Edward Gierek: ojciec narodu, technokrata, nowoczesny komunista. Mity, jakie narosły wokół jego osoby, są niesłychane, a w najlepsze podsycają je nie tylko dawni towarzysze partyjni śląskiego działacza, ale i współcześni filmowcy.
Szumiło, ceniony historyk związany z ośrodkiem lubelskim, ma wszelkie dane, żeby kontynuować dobrą passę polskiej biografistyki. Badań nad życiorysami najważniejszych polskich polityków XX wieku mamy bowiem zdumiewająco mało, zwłaszcza gdy mowa o przywódcach komunistycznych. Nie licząc kilku pozycji popularnych oraz pełnej naukowej biografii ostatniego przywódcy PZPR Mieczysława Rakowskiego, wiele jest jeszcze w tej sferze do zrobienia. Sam Szumiło ma zresztą na koncie biografię Romana Zambrowskiego, ważnej postaci stalinowskiego kierownictwa PZPR, znajdującej się w ścisłym kręgu władzy aż do 1963 roku. Jego badania nad karierą polityczną Edwarda Gierka to niewątpliwie krok w dobrą stronę. Niniejsza książka zaprasza do poznania jego losów od narodzin aż po rok 1970, a zatem do momentu objęcia przez niego funkcji I sekretarza KC PZPR.
Chociaż Gierek kojarzy się ze Śląskiem, tak naprawdę pochodził z Zagłębia. Dla tych wszystkich, którzy rozumieją ciężar granicy opartej na Brynicy – to naprawdę duża różnica. Pochodził z rodziny górniczej: różne perturbacje życiowe spowodowały, że wraz z rodziną znalazł się na emigracji: najpierw we Francji, a później w Belgii. Tam przeżył kilkanaście lat, tam dojrzewał i tam poznawał ruch komunistyczny. To ważne, odróżnia go to bowiem zasadniczo o pozostałych liderów komunistycznej Polski. Tam gdzie żył Gierek, działalność komunistyczna była legalna, przejściowo cieszyła się nawet poważnym poparciem. Silna zależność od centrali komunistycznej w Moskwie współistniała z elementami organizacyjnej demokracji. Znajomość języków obcych, pewna gładkość w publicznym funkcjonowaniu – niewątpliwie wyróżniały Gierka wśród tych towarzyszy, którzy swoją karierę zaczynali w nielegalnej Komunistycznej Partii Polski.
Szumiło jest precyzyjny: co i rusz odnajduje nieścisłości w oficjalnych biogramach Gierka, potrafi też wprost przyłapać go na kłamstwach i przejaskrawieniach. Okazuje się, że jego zaangażowanie w ruch komunistyczny było jednak znacznie mniejsze, niż się chwalił. Nie odgrywał roli szczególnego lidera robotniczych protestów we Francji. Bardzo niewiele wspólnego z rzeczywistością ma informacja, że miał być nieledwie jednym z liderów Komunistycznej Partii Belgii. Owszem, przyłączył się do belgijskich komunistów, ale dopiero w 1943 roku, już po klęsce stalingradzkiej, gdy było o to znacznie prościej.
Przy wszystkich demaskacjach, nie sposób jednak zaprzeczyć, że Gierek miał poważną pozycję. Po wojnie wyrósł na lidera części belgijskiej Polonii, zwłaszcza tej, która przychylnie patrzyła na powojenną Polskę. Okazał się człowiekiem elokwentnym, łatwo zyskującym sobie sympatię słuchaczy, sprawnie przemawiał na wiecach. Szybko stał się liderem Polskiej Partii Robotniczej w Belgii. Z czasem okazało się, że tak sprawny towarzysz jest potrzebny w kraju. Gierkowie nieskoro zbierali się do powrotu. Proponowane warunki materialne były marne. Nawet posada w Komitecie Centralnym partii nie gwarantowała dobrego życia – a przynajmniej na porównywalnie dobrym poziomie, na jaki mógł sobie pozwolić wykwalifikowany, doświadczony górnik w belgijskich kopalniach.
Pomimo wszystkich wątpliwości Gierek powrócił i zaczął robić błyskotliwą karierę. Wśród jej promotorów byli silni ludzie ówczesnego reżimu: postać numer 4, czyli wspomniany już wcześniej Roman Zambrowski, a także Bolesław Bierut, lider polskich komunistów. Otwarta pozostaje za to inna sprawa, o której już lata temu pisał profesor Jerzy Eisler: czy Gierek w jakiś bardziej ścisły sposób współpracował z Sowietami? Mówiąc wprost: czy był agentem NKWD, agentem MWD lub KGB? Na to pytanie Szumiło nie daje odpowiedzi, chociaż badania archiwalne, które przeprowadził, są prawdziwie imponujące. Badacz jeździł do Rosji w poszukiwaniu interesujących dokumentów jeszcze wiele lat temu, gdy w ogóle było to do pomyślenia. Dziś, gdy Moskwa na nowo pokazała swoje imperialistyczne oblicze, polscy badacze nie mają tam czego szukać. Dodajmy jednocześnie dla porządku, że nawet i w latach 2010–2012 najważniejsze dokumenty pozostawały dla badaczy niedostępne, zamknięte na cztery spusty w Archiwum Prezydenta Federacji Rosyjskiej.
Jakkolwiek by na to patrzeć, w 1956 roku Sowieci upominają się o Gierka: chcą go widzieć w najwyższych władzach partii komunistycznej. Minie pewien czas, nim Władysław Gomułka – nowy I sekretarz – zgodzi się na ugruntowanie politycznej roli Gierka. W końcu lat 50. zostaje on jednak najpierw przywódcą śląskiej organizacji partyjnej, jednej z najważniejszych w kraju, a następnie wchodzi w skład Biura Politycznego KC PZPR. Jego kariera w tych latach jest imponująca: na Śląsku buduje sobie pozycję autonomiczną wobec ścisłego kierownictwa partyjnego. Górnicy i hutnicy uwielbiają go, uważają za „swojego chopa”. Rośnie mit wybitnego technokraty, komunisty nowoczesnego.
Jednocześnie zacieśnia więzy z towarzyszami radzieckimi. Śląska organizacja partyjna ma bliskie kontakty z organizacją partyjną Donbasu, jednego z największych sowieckich zagłębi górniczych. Gierek składa ponadto regularne wizyty w sowieckich placówkach dyplomatycznych, w czasie których w mało wyszukany sposób donosi na swoich kolegów z kierownictwa partyjnego. Jednocześnie jednak jest ostrożny i czeka na odpowiedni moment, by sięgnąć po pełnię władzy. Gdy w połowie lat 60. Gomułka chce odsunąć od władzy premiera Cyrankiewicza, a w jego miejsce mianować Gierka – ten ostatni odmawia, nie chce brać odpowiedzialności za trudy rządzenia, koniecznością jednocześnie nie zamierza podporządkowywać się coraz bardziej zrzędliwemu Gomułce. Jego moment nie przyjdzie jeszcze w marcu 1968 roku, gdy oficjalnie poprze Gomułkę na sławetnym wiecu w Katowicach. Dopiero w grudniu 1970 roku Edward Gierek jest gotowy na przejęcie pełni władzy. Na stanowisko I sekretarza wyniesie go pałacowy spisek w gmachu KC PZPR, a ostatecznie o sukcesie przesądzi uniesiony w górę kciuk sowieckiego przywódcy Leonida Breżniewa.
Książka Mirosława Szumiły to praca naukowa, napęczniała od przypisów, szczegółowych informacji i wyczerpujących opisów. To jednak pozycja rzetelna, uczciwa i warta poświęcenia kilku wieczorów. Z jednej strony to pasjonujące studium kariery polityka, który odcisnął swoje piętno na całej epoce. Z drugiej to szansa na dostrzeżenie pewnych zupełnie uniwersalnych mechanizmów, kierujących polityką.
Leszek Molendowski
Źródło: MHP