„Ocena policji granatowej w świetle dotychczasowych ustaleń nie jest jednolita. Formacja ta była bowiem stworzona przez okupanta niemieckiego, przez niego kierowana i jemu podporządkowana, natomiast wśród zachowań funkcjonariuszy odnajdujemy przykłady pozytywne i negatywne (zgodne z oczekiwaniami Niemców)” – czytamy we wstępie do publikacji.
Jak dodają redaktorzy tomu, próbując ocenić struktury Polnische Polizei (PP), należy „przeanalizować przede wszystkim indywidualne działania i decyzje podejmowane przez policjantów, osadzając je w całej złożoności realiów okupacyjnych. Jest bowiem jakąś ironią losu fakt, że po II wojnie światowej w społeczeństwie polskim dokonał się gremialny podział przedwojennych policjantów na bohaterów, którzy zginęli w Miednoje, i zdrajców, którzy nie zginęli, lecz służyli okupantowi”.
Za datę oficjalnego utworzenia Polnische Polizei przyjmuje się 17 grudnia 1939 roku, kiedy generalny gubernator Hans Frank wydał zarządzenie o organizacji Polnische Polizei im Generalgouvernement (Policji Polskiej Generalnego Gubernatorstwa), która od koloru mundurów zyskała w społeczeństwie miano granatowej.
Początkowo zadania, jakie niemieckie władze okupacyjne postawiły przed tą formacją policyjną, były kontynuacją obowiązków przedwojennych i dotyczyły przede wszystkim utrzymania porządku publicznego i zwalczania przestępczości pospolitej. „Dość szybko okazało się, że nie będzie to jedyny zakres działań. Policję granatową stopniowo włączano w realizację niemieckiej polityki okupacyjnej. Zlecono jej udział w ściąganiu kontyngentu rolnego, dostarczeniu Polaków do niemieckich urzędów pracy, zwalczaniu nielegalnego w świetle zarządzeń okupacyjnych handlu i wielu innych zadaniach godzących w egzystencję społeczeństwa polskiego pod okupacją. Policja granatowa jako formacja została także zmuszona do realizacji niemieckiej polityki wobec Żydów przez pilnowanie zewnętrznych granic poszczególnych gett, uczestnictwo w charakterze obstawy w ich likwidacji i wreszcie chwytaniu, ale także rozstrzeliwaniu żydowskich uciekinierów po tzw. aryjskiej stronie” – czytamy w publikacji.
Realizacja tych zadań wpłynęła wobec tego w zasadniczy sposób na ocenę policji granatowej przez społeczeństwo polskie, które tę formację oceniało jako współpracującą z okupantem.
Maciej Korkuć w swoim artykule zwrócił uwagę na niewłaściwą, jego zdaniem, terminologię. Nazwa „Policja Polska” bowiem mylnie może sugerować polskie pochodzenie tej formacji, dlatego historyk zasugerował zmianę używanego terminu na Polnische Polizei im Generalgouvernement.
„Niemcy tworzyły nowy porządek prawny na podbitych ziemiach polskich nie na podstawie polskiego ustawodawstwa przedwojennego, ale na podstawie ustawodawstwa własnego, narzuconego społeczeństwu podbitej Polski i egzekwowanego przemocą. Trudno pomijać ten fakt, gdy opisuje się formalnoprawne okoliczności powstania nowych formacji policyjnych, niezależnie od tego, w jakim zakresie bezprawnie wykorzystano do tego obywateli RP” – wskazuje historyk.
Jak również zauważa, „sama przynależność do granatowej policji nie musi być traktowana jako okoliczność jednoznacznie obciążająca, uwarunkowania tworzenia tej formacji w 1939 r. bowiem nie pozwalają na to, by wszystkich funkcjonariuszy angażowanych wówczas przez Niemców do służby na zasadzie przymusu obejmować swoistą odpowiedzialnością zbiorową. Z drugiej strony przynależność do tej niemieckiej służby nie może być żadnym powodem do dumy”.
Korkuć zauważa też, że według różnych szacunków z polskim podziemiem niepodległościowym współpracowało od 20 do 30 proc. funkcjonariuszy Polnische Polizei. „To dużo. Ale też oznacza to, że pozostałe 70–80 proc. funkcjonariuszy ograniczało się do roli +granatowych+ policjantów. Większość z nich próbowała po prostu przetrwać czas okupacji, nie angażując się zbyt czynnie po stronie okupanta. To jednak oznaczało podporządkowanie się rozkazom. Była jednak niemała grupa gorliwych funkcjonariuszy, którzy w aktywnej służbie na rzecz Niemców upatrywali awansu, względnie możliwości wzbogacenia się. Byli i tacy, którzy pod opieką okupanta czuli się niemal bezkarni, korzystając z tego zakresu władzy, jaką nad społeczeństwem dali im Niemcy” – zauważa badacz.
Z kolei Sebastian Piątkowski przedstawił w swoim artykule, w jaki sposób policja granatowa była ukazywana zarówno na łamach niemieckiej polskojęzycznej prasy tzw. gadzinowej, jak i polskiej prasy konspiracyjnej. W ocenie historyka „polskojęzyczna prasa niemiecka wydawana w GG wykonała znaczny wysiłek w celu ugruntowania w świadomości czytelników obrazu policjantów +granatowych+ jako ludzi, którzy nie wahają się poświęcić swe zdrowie i życie, chroniąc obywateli. Skrajnie odmienny obraz policji wyłania się z lektury polskich wydawnictw konspiracyjnych”.
Historyk wskazuje, że możemy zaobserwować w przypadku prasy konspiracyjnej ewolucję ocen postaw poszczególnych funkcjonariuszy oraz roli formacji w polityce Niemców. „W 1940 r., kiedy to w prasie podziemnej pojawiły się pierwsze publikacje dotyczące policji, akcentowano, iż jest ona potrzebna i przydatna społeczeństwu. Nie ukrywano jednak, że jej pozytywną rolę w zwalczaniu przestępczości kryminalnej przesłoniły w oczach zwyczajnych obywateli czyny nielicznych zdegenerowanych jednostek. +Policja Polska znajduje się w wyjątkowo przykrej sytuacji, która pogłębia zbrodnicze zachowanie się poszczególnych jej członków+ – pisano w lutym wspomnianego roku na łamach +Biuletynu Informacyjnego+. Miało być to przede wszystkim winą wprowadzonego przez Niemców systemu, w którym rzetelna praca śledcza, wymagająca wiedzy i inteligencji, została zastąpiona represjonowaniem osób z rodziny podejrzanego i środowiska, w którym się obracał. Policjant – nawet ten o najniższym stopniu służbowym – przestał być zatem detektywem i został przekształcony w prostego wykonawcę niemieckich poleceń, dotyczących przede wszystkim przeprowadzania aresztowań. Fakt, iż z nakazu okupantów Polacy zostali skłonieni do represjonowania Polaków, uznawano za wcielony w życie z premedytacją, wręcz makiaweliczny pomysł Niemców” – czytamy w artykule.
W publikacji, będącej pokłosiem konferencji naukowej zorganizowanej przez IPN w grudniu 2016 roku, znalazły się również artykuły Marcina Przegiętki, Ewy Wójcickiej i Piotra Rogowskiego, Tomasza Domańskiego, Dariusza Palacza, Tomasza Pączka, Daniela Czerwińskiego oraz Michała Sywuli.
Publikacja „Policja granatowa w Generalnym Gubernatorstwie w latach 1939–1945” pod redakcją Tomasza Domańskiego i Edyty Majcher-Ociesy ukazała się nakładem Instytutu Pamięci Narodowej.
Anna Kruszyńska (PAP)
akr/