"W płonącej Warszawie w brudzie, głodzie, nieustannym napięciu, młodzi ludzie łapczywie szukali drugiego człowieka, żeby łatwiej przetrwać wojenny obłęd" - pisze Sławomir Koper, który w książce "Miłość w Powstaniu Warszawskim" opowiada o małżeństwach, romansach i rozstaniach z tamtego czasu.
Według oficjalnych statystyk w czasie Powstania Warszawskiego zawarto 256 małżeństw. W rzeczywistości liczba ślubów była większa, nie zawsze dało się dopełnić formalności rejestracji. Wprawdzie 18 sierpnia "Monter" wydał rozkaz uzależniający udzielenie sakramentu od zgody Szefostwa Duszpasterstwa Komendy Okręgu, ale w praktyce uzyskanie takiej zgody nie zawsze było możliwe. Jednak kapelani powstańczy nie bardzo przejmowali się rozkazami, doskonale wiedzieli, że młodzi ludzie chcący się pobrać, mają niewielkie szanse na przeżycie najbliższych dni. Nie stwarzali zatem problemów i właściwie wystarczała tylko dobra wola obu stron - pisze Sławomir Koper.
Procedurę ślubu podczas powstania maksymalnie uproszczono, zapowiedzi dawano tylko raz albo wcale, a sama ceremonia trwała zaledwie kilka minut. Ślub niekoniecznie musiał odbywać się w kościele, często działo się to w piwnicach lub mieszkaniach prywatnych. Decyzję o ślubie podejmowano niekiedy zupełnie spontanicznie - przyszłości nie planowano na lata ani nawet miesiące, liczyły się tylko najbliższe godziny. Wiele par nie dożyło końca powstania, a czasem chwilę zaślubin dzieliło od wdowieństwa zaledwie kilka godzin. Nietypowe bywały obrączki (często zastępowały je nakrętki, a najlepszym prezentem ślubnym okazywało się zwolnienie ze służby na najbliższą noc. Jedna z łączniczek wspomina, że w dniu jej ślubu koledzy roznieśli za nią wszystkie meldunki, inna para otrzymała zaś w prezencie ślubnym wannę pełną wody do kąpieli.
"W płonącej Warszawie w brudzie, głodzie, nieustannym napięciu, młodzi ludzie łapczywie szukali drugiego człowieka, żeby łatwiej przetrwać wojenny obłęd. Tworzyły się związki, niektóre na chwilę, inne na stałe. Były zdrady, łzy, ale i radość. Namiastka normalnego życia" - pisze Sławomir Koper. Pisarz zapowiada kolejne książki poświęcone powstaniu warszawskiemu.
Prawdopodobnie pierwszym powstańczym małżeństwem byli Teresa Bagińska i Zdzisław Poradzki "Kruszynka", jeden z uczestników zamachu na Kutscherę. Właściwie ślub odbył się jeszcze przed godziną "W" i państwo młodzi prosto z uroczystości udali się na miejsce zbiórki swoich oddziałów.
Jedną z powstańczych par byli Jan Nowak Jeziorański i Jadwiga Wolska ("Greta"). Zaręczyli się na rok przed powstaniem po kilku tygodniach znajomości, a gdy podejmowali decyzję o ślubie nie znali nawet swoich prawdziwych nazwisk. Podczas powstania Greta była łączniczką, Jeziorański pracował w Wydziale Propagandy Komendy Głównej AK, gdzie przygotowywał komunikaty nadawane przez radio aliantom o sytuacji w Warszawie. Planowali ślub zaraz po powstaniu, ale pod koniec sierpnia Jeziorański przekonał narzeczoną, do szybszego zawarcia małżeństwa. "Greta" za puszkę konserw zdobyła dwa miedziane krążki, które miały posłużyć za obrączki. 7 września pobrali się w kaplicy Przytulisko przy ul. Wilczej 9. Przed ślubem Jeziorański zauważył na jednym z balkonów kwitnące petunie, odnalazł w piwnicy lokatora, wziął klucze i narwał kwiatów na wiązankę ślubną. Jeziorańscy szli do ołtarza po szkle z potłuczonych witraży, cała ceremonia trwała zaledwie kilka minut. Uczta weselna składała się z dwu puszek sardynek i butelki wina. Oboje przeżyli powstanie, a ich małżeństwo trwało do śmierci Wandy w 1999 roku.
Koper pisze też o tragicznym losie innej powstańczej pary - Krzysztofa Kamila Baczyńskiego i jego żony Basi. Ostatni raz widzieli się 1 sierpnia rano, kiedy rozeszli się do swoich codziennych zajęć nie wiedząc, że tego dnia wybuchnie powstanie. Baczyński, nie mogąc przebić się do swojego batalionu "Parasol" na Wolę, przyłączył się do grupy powstańców na placu Teatralnym. 4 sierpnia po południu poeta poległ w pałacu Blanka od kuli niemieckiego snajpera. Był nieostrożny i wychylił się z okna, chociaż wiedział, że budynek jest pod obstrzałem. Pochowano go na dziedzińcu pałacu. Żona Baczyńskiego - Barbara - dotarła w pierwszych dniach powstania do swojej rodziny na ulicy Pańskiej. W połowie sierpnia zamieściła w jednej z powstańczych gazet prośbę o jakiekolwiek informacje o mężu, niczego się jednak nie dowiedziała. Niektórzy przyjaciele wiedzieli o losie Krzysztofa, ale obawiali się przekazać tę informację Basi, która spodziewała się dziecka. 26 sierpnia Barbara została raniona w głowę odłamkiem szkła, próbowano ją operować, ale zabieg się nie powiódł. W chwilach przytomności mówiła, że wie o śmierci męża i też chce już umrzeć. Zmarła 30 sierpnia, pochowano ją na ulicy Siennej.
Mieczysław Gałka "Elegant" i Danuta Ślązak "Blondynka" poznali się jeszcze przed powstaniem, ale stali się sobie bliscy podczas walki. "Elegant" był ranny, kiedy poddało się Stare Miasto i nie został ewakuowany kanałami. "Blondynka" zdecydowała się zostać razem z nim. Ukrywali się razem z czwórką innych w piwnicach zbombardowanej kamienicy przy Długiej 1. Jedyną osobą, która była w stanie chodzić była "Blondynka", która codziennie, ryzykując życiem, wyprawiała się na poszukiwania wody i żywności. Tak doczekali kapitulacji powstania, choć "Elegant" był już wtedy w tak ciężkim stanie, że musiano mu amputować nogę. Oświadczył się Danusi przed operacją. Pobrali się 15 kwietnia 1945 roku w Warszawie, a wypowiadając słowa "i że nie opuszczę cię aż do śmierci" oboje, ku konsternacji obecnych, zaczęli się śmiać. "Oni mają już śmierć za sobą" - tłumaczył zgromadzonym świadek ślubu.
"W płonącej Warszawie w brudzie, głodzie, nieustannym napięciu, młodzi ludzie łapczywie szukali drugiego człowieka, żeby łatwiej przetrwać wojenny obłęd. Tworzyły się związki, niektóre na chwilę, inne na stałe. Były zdrady, łzy, ale i radość. Namiastka normalnego życia" - pisze Sławomir Koper. Pisarz zapowiada kolejne książki poświęcone powstaniu warszawskiemu.
"Miłość w Powstaniu Warszawskim" ukazała się nakładem wydawnictwa Czerwone i Czarne. (PAP)
aszw/ abe/