Co w opowieści o bohaterskiej śmierci księcia Józefa Poniatowskiego jest faktem, a gdzie zaczyna się legenda? Na to i inne pytania odpowiedzi można znaleźć w książce Bogdana Boruckiego „Książę Józef i śmierć”.
Bratanek ostatniego króla I Rzeczpospolitej rozbudza narodową wyobraźnię od ponad dwóch wieków. Zadbali o to krzewiciele jego mitu – pamiętnikarze, historycy i powieściopisarze. Śmierć księcia Józefa w nurtach Elstery większość z nich przedstawiła jako akt honorowego samobójstwa. Poniatowski – w wersji opowiadanej przez kolejne pokolenia różnych autorów – wolał umrzeć, niż oddać się do niewoli.
Duży wkład w rozpowszechnienie tej legendy miał Szymon Askenazy, rzetelny historyk – autor takich opracowań jak „Gdańsk a Polska”, „Przymierze polsko-pruskie” czy „Napoleon a Polska”, a jednocześnie apologeta księcia Józefa.
Jego biografię napisał w oparciu o rozległe badania źródłowe, a przy tym w świetnym, literackim wręcz stylu. Dzięki temu sięgają po nią chętnie wszyscy, nie tylko ludzie zainteresowani historią. Trzy pierwsze wydania rozeszły się w czasie rozbudzonych nadziei Polaków na odzyskanie niepodległości, a jedno z kolejnych ukazało się w Palestynie z dedykacją dla żołnierzy generała Andersa. „Odrodzonemu wojsku polskiemu na wspomnienie wodza, w którym żyło męstwo, honor, sumienie, ludzkość i nieśmiertelna Polska” – tę dedykację przypomniał w swojej książce Bogdan Borucki.
Sam, opisując losy księcia Józefa, wyjaśnia co z utrwalonej za sprawą Askenazego i innych admiratorów bratanka ostatniego króla było bezsprzecznie faktem, co tylko przypuszczeniem, a gdzie mamy do czynienia z legendą – zarówno białą, jak i czarną.
Tę ostatnią, zgodnie z którą był utracjuszem, bawidamkiem i nieczułym na los ojczyzny kosmopolitą, książę Józef Poniatowski częściowo zawdzięczał swojemu koronowanemu stryjowi. Gdy w Stanisława Augusta ciskano gromy z powodu Targowicy, politycznej chwiejności i uległości wobec carycy Katarzyny II, poniekąd rykoszetem obrywało się też młodszemu z Poniatowskich.
Kreśląc jego postać Bogdan Borucki zaznacza, że książę Józef sam się też przyczynił do tego, że odnoszono się do niego podejrzliwie, a nawet z wrogością. Na swoją sławę narodowego bohatera w gruncie rzeczy zapracował w ostatnim czteroleciu swojego bogatego w różne zwroty akcji życia. Od bitwy pod Raszynem (w 1809 r.) przez wyprawę na Moskwę (1812 r.) aż po Lipsk (1813 r.) odpokutował za wszystkie wcześniejsze błędy. Śmierć w nurtach Elstery sprawiła jednak, że stał się symbolem, przez co różne jego zachowania poddane zostały wypaczonej ocenie.
Brawura w takiej czy innej bitwie, parę słów w liście do stryja i właściwie wszystko inne miały być dowodem na to, że książę Józef obsesyjnie szukał śmierci już na długo przed tym gdy ją znalazł pod Lipskiem. Takiemu spojrzeniu na Poniatowskiego sprzyjała zarówno moda na romantycznie pojmowanego bohatera, jak i sytuacja polityczna. Rozbiory Polski i kolejne nieszczęścia sprawiły, że Poniatowski stał się wymarzonym kandydatem na narodowe ołtarze. Samobójcza śmierć – ofiara z własnego życia – idealnie się wpisywała w nastroje wśród patriotycznie nastawionej młodzieży.
Bogdan Borucki po przeanalizowaniu wielu źródeł doszedł jednak do wniosku, że teza o samobójczych skłonnościach Poniatowskiego nie ma uzasadnienia. Owszem, aluzyjne zwroty na ten temat można znaleźć w jego listach, ale da się je wyjaśnić w inny sposób.
To nie znaczy, że miłośnicy postaci księcia Józefa po lekturze książki Bogdana Boruckiego poczują się zawiedzeni. Narodowy bohater Polski został w tym opracowaniu przedstawiony w sposób bardziej ludzki i pełniejszy niż w dziełach innych biografów. Bogdan Borucki nie odmówił mu ani wielkiej odwagi, ani wierności narodowej sprawie. Za te i inne zasługi książę Józef słusznie ma swój pomnik na Krakowskim Przedmieściu w najbardziej prestiżowym miejscu Warszawy. Książka Bogdana Boruckiego z pewnością pomoże wielu osobom zrozumieć, za co mu ten pomnik wystawiono.