Był niesamowicie ciepły, serdeczny, życzliwy, pogodny i wymagający. Ta ostatnia cecha była szczególnie ważna, bo któż mógłby wymagać jak nie nestor, mistrz – mówi PAP aktor teatralny i filmowy Andrzej Mastalerz. Miał ustalony, rzetelny system wartości – dodaje.
Aktorzy wspólnie pracowali w warszawskim Teatrze Powszechnym, który Andrzej Mastalerz określił, jako ulubiony teatr Franciszka Pieczki. „Był legendą tego teatru. Nie można go było traktować inaczej niż ikony. Cieszę się, że miał szansę dotrwać do swoich ostatnich lat na scenie. Tam miałem przyjemność oglądać go w ostatniej jego premierze w sztuce +Wariat i zakonnica+” – powiedział Mastalerz. Pieczka zagrał tam rolę prof. Ernesta Walldorffa.
Mastalerz przypomniał, że Franciszek Pieczka był znany także ze scen teatrów w Nowej Hucie i krakowskim Teatrze Starym. Powiedział, że odszedł przedstawiciel pokolenia aktorskiego, któremu bliskie były najlepsze klasyczne wzorce zawodu aktora.
Podkreślił, że jego ciepły wizerunek sceniczny był tożsamy z tym, jaki był w życiu prywatnym. „Był niesamowicie ciepły, serdeczny, życzliwy, pogodny i wymagający. Ta ostatnia cecha była szczególnie ważna, bo któż mógłby wymagać jak nie nestor, mistrz. Miał ustalony, rzetelny system wartości, dzięki któremu banalne problemy schodziły na plan dalszy” – powiedział Mastalerz. Podkreślił, że były to „cechy tego pokolenia, bo ci którzy przeżyli to co Franciszek Pieczka nie mogli przejmować się głupstwami”.
Jego zdaniem, o popularności Franciszka Pieczki przesądziły znakomite role filmowe i telewizyjne. Dodał, że szczególnie zapadły w jego pamięci role Pieczki w filmach Jana Jakuba Kolskiego, między innymi w filmie „Jańcio Wodnik”.
Franciszek Pieczka zmarł w piątek - miał 94 lata.(PAP)
Autor: Michał Szukała
szuk/ pat/