Ekspresyjne, wstrząsające obrazy, rysunki, rzeźby, instalacje oraz performance składają się na sztukę protestu chińskiego artysty i dysydenta Badiucao. Wystawa pt. „Badiucao. Chiny. Opowieść prawdziwa” właśnie zostaje otwarta w CSW Zamek Ujazdowski. Wernisaż 16 czerwca.
"Dziękuję Polsce i Polakom za możliwość zrealizowania tej ekspozycji. Moje wystawy odbywają się rzadko. Często do nich nie dochodzi wskutek oficjalnych protestów chińskiego rządu. Cały czas spotykam się z pogróżkami, prześladowaniami" – mówił na piątkowym spotkaniu z mediami Badiucao. "Dziękuję za waszą odwagę, za to, że bronicie moich praw, że bronicie demokracji jednej z najważniejszych wartości. Data 4 czerwca jest bardzo ważna dla was i dla nas" - podkreślił chiński artysta.
"Najtrudniej przeprowadzić rozróżnienie między zwyczajnymi ludźmi i krajem, a rządem, partią, uzurpatorami. Problem polega na tym, że w Chinach słychać tylko jeden głos – głos partii. Chiński rząd chce, abyśmy my, Chińczycy, mówili jednym głosem, ale moja wystawa to mój głos. Staram się opowiedzieć historie Chin na własny sposób" – zaznaczył Badiucao.
Artysta w swojej sztuce opowiada o ciągłym łamaniu praw człowieka, manipulowaniu pamięcią historyczną na temat wydarzeń na placu Tiananmen z 4 czerwca 1989 roku, cenzurze nałożonej na obywateli Chin podczas pandemii Covid-19, przymusowej asymilacji kulturowej Ujgurów, protestach mieszkańców Hongkongu przeciwko polityce rządu czy niepokojących relacjach między Chinami a Rosją w kontekście jej inwazji na Ukrainę.
"Totalitarny rząd Chin to groźba wisząca nad całym światem, nie tylko nad Chinami. Chiny są bliskie wojny z Tajwanem, a to wywołałoby chaos na całym świecie. Jest czas, aby razem protestować, nie zgadzać się, walczyć, nie tylko w Chinach" - podkreślił Badiucao. "Moja wystawa to alarm ostrzegawczy dla nas wszystkich, nie tylko dla ludzi w Chinach" – dodał artysta. A wystawa pełna jest sygnałów ostrzegawczych i aktów hołdu dla ludzi odważnych, stawiających opór. Pośród najnowszych prac artysty znalazły się te dotyczące wojny na Ukrainie i naświetlające niepokojące związki pomiędzy Kremlem a Chinami.
"Na dwóch dużego formatu portretach zainspirowanych obrazem Goi +Saturn pożerający własne dzieci+ Badiucao zastanawia się nad degradacją i spustoszeniem Rosji i Chin przez własnych przywódców Putina i Xi Jinpinga” - objaśnia kuratorka wystawy Michaela Ślepochova z Czech. Była też ona autorką wcześniejszej wersji wystawy Badiucao w Pradze. W sąsiedztwie portretów znajduje się instalacja: rzędy butelek po soku sojowym przerobionych na kokataje Mołotowa. "To wyraża wiarę artysty w konieczność sprzeciwu wobec zła i walki” - komentuje kuratorka.
"Głosem protestu" nazwana jest instalacja, składająca się z serii portretów Tybetańczyków, którzy w ramach protestu przeciwko chińskiej polityce poddali się samospaleniu. "Tu w Zamku Ujazdowskim to jest dopiero trzecia moja indywidualna wystawa" - mówił artysta. "Pierwsza ekspozycja, która miała mieć miejsce w Hongkongu w roku 2028, została odwołana w ostatniej chwili z powodu gróźb kierowanych do organizatorów, jak też pod moim adresem i mojej rodziny. Presja władz chińskich była duża" - mówił Badiucao.
Ostatecznie wystawę otwarto jesienią 2021 w włoskim mieście Brescia. "I tym razem kilka dni przed otwarciem rząd chiński zwrócił się burmistrza miasta z apelem o jej odwołanie. Burmistrz nie uległ – wystawa się odbyła" - opowiadała podczas konferencji Katerina Prochazkova, przedstawicielka Centrum Sztuki Współczesnej DOX w Pradze, na które również wywierano podobne naciski. Praska wystawa "Badiucao. Chiny. Opowieść prawdziwa" odbyła się wiosną 2023 r.
"Wystawa, zgodnie z intencją artysty, jest ostrzeżeniem, ale też hołdem dla wszystkich, którzy podobnie jak sam Badiucao poczuli, że ich obowiązkiem jest przeciwstawić się niesprawiedliwości. Dla tych, którzy mimo wielkiego ryzyka mieli odwagę zabrać głos i opowiedzieć własną historię. Jednak władze Chin protestują, wywierają naciski na organizatorów uważając, że artysta i jego wystawa obraża uczucia wszystkich Chińczyków" – mówiła kuratorka Ślipochova.
Do protestów Ambasady Chińskiej Republiki Ludowej doszło również przed polską odsłoną wystawy Badiucao w Zamku Ujazdowskim. "Mieliśmy dwie wizyty wysokiej rangi urzędnika Ambasady Chin. Pierwsza była niezapowiedziana, zatem niestety nie mogłem jej przyjąć z powodu ogromu pracy przed wystawą. Druga, zapowiedziana wcześniej, przebiegła w spokojnej atmosferze" – opisywał w wypowiedzi dla PAP Piotr Bernatowicz, dyrektor CSW Zamek Ujazdowski.
"Zarzuty wobec artysty były te same - że obraża on uczucia wszystkich Chińczyków i wobec tego wystawa nie powinna się odbyć. Naciski pewnie byłyby większe, gdybyśmy nie zareagowali natychmiast. Wydaliśmy oświadczenie z powołaniem się na naszą Konstytucję, która zabrania cenzury prewencyjnej. Wysłaliśmy zaproszenie do Ambasady Chin na wernisaż i wystawę z taką intencją, że możemy dyskutować, tak jak to robimy w innych kontrowersyjnych kwestiach, które zdarzają się w obszarze sztuki współczesnej" - zaznaczył dyrektor CSW. I podkreślił, że "nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia z takimi żądaniami, z taką interwencją".
Piątkowe spotkanie z mediami zakończyło się performancem w wykonaniu Badiucao. W osobnej sali pośród białych postumentów przesłoniętych białymi tiulowymi zasłonami na centralnym miejscu na ścianie widnieje dużych rozmiarów portret Mao Zedonga, który podczas protestów 23 maja 1989 r. został obrzucony jajkami wypełnionymi farbą przez trzech studentów. Natychmiast zostali aresztowani i skazani na wieloletnie więzienie i tortury. Ślady farb usunięto w nocy.
Badiucao, arysta, który 20 lat temu wyjechał z Chin, teraz w Zamku Ujazdowskim postanowił – jak mówił - dokończyć dzieła tamtych studentów. W kompletnej ciszy w stronę portretu zaczął z ciskać jajka wypełnione farbą: żółtą, czerwoną, niebieską, czarną. Portret został zasmarowany smugami farb, sprofanowany w akcie protestu i dla przypomnienia młodych ludzi walczących o wolność na Placu Tiananmen.
Wystawa „Badiucao. Opowieść prawdziwa” będzie czynna w CSW Zamek Ujazdowski od 16 czerwca do 10 października 2023 r. (PAP)
autorka: Anna Bernat
abe/ aszw/