Religia katolicka kładzie duży nacisk na kobiecą perspektywę - powiedział tenor Andrea Bocelli, który śpiewa pieśń "Gratia Plena" w finale filmu "Fatima", wchodzącego 1 października na ekrany kin. Matka Boża Fatimska jest źródłem duchowości i prostoty, która stanowi podstawę wiary - wyjaśnił.
"Film jest bliski memu sercu i zawiera przesłanie, które zawsze starałem się przekazać moim śpiewem. Odwiedziłem to święte miejsce tylko raz, ale wywarło na mnie ogromne wrażenie, ponieważ znałem historię zdarzeń z Fatimy jeszcze z czasów dzieciństwa. Znowu się tam znalazłem tym razem śpiewając, co było dużym przeżyciem. Musimy zdać sobie sprawę, że Matka Boża przychodzi nam z pomocą. Jest przy nas, ukazuje się i przekazuje wiadomości, które powinniśmy wziąć sobie do serca" – powiedział Andrea Bocelli, cytowany przez Katolicką Agencję Informacyjną (KAI).
"Opowieść o dzieciach zaznających obecności Matki Bożej Fatimskiej jest jedną z najbardziej poruszających historii o ludzkim poszukiwaniu boskości" – ocenił Harvey Keitel, kreujący w filmie rolę religioznawcy profesora Nicholsa. "Wierzę, że każdy miał w pewnym momencie życia wątpliwości wobec kwestii religijnych, jednak właśnie dlatego Fatima wydaje mi się filmem odpowiednim dla publiczności na wszystkich szerokościach geograficznych. To opowieść dla każdego, nie tylko dla katolików" - podkreślił amerykański aktor, cytowany w materiałach prasowych.
Reżyser filmu Marco Pontecorvo pracował jako operator w serialach "Gra o tron" i "Rzym" - jest synem Gillo Pontecorvo (1919-2006), twórcy słynnej "Bitwy o Algier" (1966), nagrodzonej Złotym Lwem na 27. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji.
Wychowany we Włoszech Pontecorvo nie znał dokładnie historii objawień maryjnych z 1917 roku. "Wydarzenia te są bardzo dobrze znane we wszystkich katolickich krajach, jednak ja osobiście nie miałem pojęcia, co działo się później z Łucją dos Santos i ogólnie z Portugalią" – powiedział reżyser "Fatimy". "Dałem nura w książki i materiały audiowizualne dotyczące tamtych czasów, żeby zrozumieć nie tylko kwestie fatimskie, ale przede wszystkim zagadnienia społeczno-polityczne okresu Wielkiej Wojny. Czytałem także dużo o relacjach Łucji z matką oraz jej więzi z Maryją Dziewicą. To niezwykle ciekawy trójkąt emocjonalny" - dodał.
Pontecorvo zdecydował, że nie ukaże objawiającej się dzieciom Maryi jako niewyraźnej zjawy – postanowił przedstawić ją na ekranie jako normalną kobietę. W postać tę wcieliła się portugalska aktorka Joana Ribeiro. "Dzieci widzą ją w takiej formie, którą potrafią pojąć swymi umysłami, żeby się nie bać" – wyjaśnił reżyser.
"Maryja w najnowszej wersji filmowej opowieści o wydarzeniach w Fatimie nie występuje w rozjaśnionym nimbie, w jakiejś nieziemskiej poświacie, mającej podkreślać jej pochodzenie z nieba. Do jej pokazywania nie zostały użyte imponujące efekty specjalne" - zauważył ks. Artur Stopka. "To po prostu realna, prawdziwa, wręcz dotykalna kobieta. Dzieci u Pontecorvo nie widzą +zjawy+, lecz spotykają prawdziwą, żywą osobę. Zapada w pamięć scena, w której Maryja niemal ujmuje małą Łucję pod brodę. Nie ma dystansu. Jest rzeczywista bliskość" - napisał w recenzji dla KAI.
Portugalska Fátima, gdzie trójce młodych pasterzy w 1917 r. - w trakcie trwającej od 3 lat I wojny światowej - objawiła się Matka Boża, stała się w krótkim czasie jednym z najbardziej popularnych ośrodków religijnych na świecie. Obecnie liczące kilkanaście tysięcy mieszkańców miasto odwiedza każdego roku ponad 6 mln pielgrzymów.
Mimo niewątpliwej popularności wydarzenia, twórcy "Fatimy" spróbowali raz jeszcze przypomnieć tę niezwykłą historię i dać wyraz "niezmierzonej mocy wiary za pomocą filmu łączącego wszystko, co najlepsze w dzisiejszym kinie, z tradycyjnym przekazem na temat życia w braterstwie i pokoju" - czytamy w materiałach prasowych.
Producent James T. Volk nie znał wcześniej szczegółów historii Łucji dos Santos i jej kuzynów Franciszka oraz Hiacynty Marto. Poznawszy je, uznał, "że dzisiejszy świat, coraz wyraźniej rządzony strachem i nienawiścią do bliźniego, potrzebuje tego typu historii". Wraz z Dickiem Lylesem, współzałożycielem Origin Entertainment, postanowili zrealizować "ambitne kino rozrywkowe, którego głównym celem będzie inspirowanie widzów relacją z wydarzeń fatimskich do budowania lepszego świata".
"Ludzie wychowani w wierze katolickiej doskonale znają historię Łucji i jej kuzynów, jednak ja dorastałem w kościele ewangelickim, w którym o objawieniu się nie mówiło. I na świecie żyją co najmniej dziesiątki milionów ludzi, którzy też jej nie znają" - wyjaśnił Volk. "Ta opowieść może się stać uniwersalnym mostem łączącym osoby różnych narodowości i wyznań. Skoro trójka niewinnych dzieciaków mogła głosić całemu pokoleniu przesłanie pokoju i nadziei, jestem pewien, że dzięki magii kina możemy powtórzyć to również współcześnie" - powiedział.
Origin Enterteiment kupiła od Warner Bros prawa do remake’u opowiadającego o wydarzeniach z 1917 roku filmu "Objawienia Matki Boskiej Fatimskiej" Johna Brahma i zaprosiła do współpracy doświadczoną producentkę Rose Ganguzzę, zafascynowaną historią fatimskiego objawienia "od dziecka". "Uczęszczałam do szkoły katolickiej, w której zakonnice każdego roku puszczały nam z projektora film +Objawienia Matki Boskiej Fatimskiej+. Wiedziałam, że nie mogę odpuścić tego projektu" - powiedziała Ganguzza.
Historię ukazaną w filmie z 1952 r. należało opowiedzieć tak, by trafiła do publiczności wychowanej na kinie XXI wieku, i osadzić ją w kontekście wydarzeń z początku XX wieku w Europie Zachodniej. "Tej historii nie można pozostawić w społeczno-historycznej próżni, nie dzisiaj" – podkreśliła Ganguzza. "Widzowie muszą zrozumieć realia tamtych czasów" - dodała. Przypomniała, że na półwyspie Iberyjskim narastały wówczas nastroje antykatolickie - kościoły zamykano zarówno w Hiszpanii, jak i w Portugalii, księża spotykali się ze społecznym ostracyzmem. W 1917 roku większość Europy pogrążona była w wojnie na niespotykaną dotąd skalę, codziennie w męczarniach ginęły setki młodych mężczyzn. "Film z 1952 roku pomijał te konteksty, bo tego typu kino nie mogło ich podejmować tuż po drugiej wojnie światowej" - wyjaśniła producentka. "Dla nas był to obowiązek" - podkreśliła.
W rolę dorosłej Siostry Łucji wcieliła się brazylijska aktorka Sonia Braga znana m.in. z drugoplanowej roli w "Pocałunku kobiety pająka" nagrodzonej Złotym Globem w 1986 r. Od czasów młodości jest wierzącą katoliczką i zna historię objawień maryjnych w Fatimie. Wyraziła nadzieję, że widzowie docenią opowieść przeniesioną na ekran kinowy. "Chciałabym też, by zauważyli moją ulubioną scenę, gdy siostra Łucja mówi profesorowi Nicholsowi, że jedyne, co może mu zaoferować, to jej własne świadectwo, natomiast odpowiedzi musi poszukać na własną rękę. To bardzo ważne słowa, które warto powtarzać w dzisiejszym świecie" - powiedziała.
Muzykę do "Fatimy" napisał włoski kompozytor Paolo Buonvino, znający dobrze historię objawień maryjnych z 1917 roku, który jednak nigdy nie rozważał jej z punktu widzenia Łucji. "Doznała objawienia, ale uznała to za coś normalnego. Chciałem przekazać poprzez muzykę spokój jej umysłu. Mam nadzieję, że dzięki tym kompozycjom widzowie wyjdą z kina w podobnym stanie, rozkoszując się pozostawionymi przez film refleksjami" - powiedział.
Wykonawca finałowej pieśni "Gratia Plena" (po łacinie "Pełna łaski"), tenor Andrea Bocelli podkreślił, że wiara jest jedną z najważniejszych rzeczy w życiu. "To dar, który staram się chronić. Zawsze inspirowała mnie świadomość, iż religia katolicka kładzie duży nacisk na kobiecą perspektywę, co pięknie zostało przeniesione przez producentów w ramy tego filmu" – powiedział. "Matka Boża Fatimska jest źródłem duchowości i prostoty, która stanowi podstawę wiary, jako pomostu łączącego to, co ludzkie, z tym, co Boskie. Nic dziwnego, że przez stulecia powstało tyle pieśni sławiących Jej niezwykłość oraz płynące z Jej objawień przesłanie nadziei, pokoju i braterstwa" - wyjaśnił.
"Nie chciałbym, żeby nasza praca była traktowana jako +film dla wierzących+, uważam bowiem, że nie ma znaczenia, czy widz jest wierzący, wierzący, ale niepraktykujący, czy niewierzący. Każdy znajdzie tu coś dla siebie" – podsumował producent James T. Volk. "Film niesie uniwersalne przesłanie, byśmy wszyscy spróbowali zmienić się na lepsze, bo tylko tak będziemy mogli uczynić świat lepszym miejscem. Oto historia małej dziewczynki, która uczy się, że mimo problemów z matką oraz innymi ludźmi świat jest pięknym miejscem, o które warto walczyć. Tak po prostu. Mam nadzieję, że nasz film pozostawi widzów właśnie z taką świadomością".
"Fatima" jest filmem o tym, jak trudno uwierzyć. Ale trzeba - bo warto.
Paweł Tomczyk (PAP)
pat/ dki/