawiązany sznurkiem, który się trochę siepie. Jest też wypisany flamastrem adres internowanego – szczęśliwie dziś to już adres domowy, nie, jak 40 lat temu: Wronki, Gębarzewo, czy inne miejsce internowania" – powiedział.
Paczki z nazwiskami osób, które już nie żyją, trafią do rodzin dawnych internowanych.
Pierwszą paczkę osobiście odebrał w poniedziałek w Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu dawny opozycjonista, b. koordynator służb specjalnych Janusz Pałubicki. "Ja 40 lat temu nie dostałem paczki. Przez długi czas korespondencja wysyłana przez nas do rodzin nie dochodziła. Rodziny przez długi czas nie wiedziały, gdzie jesteśmy" – powiedział Pałubicki, odbierając paczkę od licealisty.
W rozmowie z dziennikarzami Janusz Pałubicki wspominał, że 40 lat temu nie od razu zorientował się, że będzie zatrzymany.
"Przyszli po mnie do domu. Późna pora. Było dwóch cywilów i człowiek w mundurze milicyjnym. Powiedzieli, że pilna sprawa, trzeba jechać i coś załatwić. Wtedy czasem zdarzało się, że ktoś z zarządu regionu musiał jechać, interweniować – myślałem, że to taka sytuacja. Dłuższy czas siedziałem sam w pokoju na komisariacie. Potem rewizja, pojedynczo sprowadzali nas na dół. Domyśliłem się, że coś jest nie tak, gdy zobaczyłem milicjantów z długą bronią. Wyprowadzili mnie na podwórze i wsadzili do więziennej budy" - mówił.
"Droga do Gębarzewa była długa. Wojtek Wołyński miał przy sobie pismo na papierze kredowym – następnego dnia miał jechać do Finlandii po odbiór sprzętu. Dyskretnie, pod marynarką, darł to upoważnienie, jedliśmy ten papier. Wyprowadzali nas pojedynczo na plac w Gębarzewie. Naprzeciwko – straż więzienna z psami. Pamiętam upiorny wygląd całości: druty kolczaste, mury, oświetlenie. O tym, że wprowadzono stan wojenny, dowiedzieliśmy się następnego dnia z głośnika w celi" – powiedział.
Janusz Pałubicki został zaproszony do siedziby Muzeum Broni Pancernej na spotkanie z młodzieżą z wielkopolskich szkół. W dyskusji o potrzebie wolności i demokracji, poza zaproszonymi internowanymi w stanie wojennym, udział wzięli także przedstawiciele władz lokalnych i regionalnych.
Przed spotkaniem młodzież mogła w muzealnych halach przekonać się, jak działał powielacz, jak pracowali drukarze podziemnej Solidarności, jak wyglądała rozmowa w komisariacie MO, ale także, jak wyglądały ówczesne kolejki do sklepu.
Główne obchody 40. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego w Poznaniu odbędą się wieczorem przy pomniku Poznańskiego Czerwca 1956 r. Poprzedzi je msza w kościele dominikanów i składanie kwiatów w miejscach pamięci. (PAP)
autor: Rafał Pogrzebny
rpo/ lena/