Postać Zofii Kossak-Szczuckiej dla wielu jest sztandarowym przykładem wierzącej katoliczki, która przed wojną pisywała krytycznie o Żydach, a podczas okupacji poświęciła się ich ratowaniu. 9 kwietnia mija 45 lat od śmierci autorki "Krzyżowców".
Zofia Kossak-Szczucka była córką Tadeusza Kossaka, brata bliźniaka znanego malarza Wojciecha Kossaka. Urodziła się w 1890 roku. Zgodnie z tradycją rodzinną studiowała malarstwo - w latach 1912-13 w Szkole Sztuk Pięknych w Warszawie, a potem rysunek w Ecole des Beaux Arts w Genewie.
W 1917 roku wraz z pierwszym mężem Stefanem Szczuckim przeżyła na Wołyniu okres krwawych wystąpień chłopskich oraz najazd bolszewicki. Wspomnienia, które spisała z tego czasu i wydała w 1922 roku pod tytułem "Pożoga", stanowią jej właściwy debiut literacki. Po I wojnie światowej i śmierci pierwszego męża pisarka zamieszkała w Górkach Wielkich niedaleko Skoczowa.
Najważniejszą dziedzinę twórczości Kossak-Szczuckiej stanowi proza historyczna, zapoczątkowana powieścią "Beatum scelus" (1924) - dotyczącą historii wykradzenia obrazu Matki Bożej z kaplicy w Rzymie przez Mikołaja Sapiehę. Inny nurt prozy Kossak-Szczuckiej dotyczy dziejów i specyfiki Śląska, który był jej szczególnie bliski. W powieściach takich jak "Legnickie pole" (1930) i opowiadaniach np. "Nieznany kraj" (1932) opisywała polskie wątki historii tego regionu. Najbardziej znanym dziełem Kossak-Szczuckiej pozostaje jednak tłumaczony na wiele języków cykl powieściowy "Krzyżowcy".
Zofia Kossak-Szczucka, gorliwa katoliczka, przejęła niektóre z antysemickich uprzedzeń, częstych w wypowiedziach duchownych katolickich dwudziestolecia międzywojennego. Na przykład w 1936 roku pisała w "Prosto z mostu": "Żydzi są dla nas istotnym i strasznym niebezpieczeństwem rosnącym z każdym dniem. Obsiedli nas jak jemioła próchniejące drzewo". Jej wypowiedzi do dziś dnia przywoływane są w kontekście przedwojennego antysemityzmu.
Jej postawa zmieniła się jednak w czasie okupacji, kiedy stanęła na czele Frontu Odrodzenia Polski, tajnej organizacji katolickiej. Podczas okupacji redagowała też czasopismo "Polska żyje", była autorką "Dekalogu Polaka", kodyfikującego zachowanie wobec Niemców.
To Zofia Kossak Szczucka jako jedna z pierwszych polskich intelektualistów dostrzegła tragizm losu polskich Żydów. W sierpniu 1942 roku, tuż po rozpoczęciu likwidacji warszawskiego getta, Kossak opublikowała słynny protest, w którym pisała: "W ghetcie warszawskim, za murem odcinającym od świata, kilkaset tysięcy skazańców czeka na śmierć.(...) Kto milczy w obliczu mordu - staje się wspólnikiem mordercy. Kto nie potępia - ten przyzwala". Pisarka przedstawiając dramatyczny los Żydów wezwała Polaków do zajęcia jednoznacznego stanowiska. "Protestujemy, kto z nami tego protestu nie popiera, nie jest katolikiem" - napisała. W tej samej broszurce znalazły się jednak zdania, że Żydzi są i pozostaną wrogami Polski, że nienawidzą Polaków bardziej niż Niemców. Spowodowały one, że do Zofii Kossak-Szczuckiej przylgnęła opinia "antysemitki, która pomagała Żydom".
Z opinią tą nie zgadza się Władysław Bartoszewski, który podczas okupacji współpracował z pisarką. "Ona nigdy nie była antysemitką. Ona była żarliwą katoliczką, fundamentalną, bo tacy wtedy byli w Polsce katolicy przedsoborowi. Pochodziła z liberalnej, artystycznej rodziny Kossaków, uczęszczała do Szkoły Sztuk Pięknych, bratanica Wojciecha, wnuczka Juliusza. To nie było środowisko antysemitów. Miała jedną czy dwie wypowiedzi w czasie wojny, że +Żydzi są politycznymi wrogami Polaków, ale to nie oznacza, że my możemy być bierni, gdy oni giną+" - mówił Bartoszewski w 2008 roku na spotkaniu poświęconym pamięci Kossak-Szczuckiej, przypominając, że pisarka została uhonorowana tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.
Pod koniec września 1942 r. pod patronatem Delegata Rządu ukonstytuował się Komitet Pomocy Żydom im. Konrada Żegoty (nazwany później tymczasowym). Jego przewodniczącą została właśnie Zofia Kossak-Szczucka. Do komitetu weszła także z ramienia środowisk demokratycznych Wanda Krahelska-Filipowiczowa oraz przedstawiciele mniejszych partii m.in. Związku Syndykalistów Polskich. Komitet zaczął działać jesienią 1942 roku próbując na bazie prywatnych kontaktów stworzyć siatkę pomocy Żydom. Na przełomie listopada i grudnia 1942 roku uznano, że potrzebna jest struktura bardziej stabilna, finansowana z budżetu Państwa Polskiego, i że należy wprowadzić do niej przedstawicieli głównych partii politycznych wchodzących w skład koalicji rządowej. Do Rady Pomocy Żydom przy Delegacie Rządu RP na Kraj "Żegota" weszli socjaliści (PPS), przedstawiciele Stronnictwa Demokratycznego, Stronnictwa Ludowego i organizacji żydowskich - Bundu i Żydowskiego Komitetu Narodowego.
"Ciekawa jest sprawa udziału w +Żegocie+ Frontu Odrodzenia Narodowego i samej Zofii Kossak-Szczuckiej - ani partia, ani ona sama nie weszły w Rady. Co prawda współpracowali z tą organizacją działacze FOP Witold Bieńkowski i Władysław Bartoszewski, jednak jako przedstawiciele Delegatury Rządu, a nie partii. Brali oni udział w pracach założycielskich, a Bieńkowski stał się łącznikiem między +Żegotą+ a Delegaturą. Motywy Kossak-Szczuckiej nie są do końca jasne. Z jednej strony optowała ona za działaniami oddolnymi i spontanicznymi, z drugiej chciała ograniczyć działalność +Żegoty+ wyłącznie do działalności humanitarnej, nie godząc się na jej upolitycznienie. Tymczasem +Żegota+ realizowała również cele polityczne" - mówił historyk Dariusz Libionka. "Żegota" działała aż do wybuchu powstania warszawskiego zapewniając schronienie i środki do życia ukrywającym się uciekinierom z gett. Organizacja otoczyła opieką w sumie około 3500 osób.
Władysław Bartoszewski w latach 1942-43 pełnił rolę sekretarza pisarki, gdy pod przybranym nazwiskiem ukrywała się w Warszawie. "Używała mnie do noszenia zeszytu z notatkami, który wiecznie gubiła. Ale ja czułem się zaszczycony. Nalegała na to, żebym uczestniczył we wszystkich jej spotkaniach, a była podczas okupacji człowiekiem-instytucją. Zawdzięczam jej mnóstwo cennych znajomości. Byłem w nią zapatrzony i była dla mnie wielkim autorytetem. Była człowiekiem, dla którego Bóg i ojczyzna to nie są hasła, to jest treść codziennego postępowania, choć ona nie szastała tymi słowami na co dzień" - wspominał Bartoszewski w książce "Warto być przyzwoitym".
Za swą działalność pisarka została aresztowana przez gestapo. Trafiła do Auschwitz, gdzie była więziona w latach 1943-44. Swój pobyt w hitlerowskim obozie zagłady opisała w książce "Z otchłani". Z Oświęcimia została przewieziona na Pawiak, skąd została uwolniona dzięki niepodległościowemu podziemiu. Powstanie warszawskie przeżyła w Warszawie, w 1945 r. została skierowana w misji Polskiego Czerwonego Krzyża do Londynu, gdzie zastał ją koniec wojny.
Kossak-Szczucka i jej drugi mąż Zygmunt Szatkowski zdecydowali się pozostać na emigracji, wydzierżawili farmę w Kornwalii, gdzie gospodarowali przez 10 lat. W 1957 roku zdecydowali się na powrót do kraju i osiedli ponownie w Górkach Wielkich.
Zofia Kossak-Szczucka jako publicystka współpracowała przede wszystkim z prasą katolicką. Zmarła 9 kwietnia 1968 r. w Bielsku-Białej, pochowana została na cmentarzu parafialnym w Górkach Wielkich. (PAP)
aszw/ ls/