Zdenka Pszczołowska już pracuje u nas nad własną adaptacją „Woyzecka” Georga Büchnera; Jan Klata przygotuje premierę „Snu nocy letniej” Szekspira, żeby uczcić stulecie istnienia naszego teatru - mówi PAP dyrektor poznańskiego Teatru Nowego im. Tadeusza Łomnickiego Piotr Kruszczyński.
Polska Agencja Prasowa: 14 września 1923 r. w secesyjnej kamienicy przy ul. Dąbrowskiego 5 w Poznaniu zagrano pierwsze przedstawienie. Kierowany przez pana od 2011 r. teatr świętuje w tym roku stulecie. Z pewnością przedsmakiem jubileuszowych obchodów była już premiera "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego w reż. Mikołaja Grabowskiego, która odbyła się 11 listopada 2022 r. Chcę zapytać, czego z okazji jubileuszu życzy pan swojemu Teatrowi Nowemu i jego widzom?
Piotr Kruszczyński: To z pewnością specyficzny moment na jubileusz; ten czas nie sprzyja hucznemu świętowaniu. I nie mówię tu o problemach finansowych w kulturze, choć w tej dziedzinie nigdy nie jest i nie było łatwo, ale myślę o wszechobecnym kryzysie, który nazwałbym Wielkim Kryzysem Wiary w Dalszy Sens Naszej Ziemskiej Egzystencji. Upadek demokracji, niemoc wobec śmiercionośnych chorób mimo rozwoju nowoczesnych technologii, wielki problem migracyjny, kolejna wojna na terenie Europy, i to tuż za naszą granicą… Mamy dzieje Hioba w wersji premium.
Więc kiedy pyta pan o jubileuszowe życzenia, moje myśli biegną najpierw w kierunku określenia zadań stojących przed teatrem w tak dramatycznej rzeczywistości. I wie pan, coraz częściej odnoszę wrażenie, że ludzie, którzy przychodzą do teatru, nie oczekują już opowieści o złym świecie, nie pragną diagnozy swojej sytuacji, co teatr ostatnimi czasy chętnie im oferował. Oni sami doskonale i dotkliwie tę sytuację odczuwają. Coraz częściej widzę, że ludzie przychodzą do naszego teatru po nadzieję. Oczywiście słowo to brzmi kiczowato i zarazem patetycznie, jednak nie musi ono wcale oznaczać udzielania przez teatr Ostatecznej Odpowiedzi albo życzeniowego poklepywania widza po plecach, bo „jakoś to będzie”.
Dlatego - wracając do pana życzeń - życzyłbym sobie odnalezienia przez twórców teatru, których zapraszam do współpracy, empatii z widzami i pewnej formy współistnienia; tego, żeby twórcy mniej poczuwali się do przedstawiania kolejnych ostrzeżeń "patrzcie, stoimy jako ludzkość nad przepaścią" lub "upadają autorytety, każdy guru ma skazę, pokażemy wam kolejną" - bo świat i tak już wygląda wystarczająco paskudnie. Chciałbym, żeby stwarzali raczej tymczasowe strefy wytchnienia, nawet utopijne i krótkotrwałe, ale być może tylko w sztuce taka utopia jest możliwa. I niech ten rodzaj pauzy w horrorze rzeczywistości pozwala zebrać siły i niech rodzi właśnie nadzieję.
PAP: Zbliża się pierwsza premiera w Teatrze Nowym w 2023 r. Właśnie pan reżyseruje "Kilka dziewczyn / Some Girl(s)" Neila LaBute'a. Skąd ten wybór i o czym będzie to przedstawienie?
P. K.: Wybór tekstu wynika poniekąd z próby wierności temu, co przed chwilą powiedziałem. Bardzo długo szukałem takiej sztuki, która mogłaby nieco tej wspomnianej nadziei dostarczyć. Sztuka LaBute'a w dość lekkiej formie mówi o niełatwych relacjach międzyludzkich, o deficycie uczuć, a także - w naszej interpretacji - o przepaści między rzeczywistością a fikcją medialnego przekazu. Premierę zaplanowaliśmy na 17 lutego.
PAP: W roku jubileuszowym zapowiedział pan także premiery spektakli w reżyserii Jana Klaty, Zdenki Pszczołowskiej i Michała Telegi. Co w Nowym zobaczą widzowie?
P. K.: Zdenka Pszczołowska od stycznia pracuje u nas nad własną adaptacją "Woyzecka" Georga Büchnera. Mam wrażenie, że to reżyserka, której już udaje się podążyć tropem empatii, o którym wspominałem. Pracuje nad historią - jak wiadomo niedokończoną przez Büchnera - w taki sposób, by zaoferować widzowi coś w rodzaju teatralnych puzzli, gry, w której największą rolę odgrywa losowość i możliwość wyboru alternatywnych wariantów przebiegu poszczególnych scen i sytuacji. Tę premierę pokażemy 25 marca.
Zaraz potem rozpocznie u nas pracę nad swoim nowym przedstawieniem Jan Klata. Będzie to "Sen nocy letniej" Szekspira, którego premierę przygotuje na 14 września, wieczór stulecia istnienia Teatru Nowego.
W listopadzie odbędzie się prapremiera "Krótkich odpowiedzi na wielkie pytania" Stephena Hawkinga w adaptacji i reżyserii Michała Telegi. Ta propozycja znajduje punkt wyjścia teatralnej narracji w naszych współczesnych kryzysach, i wykracza naprzód, ku prognozie możliwych skutków. Oczywiście przez pryzmat naukowych osiągnięć i wielkiego umysłu Hawkinga.
PAP: Czy zaplanowali państwo jeszcze jakieś wydarzenia związane z jubileuszem?
P. K.: Od dwóch lat pracujemy mozolnie nad wydawnictwem jubileuszowym, które ma stanowić podsumowanie stuletniej działalności Teatru Nowego w Poznaniu, w jego trzech zupełnie różnych okresach. Dlatego przybierze ono formę trzech tomów. Pierwszy obejmie czas od powstania teatru w roku 1923 do roku 1949. Kolejny będzie dokumentować powojenny okres, kiedy Nowy był filią Teatru Polskiego w Poznaniu, jego drugą sceną. Trzeci tom ukaże dzieje teatru od momentu usamodzielnienia się instytucji, gdy jej dyrekcję objęła legendarna Izabella Cywińska, czyli od roku 1973. Zawrzemy tam całe, pełne wielu sukcesów i znaczących wydarzeń, ostatnie pięćdziesięciolecie.
Nasze opracowanie opiera się na pełnym spisie wszystkich premier, które się tu odbyły na przestrzeni stu lat. Przy tej okazji sięgamy do archiwalnych dokumentów, wspomnień i przebogatej ikonografii, co - mam nadzieję - pozwoli czytelnikom w pełni odczuć ducha czasów, w których naszemu teatrowi dane było funkcjonować.
PAP: Na zakończenie nie mogę nie zapytać, jakie ma pan plany reżyserskie.
P. K.: Trudno mi wykraczać myślami poza premierę, którą obecnie przygotowuję. Mam też w tej chwili dużo trudnych spraw bieżących i zajmuję się przede wszystkim tym, żeby Nowy przetrwał, wkraczając w kolejny wiek istnienia. Wspólnie z moim zastępcą Jackiem Nadarzyńskim, główną księgową Beatą Kaliszan i całym Zespołem będziemy więc dalej zdawać egzamin z surwiwalu AD 2023. Chcę wyjaśnić, że nie narzekam absolutnie na Samorząd Województwa Wielkopolskiego, który się nami opiekuje i finansuje. Wręcz przeciwnie, doskonale rozumiem sytuację, w której znajdują się obecnie niezależne samorządy, i wiem, że wszyscy musimy wziąć na siebie odpowiedzialność za niezbędną powściągliwość w wydatkach, za konieczność oszczędniejszego życia. Gasimy światła, przykręcamy grzejniki i liczymy każdą złotówkę. Taki to czas.
Rozmawiał Grzegorz Janikowski (PAP)
gj/ skp/