Po Czerwcu’76 w Radomiu prawno-karnymi represjami dotkniętych zostało blisko 80 proc. zatrzymanych. Skala represji była niewspółmierna do tego, co się wydarzyło na ulicach tego miasta – podkreśla Arkadiusz Kutkowski, autor nowej książki wydanej przez IPN.
Publikacja zatytułowana jest „+… jak my ich nienawidzimy+. Represje sądowe po proteście robotniczym w Radomiu w czerwcu 1976 r.”.
Tytuł nawiązuje do słów Edwarda Gierka skierowanych pod adresem uczestników protestu robotniczego w czerwcu 1976 r. I sekretarz KC PZPR użył tego sformułowania w trakcie telekonferencji z udziałem I sekretarzy wojewódzkich partii, zwołanej 26 czerwca 1976 r., czyli nazajutrz po robotniczym buncie, po którym władze zmuszone były wycofać się z drastycznych podwyżek cen żywności. Gierek potępił wówczas „warchołów” z Radomia i zażądał organizacji wieców poparcia dla partii i jej polityki w największych polskich miastach.
Zdaniem autora książki, to właśnie ta wypowiedź wpłynęła na politykę karną ówczesnego komunistycznego państwa polskiego i spowodowała, że represje wobec uczestników Czerwca’76 były tak dotkliwe i tak szerokie.
Po wydarzeniach Czerwca ’76 w Radomiu skazano 255 osób. Do liczby tej – jak zaznacza dr Kutkowski - należy jednak dodać także co najmniej 212 osób ukaranych przez kolegia ds. wykroczeń.
W sumie zatem prawno-karnymi represjami dotkniętych zostało blisko 500 na 654 zatrzymanych, czyli prawie 80 proc. „Skala represji była niewspółmierna do tego, co się wydarzyło na ulicach Radomia” – podkreśla autor książki. „Orzeczone kary sięgały 10 lat pozbawienia wolności. Dla porównania - po wydarzeniach w Poznaniu w 1956 r., ukarane zostały sądownie 22 osoby, a najwyższy wyrok sięgał 6 lat więzienia” – podkreśla Kutkowski.
Autor publikacji dowodzi, że bardzo często przed sądem stawali ludzie, którzy nie byli czynnymi uczestnikami protestu, ale przypadkiem znaleźli się na miejscu zdarzeń. „Kiedy taki człowiek znalazł się już jednak w tej machinie sądowych represji, miał minimalne szanse na to, żeby dowieść swojej niewinności” – podkreśla Kutkowski. „Jeżeli oskarżał go milicjant, praktycznie podejrzany był bez szans. Zeznania funkcjonariuszy były – jak to określali sędziowie - uprzywilejowane” – dodaje.
W ocenie Kutkowskiego wyroki wydane przez komunistyczny wymiar sprawiedliwości zaciążyły na dalszych losach wielu skazanych. „Represje były tak dotkliwe, że wywarły trwałe piętno w życiu osobistym i zawodowym wielu z tych osób” – zaznacza autor publikacji. Zamieszcza w swojej książce m.in. relację nastolatka, który w czasie wydarzeń czerwcowych w Radomiu został złapany i kilkakrotnie dotkliwie pobity. „Choć to już człowiek w dojrzałym wieku, do tej pory – jak mówi - na widok munduru ogarnia go strach i przechodzi na drugą stronę ulicy” – zaznacza Kutkowski.
Autor „…jak my ich nienawidzimy (...)” opisuje procesy sądowe, które prowadzono po wydarzeniach czerwcowych. Po stłumieniu manifestacji, 26 i 27 czerwca, odbywały się procesy w trybie przyśpieszonym. W tym przypadku orzekana była kara pozbawienia wolności do jednego roku. Warunkiem było jednak doprowadzenie i osądzenie oskarżonego w ciągu 48 godzin po zatrzymaniu. W tym trybie sądzono 50 osób. Wyroki zapadły w stosunku do 41. Resztę spraw przekazano do dalszego prowadzenia.
W lipcu i sierpniu 1976 r. odbywały się z kolei procesy pokazowe. Przed Sądem Wojewódzkim w Radomiu stanęły 24 osoby, uznane przez władze za prowodyrów protestu. Wobec oskarżonych zastosowano zasadę „odpowiedzialności zbiorowej”. Wówczas na salach sądowych zapadały najsurowsze wyroki – do 10 lat pozbawienia wolności. W zwykłym trybie sądzono oskarżonych o udział w nielegalnej demonstracji, jak też o tzw. przestępstwa kryminalne np. kradzieże czy paserstwo. Tego rodzaju przestępstwa były związane z dewastacją sklepów, do których dochodziło w gorącej atmosferze walk ulicznych.
Kutkowski, pisząc książkę, korzystał relacji wielu świadków, z akt sądowych, z materiałów Archiwum Akt Nowych, Archiwum Państwowego, a także z materiałów Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, która prowadziła śledztwo ws. bezprawnych represji przeciwko uczestnikom protestu. (PAP)
ilp/ agz/