W 1958 roku w Przeworsku, małym mieście ówczesnego województwa rzeszowskiego, a obecnie podkarpackiego, w trakcie robót ziemnych robotnicy dokonali niecodziennego odkrycia. W jednym ze starych zabudowań znaleziono 80 kartkowy zeszyt, który zawierał 102 ponumerowane i zapisane strony.
Nie byłoby w tym znalezisku zapewne nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że – jak się później okazało - należał on przed wojną do piętnastoletniej żydowskiej dziewczynki Basi Rosenberg, która opisała w nim prawdopodobnie 2 ostatnie lata swojego życia, w tym doświadczenie pierwszych dni okupacji niemieckiej, stając się tym samym jednym z najważniejszych głosów Zagłady Żydów dawnej Galicji. Głosów tym bardziej przejmujących, bo należących do dziecka, a dziś prawie zupełnie zapomnianych.
"Jestem młodą panienką, trochę oczytaną i patrzącą bardzo krytycznie na świat…"
Basia Rosenberg urodziła się 5 sierpnia 1923 roku w Przeworsku. Była najmłodszym dzieckiem kupca Herscha (ur. 1885) i Feigi (ur. 1882) Rosenbergów, właścicieli przeworskiej hurtowni cukru oraz sklepu korzennego. Posiadała trójkę starszego rodzeństwa: siostrę Leę (ur. 1912) oraz braci Józefa (ur. 1913) i Lazara (ur. 1916).
Całe swoje krótkie życie spędziła w Przeworsku, gdzie mieszkała w centrum miasta, przy Rynku 36, zaraz obok ratusza, skąd następnie (1936) przeniosła się do nowo wybudowanej kamienicy, w której mieściły się także wspomniany sklep i hurtownia. W mieście tym również chodziła do powszechnej, siedmioklasowej Szkoły Żeńskiej (1929-1936), a następnie Publicznej Dokształcającej Szkoły Zawodowej w oddziale handlowym (1936-1939).
Pomimo względnego zabezpieczenia materialnego, rodzina Rosenbergów należała raczej do klasy średniozamożnych Żydów. Mogą o tym świadczyć częste opisy Basi np. o tym, że musiała chodzić w podziurawionym płaszczu na zimę, ponieważ rodzice, zdaje się, w pierwszej kolejności chcieli zadbać o wygląd swojej starszej córki, panny, która lada dzień miała wyjść za mąż za swojego dość pobożnego i dość mądrego żydowskiego narzeczonego z Jasła.
Rosenbergowie najprawdopodobniej nie ulegli asymilacji. Z obszernych opisów autorki dziennika, pełnych fascynacji żydowską tradycją, wynika, że była to rodzina religijna, obchodząca wszystkie ważne święta żydowskie z dużym pietyzmem. W ich domu rozbrzmiewał zapewne język jidysz, a także hebrajski (sama autorka posługuje się w tekście kilkukrotnie hebrajskim zapisem), na co może wskazywać wpis o tym, że Basia, idąc do szkoły powszechnej w wieku 6 lat "nie umiała ani słowa po polsku". Szybko jednak poradziła sobie z tą przeszkodą i, pomimo obaw wychowawczyni klasy Władysławy Gall z Przeworska, stała się jedną z najlepszych uczennic. Autorka wspomina moment dołączenia do swoich szkolnych rówieśników po 9 latach, pisząc o sobie, że jest już "młodą panienką, trochę oczytaną i patrzącą bardzo krytycznie na świat".
Basię Rosenberg poznajemy w momencie, gdy ma 15 lat i jest uczennicą szkoły zawodowej. Jest to nieprzeciętna, jak na swój wiek bardzo dojrzała i wrażliwa dziewczyna, odstająca nieco od koleżanek, kochająca literaturę, kino i naturę.
Życie młodej Żydówki w galicyjskim sztetlu
Pierwsza notatka w zeszycie Basi pochodzi z dnia 20 maja 1938 roku, jednak – jak się później dowiadujemy – wpis ten był kontynuacją pierwszej części dziennika, która, niestety, najprawdopodobniej zaginęła.
Dziewczynka rozpoczęła pisanie pamiętnika jeszcze w wieku 14 lat, począwszy od dnia 29 lipca 1937 roku. Wiemy o tym dzięki „jubileuszowemu” wpisowi z 28 lipca 1938 roku, w którym autorka notuje:
"Jutro jest rocznica pisania w moim pamiętniku. Pamiętam ten dzień przed rokiem: po południu nie miałam, co robić i znudzona, wzięłam własne 35 gr. i poszłam kupić zeszyt i zaczęłam pisać pamiętnik. (…) I wtedy myślałam jak dziś +co będzie za rok+. Nic się nie zmieniło. Chyba to, że nauczyłam się trochę księgowości, przeczytałam jeszcze kilkaset książek i może nauczyłam się bardziej rozumieć świat i ludzi".
Dzienniczek Basi stał się powiernikiem jej codziennych doświadczeń, rozterek i fascynacji. Z jego kart dowiadujemy się, jak wyglądało życie młodej, mieszkającej w małym miasteczku, żydowskiej dziewczyny przed wojną. Są tutaj opisy nie tylko zajęć w szkole, ale także relacji rodzinnych, towarzyskich, spędzania czasu wolnego, charakterystyka relacji wewnątrz-żydowskich w mieście, a im bliżej wojny, także doniesienia z polityki.
Dziewczynka dużo uwagi poświęca szkole. Basia była raczej pilną uczennicą, wnioskując po jej zaangażowaniu w ten temat, który ciągle przewija się w opisach, a także po stopniach i pochwałach od nauczycieli, o których również z dumą często wspomina. Jej ulubionym zajęciem po szkole było spędzanie czasu na łonie natury, chodzenie do kina, które znajdowało się w budynku Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, a także czytanie książek, które – sądząc po częstotliwości wymieniania kolejnych tytułów – wręcz pochłaniała.
To sprawiło, że dziewczynka czuła się odosobniona w swoich zainteresowaniach i swej wrażliwości. Pisała:
"Nie wiem, czy ja jestem inna od innych dziewcząt. Na przykład ja lubię iść na spacer w pole lub do jazu patrzeć na piękny krajobraz, a one się śmieją z tego. Także żadna nie pisze pamiętnika, tylko ja. Ale chyba nie jestem przecież inna niż one".
Basia była także baczną obserwatorką rzeczywistości ją otaczającej, często bardzo krytyczną. Wskazują na to chociażby zapisy dotyczące relacji żydowskich w mieście. Autorka tego niewielkiego dziennika pisze o "brzydkiej cesze żydów", jaką było chociażby konkurowanie z hurtownią jej ojca, czy też kontrola Urzędu Skarbowego po tym jak ktoś z żydowskich sąsiadów doniósł na pewne nieprawości, których miał się dopuścić Hersch Rosenberg. W smutnej konkluzji do tych wydarzeń czytamy:
"Myślę, że świat jest podły i że to wcale nie jest pustym frazesem wyczytanym w książce. Ludzie są bardzo źli, dokuczają sobie nawzajem, a już najwięcej to chyba Żydzi".
Dziewczynkę, oprócz jej najbliższego otoczenia, interesował także świat polityki. Zainteresowania te przybrały na sile w momencie, kiedy nad Europą wisiało już widmo nazizmu. Z uwagi na fakt, że Basia miała zaledwie 15 lat, dla czytelnika mogą się wydawać zaskakujące trafne komentarze, jakimi opatrywała kolejne wydarzenia. Jak się dzisiaj możemy jedynie domyślać – krytyczny umysł naszej autorki kształtowało przedwojenne pismo dla dzieci „Promień słońca”, o którym Basia Rosenberg wielokrotnie wspomina. Miesięcznik ten, wydawany przez Zygmunta Chełstowskiego, tylko z pozoru przypomina kolorową gazetkę dla dzieci. Znaleźć tu można było obszerne artykuły dotyczące bieżących zagadnień dotyczących Polski i świata, opisy różnych polskich miast, które warto zwiedzić, czy tematów związanych z różnymi świętami katolickimi. Każdy numer posiadał na końcu także konkursy dla dzieci. W jednym z nich Basia wzięła nawet udział odpowiadając na trzy pytania dotyczące przemysłu polskiego (gazeta jest dostępna w bibliotece cyfrowej Uniwersytetu Warszawskiego: http://ebuw.uw.edu.pl/dlibra/publication?id=169246&tab=3, wydanie, o którym wspomina Basia Rosenberg pochodzi z roku 1938, nr 10 (38)).
A może lepiej jest tak, że człowiek o niczem nie wie, co go czeka?
10 września 1939 roku, około godziny 14, jednostka Wehrmachtu wkroczyła do Przeworska. Na jej tyłach działała grupa operacyjna policji bezpieczeństwa i służby bezpieczeństwa (sipo i SD), a w jej skład wchodziły 4 oddziały operacyjne, które tworzyły swoje placówki na Rzeszowszczyźnie. W Przeworsku taką jednostkę założył Alfred Hasselberg, skądinąd doktor prawa karnego. Od tego momentu Żydzi przeworscy stają w obliczu szykan, jakie przygotował dla nich niemiecki okupant.
Ton dziennika Basi Rosenberg przybiera na sile, gęstnieje od napływu emocji. Wyraźnie zauważamy wzmożoną chęć pozostawienia śladu, zapisu tego, czego staje się mimowolnym świadkiem. Dziewczynka dokumentuje kolejne represje wobec ludności żydowskiej, w tym spalenie zabytkowej, pochodzącej z XVII wieku synagogi w Przeworsku:
"Zebrano wczoraj wszystkich Żydów i kazano im zamiatać miasto. (…) Poobcinano wszystkim brody i pejsy. Mój tatuś boi się na krok wychodzić. Po południu usłyszeliśmy strzał (…) niestety do naszej synagogi. 400 lat już stała, a spłonęła przez podpalenie. W moich oczach nowy, dopiero tego roku zrobiony dach runął w dół".
Oprócz synagogi spłonęło także kilkanaście domów przy ulicy Kazimierzowskiej, która przed wojną była zamieszkiwana wyłącznie przez Żydów. Oznaczano domy oraz mienie żydowskie gwiazdą Dawida, by ułatwić Niemcom ich rabunek, co także dotknęło hurtownię Herscha Rosenberga.
"Wojna. Mówiono ciągle o tem, a jednak nikt nie wierzył, że wybuchnie. I oto siedzimy w ciemności. Elektryki nie wolno świecić, by nie było widać światła na zewnątrz. Piszę przy świeczce. Na dworze jest ciemno i tak ponuro i okropnie jest dookoła. (…) Boję się panicznie. Już było dziś kilka alarmów gazowych, ale na szczęście były fałszywe.Nerwy mam naprężone. Nie wiem jak to przetrzymam. Ludzie uszczelniają okna, każdy chce się bronić, a nie wie jak. O Boże! Zlituj się nad nami. Co będzie dalej".
Pamiętnik Basi Rosenberg kończy wpis z dnia 24 września 1939 roku. Cała jej rodzina mieszka już wówczas w magazynie, ponieważ mieszkanie zajęli dwaj oficerowie ze służącym. Pod tekstem z tego dnia widnieje podkreślone słowo „KONIEC”, zupełnie tak, jakby autorka przeczuwała to, co miało wydarzyć się zaledwie trzy dni później, czyli 27 września.
Tego dnia do miasta przyjechał 3 oddział operacyjny SD pod dowództwem wspomnianego już przeze mnie Alfreda Hasselberga, który przeprowadził akcję wysiedlenia Żydów z Przeworska za San, czyli na radziecką strefę wpływów. Ok. 2 000 Żydów opuściło swoje domy, zabierając ze sobą jedynie 100 zł i mały bagaż, zamykając tym samym żydowski rozdział historii Przeworska. Rzekę musieli przekroczyć wpław. Wśród nich zapewne była rodzina Rosenbergów.
Od tego momentu nie są znane losy młodej autorki. Nie wiemy nawet, czy Basia zdołała przekroczyć San. Z kwerendy, jaką uczyniłam na potrzeby niniejszego artykułu, dowiadujemy się nieco na temat dalszych losów rodziny Rosenbergów, jednak źródła, które prezentują owe fakty należy traktować z należytym dystansem.
Pierwszym z nich jest krótka monografia Józefa Benbenka „Martyrologia mieszkańców Przeworska w czasie II wojny światowej” z 1978 roku, z której dowiadujemy się, że brat Basi – Lazar (Laser) Rosenberg "dość długo ukrywał się, pewnego dnia został przyłapany i doprowadzony do aresztu miejskiego, następnie rozstrzelany na podwórzu ratusza".
Kolejnym źródłem, do którego udało mi się dotrzeć jest centralna baza nazwisk ofiar Holokaustu, dostępna na stronie internetowej izraelskiego Instytutu Yad Vashem. Ze świadectwa osoby podpisanej nazwiskiem Damf, która – jak dowiadujemy się z opisu – była spowinowacona z rodziną Rosenbergów (siostrzenica Herscha Rosenberga, kuzynka Basi), wynika, że cała rodzina, za wyjątkiem Feigi, o której nie ma informacji, została zamordowana. Niestety nie wiadomo, w jakich okolicznościach, nieznana jest także data ich śmierci (oprócz informacji o Lei Rosenberg, która – według świadectwa – zmarła w roku 1941).
Odnalazłam świadectwo dotyczące, jak mniemam, śmierci naszej autorki podpisanej jako Batia Rosenberg. I choć źródło podaje inny wiek, niż faktycznie miała dziewczynka, jest dalece prawdopodobne, że dotyczy ono autorki dzienniczka, gdyż wymienia jej rodziców, a także faktyczne miejsce urodzenia ojca, jakim była wieś Niebylec (link do strony zawierającej świadectwo śmierci Basi: https://yvng.yadvashem.org/nameDetails.html?language=en&itemId=8766364&ind=6).
Epilog
Okupacja niemiecka zakończyła żydowską kartę historii tego miasta. Powiat przeworski, który przed wojną był konglomeratem narodowościowym, a Żydzi stanowili w nim ponad 5% ogółu, został pozbawiony izraelskich mieszkańców.
Dziś w Przeworsku nie ma praktycznie żadnych śladów dawnej, tak przecież licznej obecności ludności żydowskiej w mieście, prócz znajdującego się na dawnym cmentarzu żydowskim (obecnie dworcu autobusowym), godnego pożałowania pomnika upamiętniającego ofiary Holokaustu. Z tej perspektywy tak ważny dla zachowania pamięci o tym nieistniejącym już dzisiaj świecie jest dzienniczek piętnastoletniej dziewczyny, która z młodzieńczą wrażliwością odkrywa ten świat przed nami.
Autorka:
Rita Śliwa – pochodząca z Przeworska absolwentka historii UJ. Interesuje się zgłębianiem zapomnianych żydowskich mikrohistorii.