Tablicę upamiętniającą działaczy podziemia niepodległościowego ks. Władysława Gurgacza, Stefana Balickiego i Stanisława Szajnę zawieszono w sobotę na murze krakowskiego muzeum archeologicznego. W tym budynku 70 lat temu komunistyczny sąd skazał ich na śmierć.
Ks. Władysław Gurgacz, Stefan Balicki i Stanisław Szajna 70 lat temu zostali zamordowani w więzieniu przy ul. Montelupich. W budynku, w którym obecnie mieści się krakowskie muzeum archeologiczne, przeprowadzono pokazową rozprawę zakończoną wydaniem przez wojskowy sąd rejonowy wyroku śmierci. Wykonano go 14 września 1949 r.
"Spotykamy się pod tablicą, która upamiętnia trzy postacie, trzy życiorysy – bardzo odmienne i, wydaje mi się, bardzo symboliczne" – mówił podczas uroczystości dyrektor krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej Filip Musiał.
Przypomniał, że Balicki zginął, mając zaledwie 27 lat, ale już jako nastoletni chłopak był "obrońcą Warszawy". W czasie wojny, po zajęciu przez Armię Czerwoną terenów, na których przebywał, wstąpił do Ludowego Wojska Polskiego. Walczył o Kołobrzeg i Wał Pomorski, a po wojnie osiedlił się na Dolnym Śląsku.
"Był reprezentantem tych Polaków, którzy sądzili, że da się ocalić rąbek niezawisłości Polski, próbując współdziałać w oficjalnych organach rodzącej się Polski. Wtedy nie dla wszystkich było jeszcze jasne, że będzie ona komunistyczna" – wskazał Musiał.
Kiedy zaczęły się represje wobec towarzyszy działacza, Balicki przystąpił do Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowej i stał się, ze względu na swoje doświadczenie, jedną ze znaczącym tam postaci.
Inny życiorys, jak zauważy dyrektor krakowskiego oddziału Instytutu, miał Stanisław Szajna. Ten z kolei w wieku 20 lat rozpoczął służbę w Armii Krajowej, biorąc udział w akcji "Burza". Zginął pięć lat później, mając za sobą służbę m.in. w oddziałach zbrojnych Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość.
"To człowiek, który, tak jak wielu ludzi z jego pokolenia, w 1947 r. ujawnił się, usiłował wrócić do normalnego życia. Nie dało się" – wskazywał dyrektor. "To znaczy Polska skomunizowana, w której władzę przejęła totalitarna ekipa Gomułki i Bieruta, nie pozwalała takim ludziom wrócić do normalnego życia" – przypomniał Musiał. Ostatecznie Szajna wstąpił do PPAN, gdzie walczył do 1949 r.
Najstarszym z upamiętnionych działaczy był ks. Gurgacz, jezuita, kapłan, mistyk i malarz, człowiek, który, w ocenie Musiała, "całe swe życie poświęcił Bogu i bliźniemu". "Marzył o tym, by być misjonarzem. (...) Po wojnie stał się znany komunistom z bardzo odważnych kazań, w których nie atakował państwa komunistycznego, ale materializm, w których wskazywał na to, jakie spustoszenie w ludzkiej duszy przynoszą jakiekolwiek związki z komunizmem" – podkreślił dyrektor.
Ks. Gurgacz, po tym, jak kontakt nawiązał z nim dowódca PPAN Stanisław Pióro "Mohort", otoczył formację opieką duchowną. "To jest działalność, z której, myślę, powinniśmy znać go najlepiej. Bo wtedy ujawnia się ten rys duszpasterski, który jest dla niego bardzo charakterystyczny, wielkie oddanie człowiekowi, poświęcenie dla człowieka i gotowość do niesienia mu opieki oraz ochrony do samego końca" – wskazywał Musiał.
Przypomniał, że ks. Gurgacz miał szansę uciec przed komunistami, wyjeżdżając z Krakowa, ale – jak sam mówił – "nie mógł opuścić swoich chłopaków". "Chciał być z nimi do końca, także wtedy, gdy będą przechodzili te najtrudniejsze chwile, w areszcie komunistycznym, a później przed komunistycznym trybunałem" – dodał Musiał.
Według przekazów historycznych cała trójka do wykonania wyroku została wyprowadzona razem. Ks. Gurgacz zginął dopiero od drugiego strzału. Szajnę i Balickiego też zabiły strzały w tył głowy. Na karę śmierci skazano wówczas także kleryka jezuickiego Michała Żaka, ale ostatecznie zmieniono mu ją na dożywocie.
Dyrektor krakowskiego oddziału IPN wyjaśnił, że wyroki, które wydawano wówczas w sądzie, miały doprowadzić nie tylko do śmierci partyzantów i kapelana, ale także do tego, żeby "wymazać ich z historii" za to, że walczyli o niepodległą Polskę.
"Dzisiaj wolna Rzeczpospolita upomina się o nich. A IPN będzie dokładał wszelkich starań, żeby odnaleźć wszystkich tych, którzy zostali przez komunistów zamordowani i wrzuceni do bezimiennych grobów śmierci. Będziemy te działania realizować aż nie znajdziemy ostatniego z nich" – zapewnił.(PAP)
Autor: Nadia Senkowska
nak/ joz/