Krytyczka filmowa Anna Serdiukow ciesząc się z Oscara dla "Idy" uważa, że rozciąganie tej nagrody na całe polskie kino jest przesadą. "Kino polskie nie będzie przez to lepsze. Kino polskie będzie takie, jakie jest" - powiedziała PAP.
"Akademia doceniła 60 filmów, tyle filmów było nominowanych w różnych kategoriach. Znaleźć się w tym gronie, jest wielkim wyróżnieniem. Na tym ostatnim odcinku selekcji trochę jest tak, że nie ma przegranych – oczywiście nie wszyscy dostają nagrody, ale życzę każdemu takiego finiszu, z najlepszymi – więc nasze polskie filmy dokumentalne, choć nie zdobyły nagrody, są bardzo ważnym głosem. Cieszy ich obecność za granicą, wartością – i to nie są słowa pocieszenia – nie jest sama nagroda, ale to, że mogły zafunkcjonować w świecie" - powiedziała Serdiukow.
Jej zdaniem Oscar to najpiękniejsza nagroda, ale nie ma co wyciągać na tej podstawie wniosków, co do kondycji polskiego kina. "To nagroda tylko dla twórców +Idy+. Kino polskie nie będzie przez to lepsze. Kino polskie będzie takie jakie jest. Dobre. Różne. Czasami skromne, czasami złe, czasami bardzo dobre, wyjątkami – wybitne. Jak każde kino. Nadzieja, że ta nagroda na coś się przełoży dla samych twórców. I tego im życzę. Nie splendoru w Polsce albo narodowej zawiści. Chciałabym, by skromny Łukasz Żal i wybitna Agata Kulesza doczekali się kolejnych zagranicznych propozycji. I tak rozumiem to wyróżnienie. Ich należy dzisiaj doceniać, o nich opowiadać, ich wychwalać" - powiedziała krytyczka.
Anna Serdiukow: To nagroda tylko dla twórców "Idy". Kino polskie nie będzie przez to lepsze. Kino polskie będzie takie jakie jest. Dobre. Różne. Czasami skromne, czasami złe, czasami bardzo dobre, wyjątkami – wybitne. Jak każde kino.
"Jeśli chodzi o Oscary to przyznałabym Oscara gali Oscarów. Ktokolwiek dostaje nagrodę, świetnie to się ogląda. Jak film. To jest kino. Trochę to uderza w samą ideę kina, a trochę sankcjonuje byt kinematografii jako uniwersalnej rozrywki. Kto z nas widział wszystkie nominowane filmy? Kto wie, w czym jedna aktorka od drugiej jest lepsza? To banał, ale już naprawdę niewiele dzieli telewizję od kina, potrafimy wysiedzieć przed telewizorem do rana" - mówiła Serdiukow.
Wbrew nadziejom wielu obserwatorów "Boyhood" nie został obsypany Oscarami. "Szczerze kibicowałam temu filmowi, ale też jestem wielką fanką nagrodzonego +Birdmana+. Nie dziwi mnie taki werdykt, zawodzi może nieco, ale przecież nie o to chodzi w tego typu rywalizacjach, by każdy był usatysfakcjonowany. Czy wygrywa najlepszy? Na tym etapie nie ma już chyba najlepszych filmów, są najlepiej wypromowane dla Akademii. Cieszą nagrody dla Patricii Arquette, J.K. Simmonsa, Julianne Moore, Eddie’ego Redmayne’a. To są wspaniali aktorzy, warto o nich sobie przypominać, o nich pamiętać, ich oglądać w nawet nie zawsze najlepszych filmach" - dodała Serdiukow.
W rywalizacji o złotą statuetkę film Pawła Pawlikowskiego pokonał w swojej kategorii: rosyjskiego "Lewiatana" w reż. Andrieja Zwiagincewa, argentyńskie "Dzikie historie" w reż. Damiana Szifrona, mauretańskie "Timbuktu" w reż. Abderrahmane Sissako oraz estońsko-gruzińskie "Mandarynki" w reż. Zazy Urushadzego.
"Ida", do której zdjęcia kręcono m.in. w Łodzi, jest wspólną produkcją Polski i Danii, zrealizowaną przez studia Opus Film oraz Phoenix Film we współpracy z Portobello Pictures, Phoenix Film Polska i Canal+ Polska. Produkcję dofinansowały m.in. Polski Instytut Sztuki Filmowej i Duński Instytut Filmowy. (PAP)
aszw/ jbr/