W czwartek przypada 50. rocznica śmierci Grażyny Bacewicz, kompozytorki, skrzypaczki i pisarki. Jej dorobek jest imponujący - wiele dzieł symfonicznych, koncerty na różne instrumenty, utwory kameralne, solowe, balety. Pisała też nowele, powieści i sztuki teatralne.
Wybitna polska skrzypaczka i kompozytorka Grażyna Bacewicz zmarła 17 stycznia 1969 r. Skomponowała m.in. "Kwintet na instrumenty dęte" i operę radiową "Przygoda króla Artura". 5 lutego 2019 r. przypada 110. rocznica jej urodzin.
Pochodziła z rodziny litewskiego nauczyciela Vincasa Baceviciusa, zesłanego przez władze carskie w głąb Królestwa Polskiego za sprzyjanie litewskiemu ruchowi wyzwolenia narodowego oraz Marii Modlińskiej, pochodzącej ze starego polskiego rodu szlacheckiego. Zainteresowania muzyczne obojga rodziców zadecydowały o wyborze muzycznej drogi życiowej, czworga ich dzieci. W jednym z wywiadów Bacewicz stwierdziła że już w wieku 13 lat wiedziała, że będzie nie tylko grać, ale i komponować.
Od 1919 r. uczyła się w Konserwatorium Muzycznym Heleny Kijeńskiej-Dobkiewiczowej w Łodzi, w klasach skrzypiec, fortepianu, studiowała również teorię muzyki. W 1923 r. cała jej rodzina przeniosła się do Warszawy. Od 1924 r. uczęszczała do Konserwatorium Warszawskiego. Studiowała kompozycję w klasie Kazimierza Sikorskiego, grę na skrzypcach pod kierunkiem Józefa Jarzębskiego i grę na fortepianie u Józefa Turczyńskiego. W filmie poświęconym Bacewicz Sikorski opowiadał, że "jej wrażliwość na muzykę, jej powaga w stosunku do przedmiotów, które studiowała, były zadziwiające".
W latach 1932-33 studiowała na stypendium w Ecole Normale de Musique w Paryżu, w klasie kompozycji Nadii Boulanger. Uczyła się również gry na skrzypcach u Henri Toureta. W 1934 r. ponownie wyjechała do stolicy Francji i kształciła się u węgierskiego skrzypka - Carla Flescha. "Nie muszę chyba mówić z jakim wzruszeniem myślę o Grażynie, gdy jako zupełnie jeszcze młoda dziewczyna przybyła do Paryża. Już wtedy zdradzała wielki talent, który w przeciągu wielu lat miał się rozwijać nieustanie" - powiedziała Nadia Boulanger w rozmowie ze skrzypkiem Henrykiem Szeryngiem.
Podkreśliła, że "talent Bacewiczówny został uformowany w Warszawie przez Sikorskiego, którego miała przyjemność poznać i którego podziwia". "Grażyna jak prawie wszyscy moi uczniowie Polscy przyjechała z solidną szkołą jednocześnie klasyczną i nowoczesną" - dodała.
Kompozytor, krytyk muzyczny, publicysta i pisarz Stefan Kisielewski, z którym przez długie lata kompozytorka się przyjaźniła wspominał, że w Grażynie Bacewicz "były jakby dwie osoby: jedna, to ta, która zazdrośnie strzegła swych godzin pracy, druga, to świetny kompan wszystkich, nocnych wypraw".
W 1935 r. Bacewicz brała udział w 1. Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym im. Henryka Wieniawskiego w Warszawie. W filmie poświęconym kompozytorce jej siostra Wanda opowiadała, że Grażyna Bacewicz świetnie wypadła w pierwszym etapie konkursu i wszyscy myśleli, że wygra. "Ale dzień przed drugim etapem, okradli doszczętnie nasze mieszkanie. Zastaliśmy dom otwarty, rozgrabiony całkowicie, tylko na kanapie leżała rozpostarta sukienka, pantofelki, a obok skrzypce. Przeżyliśmy całą tę noc w komisariacie z milicją. Bacewicz oczywiście nie zagrała tak, jak mogłaby zagrać i dostała pierwsze wyróżnienie, a nie nagrodę więc strasznie wszystkich rozczarowała" - opowiadała.
Otoczona gronem wielbicieli o sławnych nazwiskach, na męża wybrała kardiologa Andrzeja Biernackiego, z którym miała córkę Alinę. Mimo nawału pracy zawsze znajdowała czas na działalność społeczną. Przez wiele lat była wiceprezesem Związku Kompozytorów Polskich.
"Grażyna Bacewicz z natury była osobą bardzo powściągliwą i dobrze wewnętrznie zorganizowaną. Te jej predyspoz5ycje sprawiły, że pociągały ją propozycje muzyczne francuskiego neoklasycyzmu - optymizm, postulat aby muzyka dotykała życia codziennego, aby w tworzeniu muzyki odrzucić zarówno tradycję romantyczną, jak i modernistyczną. Całą twórczość Bacewicz przenikają elementy żartobliwe, które spotykają się z dramatyzmem i liryzmem" - uważa autorka biografii Grażyny Bacewicz, Małgorzata Gąsiorowska.
"Nawet w chwilach kłopotów, powtarzała: +dla ludzi mam zawsze pogodną twarz+. Nie była to osoba wylewna, ani też rozczulająca się nad sobą. Po wypadku samochodowym, po którym zresztą bardzo szybko przyszła do siebie i wróciła do pracy, pisała do swej przyjaciółki kompozytorki, teoretyka muzyki Marii Dziewulskiej: +Dobrze, że to nie słuch, ani nie ręce, ani nie oczy tylko nogi i miednica. Będę mogła szybko wrócić do pisania+" - opowiadała Gąsiorowska.
Dorobek Grażyny Bacewicz jest imponujący - wiele dzieł symfonicznych, koncerty na różne instrumenty, utwory kameralne, solowe, balety. Niewiele osób wiedziało za jej życia, że artystka również pisze nowele, powieści i sztuki teatralne. "Jeżyki, albo nie jestem ptakiem" wystawił w 1968 r. Teatr Telewizji w reżyserii Edwarda Dziewońskiego.
Bacewicz mówiła o sobie, że "ma motorek, który pozwala jej wykonywać wszystko dwa razy szybciej niż innym" i dlatego może łączyć obowiązki domowe z zawodowymi. Ten "motorek" doprowadził jednak artystkę do zawału, który za późno rozpoznany spowodował śmierć. Zmarła mając 60 lat.
5 lutego z okazji 110. rocznicy urodzin i 50. rocznicy śmierci ukaże się wydana Polskie Wydawnictwo Muzyczne kryminalna "Sidła", którą Bacewicz napisała w 1968 r. w zaledwie w dwa miesiące. Anna Dereszowska będzie czytać powieść w audycji Radiowej Dwójki "Książka do słuchania". (PAP)
Autorka: Olga Łozińska
oloz/ agz/