"Anna Walentynowicz 1929-2010" to tytuł nowego albumu IPN z ponad 300 stronami m.in. fotografii i kopii dokumentów dot. życia i dokonań słynnej bohaterki Solidarności. To kwintesencja "Anny Solidarność" - podkreślił podczas promocji książki jej syn, Janusz Walentynowicz.
Promocja albumu odbyła się we wtorek wieczorem w Centrum Edukacyjnym IPN "Przystanek Historia" w Warszawie.
"Kiedy otworzyłem tę piękną księgę, to się popłakałem. Album jest tak pięknie zrobiony... To jest +Anna Solidarność+ w pigułce. Krótki tekst, bardzo wymowny, nie brakuje żadnego słowa i żadnego dodać nie można. To jest po prostu kwintesencja Anny Walentynowicz" - ocenił wzruszony Janusz Walentynowicz, zwracając uwagę m.in. na przedmowę pt. "Świadectwo Anny Walentynowicz", którą napisał prezes IPN Jarosław Szarek.
W spotkaniu poświęconym Annie Walentynowicz - poza Walentynowiczem i Szarkiem - wzięli udział współautorzy wydanej przez IPN publikacji - historyk dr hab. Sławomir Cenckiewicz, autor wcześniejszej, obszernej biografii Walentynowicz pt. "Anna Solidarność", oraz Adam Chmielecki.
"Przydomek +Anna Solidarność+ jest naznaczony konkretnymi faktami historycznymi" - zaznaczył Cenckiewicz, wiceszef Kolegium IPN i dyrektor Wojskowego Biura Historycznego. Przypomniał, że Annę Walentynowicz - skromną suwnicową poświęcającą się bez reszty dla innych - robotnicy Stoczni Gdańskiej bronili już w styczniu 1980 r., gdy doszło do pierwszej próby zwolnienia jej z pracy. "To był pierwszy godzinny strajk w jej obronie" - zaznaczył Cenckiewicz, dodając, że już na przełomie lat 70. i 80. Walentynowicz stała się dla robotników ogromnym autorytetem.
"Kiedy otworzyłem tę piękną księgę, to się popłakałem. Album jest tak pięknie zrobiony... To jest +Anna Solidarność+ w pigułce. Krótki tekst, bardzo wymowny, nie brakuje żadnego słowa i żadnego dodać nie można. To jest po prostu kwintesencja Anny Walentynowicz" - ocenił wzruszony Janusz Walentynowicz, zwracając uwagę m.in. na przedmowę pt. "Świadectwo Anny Walentynowicz", którą napisał prezes IPN Jarosław Szarek.
M.in. z powodu tego autorytetu - jak tłumaczył - to właśnie Anna Walentynowicz stała się przyczyną najsłynniejszego strajku w Stoczni Gdańskiej z sierpnia 1980 r., który zakończył się podpisaniem Porozumień Sierpniowych i powstaniem Solidarności.
"Ten strajk jest o nią i robotnicy strajkują, bo chcą, by Anna Walentynowicz wróciła do pracy. Pierwszy postulat dotyczy jej. Ten drugi postulat personalny, czyli przywrócenie do pracy Lecha Wałęsy, pojawia się później" - powiedział Cenckiewicz. Przypomniał też kluczową dla tego strajku rolę Walentynowicz, a także m.in. jej przyjaciółki Aliny Pienkowskiej, które namówiły stoczniowców do jego kontynuacji w solidarności z robotnikami z innych zakładów.
Odpowiadając na pytanie o Gdańsk, który w polskiej historii stał się wyjątkowym miastem na mapie ruchu antykomunistycznego, historyk przypomniał, że poza Sierpniem '80, to właśnie w Gdańsku doszło do masowych protestów przeciwko władzy PRL, m.in. w marcu 1968 r. i grudniu 1970 r.
"I przechodząc do odpowiedzi na pytanie: skąd ten fenomen Anny Walentynowicz, to należy powiedzieć właśnie o jej doświadczeniu i Grudnia '70 i Marca '68, bo to są te momenty, które uświadomiły Annie Walentynowicz, że PRL z jego komunizmem to nie jest jej państwo, i że trzeba z nim walczyć przystępując do ruchu antykomunistycznego" - zaznaczył Cenckiewicz.
Za istotne w zrozumieniu fenomenu Sierpnia '80 historyk uznał też działalność Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, do których należała Anna Walentynowicz. "Trudno o tym mówić, bo tu siedzi jeden z założycieli WZZ - Krzysztof Wyszkowski, ale należy wskazać na ich element programowy. To był rzeczywiście nowatorski pomysł na walkę z komunizmem" - ocenił Cenckiewicz, tłumacząc, że powstające w 1978 r. WZZ były zakorzenione w nowoczesnej i związanej z tradycją zachodnią koncepcji związków zawodowych.
Odnosząc się do sporu Anny Walentynowicz z Lechem Wałęsą Cenckiewicz zaznaczył, że nie był to spór personalny, ale poważny spór ideowy.
"To był spór dwóch przeciwstawnych idei, wykluczających się nawzajem, bo z jednej strony była to krystaliczna idea Sierpnia '80, antykomunizmu i solidarności, w którą wierzyła Anna Walentynowicz, a z drugiej strony jakaś idea, choć to temat na odrębną dyskusję, stojąca w sprzeczności z idealizmem Anny Walentynowicz" - tłumaczył historyk, dodając, że dla bohaterki Solidarności wewnętrzny imperatyw moralny, np. etyczna dbałość o dobro publiczne, były najważniejsze.
Współautor albumu Adam Chmielecki, który dodał, że Annę Walentynowicz charakteryzowała także ogromna skromność, zacytował jej słowa: "Byłam kroplą, która przepełniła kielich goryczy. Ale nie tylko ja nią byłam, moje bohaterstwo polegało na tym, że po prostu wytrzymałam, nie oddałam tego walkowerem. A mogłam znieść to wszystko tylko dzięki temu, że powstały Wolne Związki Zawodowe Wybrzeża i grupa ludzi pomogła mi przetrwać" - powiedziała Anna Walentynowicz.
Album "Anna Walentynowicz 1929-2010" otwiera wiersz pt. "Pani Cogito" Wojciecha Wencla, który powstał po tragicznej śmierci bohaterki Solidarności w katastrofie smoleńskiej.
W przedmowie publikacji prezes IPN Jarosław Szarek przypomniał, że Anna Walentynowicz była wierna sierpniowym ideałom nie tylko w czasach komunistycznego zniewolenia, ale także po 1989 r., gdy wielu towarzyszy jej walki - jak napisał - "przehandlowało młodzieńcze uniesienia za interesy z nuworyszami III RP i obecność na +salonach+". "Skromna suwnicowa zdała egzamin z prawości w PRL, ale - co wymaga nie tyle odwagi, ile charakteru i przyzwoitości - także po odzyskaniu wolności" - podkreślił prezes IPN.
"Pamięć o Annie Walentynowicz, o jej wierności solidarnościowym, uniwersalnym ideałom jest naturalnym elementem misji IPN. Polska potrzebuje tej pamięci i to jej służy ten album" - dodał Szarek.
Publikacja, zawierająca ponad 300 stron m.in. fotografii i kopii dokumentów przedstawiających życie Walentynowicz, składa się z komentarza historycznego Cenckiewicza i Chmieleckiego oraz siedmiu rozdziałów. To m.in. "Wielki Strajk 1980", w którym czytelnicy mogą zapoznać się z żądaniem Walentynowicz z 5 sierpnia 1980 r., by przywrócono ją do pracy w Stoczni Gdańskiej. W albumie przypomniano, że to właśnie dzięki postawie m.in. Walentynowicz, stoczniowcy kontynuowali "solidarnościowy" strajk z innymi zakładami w Polsce.
"Trzeba było porwać tych ludzi, trzeba było ich zatrzymać" - czytamy w relacji Walentynowicz z 1981 r., w której opisała kluczowy moment sierpniowego zrywu w Stoczni Gdańskiej.
Inne rozdziały albumu dotyczą rodziny Anny Walentynowicz z domu Lubczyk, w tym jej męża Kazimierza Walentynowicza i syna Janusza, ciężkiej pracy jako spawacza i później suwnicowej w Stoczni Gdańskiej (jako spawacz była tzw. przodownicą pracy, która potrafiła pracować nawet 420 godzin miesięcznie wyrabiając 270 proc. normy) czy też działalności w Wolnych Związkach Zawodowych Wybrzeża. Album prezentuje też tę część jej życia, gdy obok Lecha Wałęsy, stała się ikoną Solidarności, i gdy była z Wałęsą w konflikcie. Nie brakuje też wielu informacji i dokumentów dotyczących represji wobec niej, stosowanych m.in. przez Służbę Bezpieczeństwa (w 1981 r. SB próbowała ją otruć), a także dotyczących okresu jej internowania w stanie wojennym i późniejszych pobytów w więzieniach. Rozdział pt. "Ostatni lot" przypomina, że Anna Walentynowicz zginęła w katastrofie smoleńskiej w drodze na uroczystości 70-lecia zbrodni katyńskiej.
Wśród patronów promocji albumu "Anna Walentynowicz 1929-2010" był portal dzieje.pl.
Norbert Nowotnik (PAP)
nno/ mhr/