130 lat temu, 21 listopada 1893 r., urodził się Władysław Strzemiński, malarz i teoretyk sztuki, pionier konstruktywistycznej awangardy w Polsce lat 20. i 30. XX wieku, bohater ostatniego - a czwartego nominowanego do Oscara - filmu Andrzeja Wajdy pt. „Powidoki” (2016).
"Władysław Strzemiński to był człowiek gigant, bardzo wielowymiarowa postać. Był inwalidą, właściwie całe życie poruszał się dzięki temu, że miał szczudło, bo nie miał prawej nogi i lewej ręki w wyniku ran poniesionych w czasie I wojny światowej, to naprawdę był człowiek, który łamał wszelkie możliwe granice" - powiedziała PAP przy okazji premiery filmu Wajdy Anna Saciuk-Gąsowska, kuratorka z Muzeum Sztuki w Łodzi.
Strzemiński był malarzem i teoretykiem sztuki - swoje teorie wprowadzał w obrazach, ale też spisywał je i drukował w periodykach w całej Europie. Był designerem - autorem projektu Sali Neoplastycznej w Muzeum Sztuki, mebli, wzorów tkanin. Projektował książki, opracowywał graficznie tomiki poezji. Był także twórcą abstrakcyjnej czcionki, nazywanej alfabetem "a.r" (wykorzystywanym współcześnie m.in. w logo Łodzi). Jako pedagog opracował nowatorski program nauczania, rozwijający w uczniach i studentach kreatywność.
Urodził się w Mińsku Litewskim (obecnie Białoruskim). "Lubił powtarzać, że ród Strzemińskich wywodzi się od błogosławionego Jakuba Strzemię. Rodzice ojca Maksymilian Benedykt i Ewa Rozalia z domu Olechnowicz, pobrali się w 1886 roku" - napisała Nika Strzemińska, córka artysty, w książce "Sztuka. Miłość i nienawiść. O Katarzynie Kobro i Władysławie Strzemińskim" (2001). "Dziadek zmarł w 1919 roku mając 72 lata. W wojsku carskim dosłużył się rangi podpułkownika" - dodała.
Jedenastoletni Władysław trafił do Korpusu Kadetów imienia cara Aleksandra II w Moskwie. W 1911 roku, nie mając jeszcze osiemnastu lat, wstąpił do Wojskowej Szkoły Inżynieryjnej imienia cara Mikołaja I w Petersburgu, w połowie lipca 1914 r. rozpoczął służbę w I Dywizji Kaukaskiej. Jako podporucznik saperów dostał przydział do twierdzy Osowiec.
Po wybuchu I wojny światowej jego oddział walczył na terenie Białorusi. "I wtedy właśnie, nocą z 6 na 7 maja 1915 roku, zdarzył się wypadek" - wspominała Nika Strzemińska. "Własny żołnierz, wychodząc z sąsiedniego okopu, potknął się i odruchowo rzucił trzymany w ręku odbezpieczony granat, który wpadł do rowu, gdzie wraz ze swoimi podkomendnymi był mój ojciec. Wybuch granatu spowodował masakrę. Nielicznych żyjących zabrano do szpitala polowego. Ojcu amputowano prawie dwie trzecie prawego uda i ponad połowę lewego przedramienia. Ciało pokrywały liczne rany po mniejszych odłamkach. Jeden z nich uszkodził mu prawe oko" - opisywała.
W moskiewskim szpitalu im. Prochorowa pielęgniarką była młodziutka Katarzyna Kobro. "Pochodziła z tak zwanego dobrego domu, a za swój obowiązek uważała opiekę nad rannymi na froncie. Zajmowała się Strzemińskim. Opowiadała mu o swoich zainteresowaniach. Mówiła, że chce zdawać na studia rzeźbiarskie. Ranny oficer też interesował się sztuką, jakkolwiek nigdy nie myślał poważnie o poświęceniu życia tworzeniu. Uznał, że czas zacząć wszystko od nowa. Mimo wypadku, mimo ciężkich obrażeń, jakie doznał i kalectwa, był pogodny" - napisał Remigiusz Grzela na stronie parnas.pl (2005).
Podczas rekonwalescencji Strzemiński zaczął malować, a po wyjściu ze szpitala w październiku 1918 r. rozpoczął studia w moskiewskich Pierwszych Wolnych Pracowniach Artystycznych. Wkrótce trafiła tam też Katarzyna Kobro. Rok później Strzemiński przeniósł się do Smoleńska. Latem 1920 r. to samo zrobiła Kobro. "Ojciec był już wówczas wybijającym się artystą, który zajmował kilka odpowiedzialnych stanowisk i prezentował swoje prace na niejednej wystawie. W środowisku twórczym wysoko ceniono jego zdanie. Matka, choć o pięć lat młodsza i o nieco mniejszym wówczas dorobku, bez wątpienia należała do czołówki radzieckiej awangardy artystycznej" – wspominała Nika Strzemińska.
"Ich poglądy na sztukę były zbieżne. Kobro była atrakcyjną kobietą o dużych szaroniebieskich oczach. Strzemiński bardzo jej imponował swoją ambicją, uporem i talentem. Nie zauważało się jego inwalidztwa. Nie fizyczność, a osobowość wysuwała się na pierwszy plan" - napisał Grzela.
Jak podaje córka artystów, pod koniec 1921 lub na początku 1922 roku wzięli ślub cywilny. Niedługo później zdecydowali o przeniesieniu się do Polski. Powody tej decyzji nie są do końca oczywiste - mogła mieć na nią wpływ zmiana ówczesnej polityki kulturalnej sowieckiej Rosji. Stwierdzono - jak napisał później Strzemiński w tekście "O sztuce rosyjskiej - notatki", że "sztuka posiada już tak wiele sposobów artystycznych opracowanych przez kierunki ostatnie, iż dalszy rozwój sztuki jest zbyteczny, a nawet niepożądany, gdyż rozluźniłby jedynie wysiłki skierowane ku wytwórczości". "W stosunkach rosyjskich sztuka istnieje jako sztuka oficjalna albo nie istnieje wcale" - podsumował. W tym samym czasie sowiecką Rosję opuścili też Wassily Kandinsky i Marc Chagall.
Wyprawa przez "zieloną granicę" - nocą przez bagna i krzaki - nie była łatwa. "Za przeprowadzenie przez granicę trzeba było słono zapłacić" - napisała Strzemińska. Zostali zatrzymani przez polski patrol i trafili do aresztu, bo podejrzewano, że są sowieckimi szpiegami. Spędzili w nim kilka tygodni, by w końcu trafić do Wilna, gdzie mieszkała rodzina Strzemińskiego.
Kobro nie czuła się tam dobrze. Strzemińscy rozmawiali wyłącznie po polsku, w języku, którego nie znała. Postanowiła wyjechać do swojej rodziny, na Łotwę. Pisali do siebie listy. W końcu podjęli decyzję, że zamieszkają razem, ale w oddaleniu od rodziny. By uzyskać polskie obywatelstwo, Kobro musiała mieć ze Strzemińskim ślub kościelny. Odbył się 29 lipca 1924 roku w Rydze. Wrócili do Polski i zamieszkali w Szczekocinach nad Pilicą. Potem przenieśli się do Brzezin, później do Żakowic, jeszcze później do Koluszek, gdzie Strzemiński w gimnazjum przemysłowo-handlowym w Koluszkach opracował oryginalny program kształcenia projektantów.
"Po Szczekocinach i Żakowicach Koluszki wydały się matce niemal metropolią. Przyszło jej tu mieszkać cztery lata" - napisała Strzemińska.
"To był szczęśliwy czas. Pracowali nad książką +Kompozycja przestrzenna. Obliczenia rytmu czasoprzestrzennego+. Wspólna praca była konieczna, bo Kobro pisała nieortograficznie. Strzemiński poprawiał polszczyznę żony. Był to okres intensywnej pracy artystycznej, rzeźbiarka tworzyła słynne kompozycje przestrzenne. Jako pierwsza w świecie artystka otworzyła rzeźbę na przestrzeń, wyprzedziła w tym nawet Henry’ego Moore’a" - ocenił Remigiusz Grzela.
Strzemiński był jednym z inicjatorów utworzenia Grupy Kubistów, Konstruktywistów i Suprematystów "Blok" (1924-26) oraz ugrupowań kontynuujących jej założenia programowe, "Praesens" (1926-29) i "a.r.” (1929-36). W czasopiśmie "Blok" publikował teoretyczne teksty promujące sztukę awangardową. "Brał udział we wszystkich krajowych i zagranicznych manifestacjach polskiej awangardy konstruktywistycznej" - przypomniała historyk sztuki, prof. Irena Kossowska na portalu culture.pl (2021). "W 1927 odbyła się w Warszawie indywidualna wystawa twórczości Strzemińskiego. W tym samym roku artysta wziął udział w ekspozycji Machine Age zorganizowanej w Nowym Jorku" - dodała.
Jesienią 1931 roku Strzemińscy przeprowadzili się do Łodzi. "Znów razem pracowali. Chcieli stworzyć szkołę plastyczną, która byłaby bardziej nowoczesna od słynnego niemieckiego Bauhausu" - napisał Grzela.
Strzemiński aktywnie działał w Związku Polskich Artystów Plastyków, publikował artykuły na temat nowej sztuki. Jako kierownik Publicznej Szkoły Dokształcania Zawodowego realizował nowatorskie koncepcje druku funkcjonalnego. Był animatorem i współtwórcą Międzynarodowej Kolekcji Sztuki Nowoczesnej im. Juliana i Kazimierza Bartoszewiczów w Muzeum Sztuki w Łodzi - otwartej w połowie lutego 1931 roku. W 1932 roku został laureatem Nagrody Artystycznej miasta Łodzi. "Z opowiadań rodziców wiem, że było to 10 tysięcy złotych, suma wprost niewyobrażalna dla dwojga ludzi zarabiających na życie pracą w szkolnictwie" - wspominała córka artystów. Rok później - jak przypomniała Kossowska - Strzemiński "zainicjował powstanie grupy plastyków nowoczesnych skupiającej awangardowe środowiska o rozmaitej proweniencji i profilu".
"Postawa twórcza Strzemińskiego ukształtowała się pod wpływem kubizmu, puryzmu i neoplastycyzmu. Szczególnie istotną rolę odegrał w formowaniu się jego artystycznych koncepcji konstruktywizm. Twórca sprzeciwiał się jednak głoszonemu przez konstruktywistów hasłu podporządkowania sztuki wymogom społecznej użyteczności, bronił idei autonomii sztuki, prawa do +laboratoryjnej czystości+ artystycznych eksperymentów. Akceptował konieczność zespolenia porządków sztuki i życia społecznego, lecz przypisywał sztuce rolę modelującą w stosunku do wszelkich form ludzkiej aktywności" - napisała prof. Kossowska. "Wniósł fundamentalny wkład w dzieje światowej awangardy swą teorią unizmu. W 1927 sformułował ją w stosunku do malarstwa, a w latach 1931-1933 rozszerzył na rzeźbę, architekturę i techniki typograficzne. Generalną normę unizmu, odnoszącą się do wszelkich form wypowiedzi artystycznej, stanowił wymóg +jedności dzieła sztuki z miejscem, w jakim powstaje+" - przypomniała.
Zdaniem Anny Saciuk-Gąsowskiej próba wcielenia przez Strzemińskiego w życie jego teorii m.in. unizmu była niewątpliwie istotnym wkładem w rozwój malarstwa nowoczesnego. Podobnie jest z cyklem niezwykle barwnych obrazów, tzw. solarystycznych, powstałych w latach 1948-49, na których artysta uchwycił powidoki wywołane spojrzeniem na światło.
"Powidoki jest to zjawisko zatrzymania obrazu na siatkówce oka. Kiedy patrzymy w światło i zamykamy powieki to pozostaje jakiś obraz. Ten obraz jest takim powidokiem świata rzeczywistego. Słyszałam od uczennicy Strzemińskiego, studentki powojennej, że z braku farby i odpowiednich barwików Strzemiński założył coś w rodzaju warsztatu malarza renesansowego, czyli ucierał sam sobie farby, żeby uzyskać odpowiednie kolory" - wyjaśniła Saciuk-Gąsowska.
"Powidoki" stały się tytułem ostatniego filmu Andrzeja Wajdy, który miał premierę w 2016 roku. "Poprzez ten film chciałem przestrzec przed jakąkolwiek interwencją państwa w sprawy sztuki. Sztuka, jak mówił Strzemiński, powinna być oceniana nie za użyteczność, tylko za kreację, za to, że otwiera nam nowe możliwości, nowy świat, nowe spojrzenie. To jest wartość sztuki i myślę, że to pozostaje obowiązujące" - mówił wówczas reżyser Joannie Poros w wywiadzie dla PAP.
We wrześniu 1939 r. Strzemińscy uciekli na Kresy, zamieszkali w Wilejce. "Po dziewięciu miesiącach wrócili bydlęcymi wagonami do Polski. W Łodzi zaczęto nakłaniać Kobro, z powodu pochodzenia, do podpisania volkslisty. Przed nazwiskiem dziadka figurowało słowo +von+. W końcu oboje podpisali tak zwaną listę rosyjską, która umożliwiała większe przydziały żywności. Strzemiński nie wybaczy sobie tego do końca życia, będzie obwiniał za to żonę, bo przecież z jej powodu zmuszono ich do tego. Traktował to jak zdradę, choć przecież podpisali listę ze względu na dziecko" - napisał Grzela. "Przestali tworzyć. Musieli przetrwać. Kobro szyła zabawki dla dzieci, za które dostawała pieniądze, albo żywność. Strzemiński malował pocztówki" - dodał.
Jesienią 1945 r. Strzemiński zaczął wykładać w łódzkiej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych (WSSP) "kompozycję i zasady formy". Zaprojektował m.in. Salę Neoplastyczną w Muzeum Sztuki i płaskorzeźbę pt. "Wyzysk kolonialny" w kawiarni "Egzotycznej" przy Piotrkowskiej. W tym czasie definitywnie rozpadło się jego małżeństwo z Kobro - która, chora na nowotwór, zmarła 21 lutego 1951 roku.
Wcześniej, bo w styczniu 1950 roku, za sprawą wiceministra kultury Włodzimierza Sokorskiego, urzędowego orędownika socrealizmu, Strzemiński został w trybie natychmiastowym usunięty z WSSP. Od tej pory pozostawał praktycznie bez środków do życia. By mieć co jeść, najmował się m.in do dekorowania witryn sklepowych. Zmarł na gruźlicę 26 grudnia 1952 roku. Jest pochowany na Starym Cmentarzu w Łodzi.
Jeszcze za jego życia zamalowano Salę Neoplastyczną w Muzeum Sztuki i zdjęto ze ścian współtworzoną przez niego Międzynarodową Kolekcję Sztuki Nowoczesnej grupy "a.r.". Skuto również wystrój kawiarni "Egzotycznej". "Tę płaskorzeźbę własnoręcznie zbijali jego koledzy akademicy" - przypomniała Saciuk-Gąsowska.
Paweł Tomczyk (PAP)
szu/ pat/ skp/