24-letni Kamil Franczak zdobył w niedzielę Grand Prix i 6 tys. zł w III Ogólnopolskim Konkursie Piosenki "Al Legro. Tribute To Szpilman" – dedykowanym pamięci pochodzącego z Sosnowca słynnego kompozytora Władysława Szpilmana.
Laureat – pochodzący z Nysy, mieszkający w Chorzowie artysta chorzowskiego Teatru Rozrywki - wykonał w finale piosenkę "Tych lat nie odda nikt".
„Nie jestem jazzmanem i nie wykonuję jazzu na co dzień, dlatego jest mi tym bardziej miło, że zostałem wyróżniony w gronie takich jazzmanów, jacy występowali w tym konkursie. Musiałem znaleźć jakiś swój własny sposób na tę piosenkę. Myślę, że znalazłem interpretacyjnie – tekstowo. Udało nam się chyba z kolegą, z którym aranżowaliśmy ten utwór, zrobić fajny klimat; odwrócić do góry nogami piosenkę Władysława Szpilmana. Z oryginału, który jest raczej szybszym utworem, zrobiliśmy refleksyjną balladę w bossie” - powiedział PAP Franczak.
Jury nie przyznało w tym roku I miejsca. Dwa drugie miejsca i nagrody po 2 tys. zł zdobyli zespół Mango Collective oraz Joanna Reczyńska, a dwa trzecie miejsca i nagrody po 1 tys. zł – Malwina Kalińska i Michał Szafraniec. Szafraniec dostał też nagrodę specjalną za najbardziej jazzowe wykonanie utworu Szpilmana.
Laureat – pochodzący z Nysy, mieszkający w Chorzowie artysta chorzowskiego Teatru Rozrywki - wykonał w finale piosenkę "Tych lat nie odda nikt".
Jurorami tegorocznej edycji konkursu byli piosenkarka i kompozytorka Krystyna Prońko, muzyk, kompozytor i wokalista Kuba Badach, dziennikarz radiowy i recenzent Paweł Sztompke oraz pianistka, pedagog, dyrygent i chórmistrz Ewa Zug. Tegoroczny koncert finałowy odbył się w nowej sali koncertowej przy Zespole Szkół Muzycznych im. Jana Kiepury w Sosnowcu. Organizatorem konkursu jest miasto Sosnowiec.
Władysław Szpilman urodził się 5 grudnia w 1911 r. w Sosnowcu w żydowskiej rodzinie o tradycjach muzycznych. W 1935 r. zaczął pracować w Polskim Radiu, komponował też piosenki. Podczas okupacji cała rodzina Szpilmanów została uwięziona w Getcie Warszawskim. Szpilman zarabiał tam grając na pianinie w kawiarniach. Stał się postacią znaną i popularną, co pomogło mu, niemal cudem, uratować się podczas wywózki z Umschlagplatzu.
Udało mu się uciec z getta; przez kilka miesięcy ukrywali go przyjaciele w prywatnych mieszkaniach po "aryjskiej" stronie Warszawy. W ukryciu przeżył Powstanie Warszawskie i po jego upadku pozostał w ruinach opuszczonego miasta do stycznia 1945 r. To w tym okresie miało miejsce spotkanie Szpilmana i "dobrego Niemca" - Wilma Hosenfelda.
Nazwisko swojego wybawcy Szpilman poznał dopiero w 1951 r., kiedy Hosenfeld przebywał już od pięciu lat w radzieckim łagrze. Szpilman próbował wywalczyć jego uwolnienie, ale nic nie dało się zrobić. Jego wybawca zmarł tam w 1952 r. Wojenne dzieje Szpilmana opowiedział Roman Polański w nagrodzonym trzema Oscarami filmie "Pianista".
Po wojnie, w latach 1945-1963 Władysław Szpilman kierował Redakcją Muzyki Rozrywkowej w Polskim Radiu. Najbardziej znaną częścią jego twórczości są piosenki, których skomponował ok. 500, z czego ok. 150 stało się prawdziwymi przebojami, a wiele cieszy się popularnością do dziś. Najsłynniejsze z nich to: "Czerwony autobus", "Nie wierzę piosence", "Pójdę na Stare Miasto", "W małym kinie", "Tych lat nie odda nikt", "Do widzenia Teddy", "Przyjdzie na to czas", "Jutro będzie dobry dzień", "Pik, pik, pik". Szpilman zmarł 6 lipca 2000 r. w Warszawie. (PAP)
mtb/ mp/