„Dlaczego Solidarność zwyciężyła? Bo była czymś dużo bardziej znaczącym niż ruchem politycznym, niż związkiem zawodowym, niż nawet chęcią odzyskania niepodległości. Była nie tylko ruchem, ale Duchem – potężną siłą moralną, opartą na wartościach humanistycznych, religijnych i demokratycznych. Była koalicją bez nienawiści klasowej i narodowej, koalicją nie dla rozliczenia się z przeszłością, ale dla budowy lepszej przyszłości, opartej na pojednaniu społecznym i pojednaniu z sąsiadami” – podkreślał Zbigniew Brzeziński.
Międzyzakładowy Komitet Strajkowy w Gdańsku w sierpniu 1980 roku reprezentował nie tylko robotników Stoczni Gdańskiej, ale też innych zakładów Wybrzeża, a następnie i poszczególnych regionów kraju. Osoby, z którymi rozmawiała Anna Modzelewska, podkreślały, że pierwsza struktura organizacyjna, która dała początek Solidarności to właśnie MKS w Stoczni Gdańskiej.
Przywódcą w czasie strajku został Lech Wałęsa. „Ja stałem na czele. Od początku nastawiony byłem, że będę przewodzić, i przewodziłem” – tak na temat swojego przywództwa w trakcie strajku w Sierpniu ’80 wypowiadał się Lech Wałęsa. „Jan Krzysztof Bielecki, analizując fenomen Wałęsy jako przywódcy potrafiącego wywołać powszechne zaangażowanie, zwrócił uwagę na trzy atuty, które posiadał, a mianowicie: umiejętność formułowania żądań, żądzę władzy i charyzmę” – czytamy.
Ważną rolę w czasie strajku odegrały również kobiety. Chociaż nie pełniły one eksponowanych ról, to angażowały się aktywnie w działanie podczas strajku, wręcz zasługą kobiet było podtrzymanie strajku. „Cztery kobiety podtrzymały strajk. My elektrycy mówimy: - Z kobietami i prądem nie ma żartów. Anna Walentynowicz, Alinka Pienkowska, Henryka Krzywonos i Ewa Ossowska zatrzymały robotników na bramach. Była jeszcze piąta osoba, która z Bogdanem Borusewiczem ruszyła do zakładów, żeby powiadomić, że strajk dalej trwa. Kobiety uratowały strajk i tak naprawdę wtedy zaczyna się strajk solidarnościowy” – wspomina Zbigniew Bujak.
„Ta powszechna mobilizacja przypominała pospolite ruszenie, tak dobrze znane nam z historii. Ludzie w zakładach całej Polski organizowali się i jechali do Gdańska, żeby walczyć o wspólną sprawę” – wspomina z kolei Beata Windak.
„Wypowiedzi badanych świadczą o tym, że mieli oni świadomość, iż formalizacja struktury organizacyjnej jest konieczna, aby zapewnić komitetowi strajkowemu trwałość funkcjonowania i skuteczną realizację celów oraz zintegrować działania uczestników strajku. Z tego powodu powołali Prezydium MKS, czyli +węższe ciało do kierowania strajkiem+” – wskazuje Anna Modzelewska.
Na podstawie wypowiedzi osób, z którymi rozmawiała autorka, strukturę MKS w Gdańsku można porównać do demokracji szlacheckiej. „Przemawiają za tym partycypacyjne uczestnictwo członków MKS w procesie decyzyjnym (niczym w sejmie walnym), +heterarchia+ poszczególnych komitetów strajkowych, stworzenie wewnętrznych norm, zasad i rytuałów przypominających ustrój Rzeczypospolitej szlacheckiej” – uważa Anna Modzelewska.
Z kolei w czasie Pierwszej Solidarności działacze swoją pracę postrzegali jako próbę stworzenia idealnej struktury organizacyjnej związku. Jak ocenia autorka, „proces projektowania i funkcjonowania struktur organizacyjnych związku można porównać do utopii. Chęć stworzenia idealnej wspólnoty była wyrazem tęsknoty za lepszym światem, w których działacze chcieli żyć i pracować”.
„Karol Modzelewski zaproponował nazwę +Solidarność+ i wszyscy to zaakceptowali. 17 września już wiedzieliśmy, że mamy NSZZ +Solidarność+. (…) I tu widać, jak strasznie ważne jest czasem jedno słowo, tzn. celna nazwa” – wskazuje Ludwika Wujec.
Natomiast w okresie konspiracyjnym działacze postrzegali związek jako państwo podziemne, co stanowiło silną metaforę, jednoczącą ludzi. Bogdan Borusewicz powiedział wprost: „To było państwo podziemne, ale oczywiście inne. To było takie trzecie państwo podziemne”.
Struktury Solidarności lat 1986-1989 badani porównali z kolei do partii politycznej. „Zwracali uwagę na dysonans pomiędzy ideałami Sierpnia a Drugiej Solidarności, kiedy to część działaczy zaczęła realizować swoje interesy polityczne, dążąc do ugody z władzami państwowymi oraz podziału władzy w Polsce” – czytamy.
Jak podsumowuje Anna Modzelewska, „Solidarność zmieniła przede wszystkim stosunek do człowieka, który nie był już postrzegany według stereotypu homo sovieticus jako bierny klient komunizmu, lecz jako ważny podmiot konstruujący społeczeństwo. Takie spojrzenie na jednostkę ludzką stanowi egzemplifikację zasad zarządzania humanistycznego w praktyce, w którym na pierwszy plan wysuwa się potrzeba zrozumienia losów człowieka i zwiększenia jego dobrobytu, co możliwe jest dzięki organizacji. Koncepcja humanistycznego zarządzania zakłada bowiem, że +człowiek jest celem, nie zaś środkiem do innego celu+”.
Książka „Struktury organizacyjne NSZZ +Solidarność+ w latach 1980-1989” Anny Modzelewskiej ukazała się nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Anna Kruszyńska (PAP)
akr/