Ten musical łączy w sobie cechy historyczno-politycznego thrillera i kryminału. Punktem wyjścia jest to, że historię Iry Aldridge'a opowiadają jego przyjaciele z trupy teatralnej – mówi PAP Jacek Mikołajczyk, dyr. artystyczny Teatru Syrena i reżyser „Czarnego Szekspira”. Premiera – w sobotę.
Pytany, dlaczego postanowił zrobić musical o czarnoskórym aktorze Irze Aldridge'u, Mikołajczyk powiedział: "Ponieważ nic o nim nie wiedziałem i to był punkt wyjścia do pracy". "Zdziwiło mnie, że taki wybitny aktor szekspirowski istniał i był tak mocno związany z Polską" - mówił. "Moje zainteresowanie się nim wiąże się z wizytą amerykańskiego profesora, specjalisty od historii teatru, którym przez kilka dni się opiekowałem, i miałem za zadanie pokazać mu polskie miasta i kiedy wymieniłem kilka miast - on natychmiast zdecydował, że chce pojechać do Łodzi na grób na Starym Cmentarzu zmarłego 7 sierpnia 1867 r. Aldridge'a" - wyjaśnił. "Oczywiście, potem przeczytałem polskie i zagraniczne monografie o tym aktorze" - dodał.
"Dowiedziałem się bardzo wiele o Aldridge'u, który okazał się postacią ważną i znaczącą w historii teatru anglosaskiego. Był pionierem i przecierał szlaki dla czarnoskórych artystów występujących w teatrze, wręcz stał się rzecznikiem emancypacji czarnych i piewcą wolności w świecie bezdusznych imperiów" - mówił. "Aldridge nie miał łatwo. Długo walczył o to, by grać szekspirowskie role i stać się człowiekiem teatru i żyć z teatru. W końcu dzięki tournées po wielu krajach europejskich, gdzie m.in. podejmowały go koronowane głowy, jak np. w Szwecji, zyskał pozycję gwiazdorską" - podkreślił reżyser.
Mikołajczyk przypomniał, że Ira Aldridge urodził się 24 lipca 1807 r. w Nowym Jorku. "Wyjechał do Wielkiej Brytanii, gdzie ponad 20 lat występował na prowincjonalnych scenach. Próbował również grać w Londynie, a w Covent Garden nawet zorganizowano jego występy, ale na tym pierwszym etapie kariery był ofiarą rasistowskiego hejtu, bo recenzenci nie byli gotowi na to, by zaakceptować czarnego aktora w roli Otella" - tłumaczył. "Chociaż biografowie piszą, że podobno reakcje widzów były bardzo dobre" - dodał.
"Dopiero wtedy, gdy Aldridge odniósł sukces na scenach europejskich, m.in. w Brukseli, krajach niemieckich, w Paryżu, w teatrach Austro-Węgier, Szwecji, Rosji, Włoch i Polski, zyskał też renomę w Anglii i stał się gwiazdą pierwszego formatu" - zwrócił uwagę reżyser.
Mikołajczyk zaznaczył, że "obok ról Otella, Hamleta, Makbeta i króla Leara należałoby podkreślić jego kreację Shylocka". "Swoje doświadczenie outsidera, bycia innym celowo i metodycznie przenosił na tę postać. Grał go bardzo realistycznie i w pogłębiony sposób w okresie, gdy z Shylocka najczęściej w teatrach robiono parodię starego, śmiesznego żydowskiego staruszka" - podkreślił dyr. artystyczny Teatru Syrena.
"Jak to w klasycznym musicalu w +Czarnym Szekspirze+ mamy dwa akty. Chcę zaznaczyć, że na scenie nie przedstawiamy klasycznej biografii Aldridge'a, lecz czerpiąc z anegdot i faktów z jego życia, konstruujemy musicalową opowieść o nim" - powiedział. "Przypomnę, że Aldridge napisał swoją na poły fikcyjną biografię w celach reklamowych. I tak np. w krakowskim +Czasie+ przed występami w 1854 r. można było przeczytać, że jest synem senegalskiego wodza, który w wyniku rebelii wyjechał do Stanów Zjednoczonych, ożenił się z córką brytyjskiego parlamentarzysty itp." - przypomniał Mikołajczyk.
Reżyser podkreślił, że w przedstawieniu realizatorzy "pokazują pewną wersję jego biografii". "Próbujemy odpowiedzieć na pytanie, co by było, gdyby za jego podróżami po Europie, za jego kontaktami z ówczesnymi wichrzycielami i rewolucjonistami kryło się coś więcej" - mówił. "Był przyjacielem Tarasa Szewczenki, obracał się w kręgach rosyjskich rewolucjonistów, współpracował z węgierskimi aktorami, którzy znajdowali się na indeksie" - przypomniał. "Zadajemy w musicalu pytanie, czy teatr nie był w jego przypadku czymś w rodzaju przykrywki dla działalności rewolucyjnej" - powiedział.
"Ten musical łączy w sobie cechy historyczno-politycznego thrillera i kryminału. Naszym punktem wyjścia jest to, że historię Aldridge'a opowiadają jego przyjaciele z zespołu teatralnego. Relacjonują zdarzenie tuż po jego śmierci, kiedy są jeszcze zaskoczeni i poruszeni tym, że zmarł ich przyjaciel" - mówił. "Dlatego na scenie pojawiają się aktor i aktorka, którzy grywali Jagona i Desdemonę" - wyjaśnił. Dodał, że "jego akcja będzie osadzona w Anglii i w Polsce, w Londynie i w Łodzi, na West Endzie i w ogródkowym Teatrze Paradyż, w aktorskich garderobach, ciemnych zaułkach i tajemniczych kryjówkach rewolucjonistów".
Reżyser przyznał, że "w przedstawieniu wykorzystuje też postaci rzeczywiste, np. ukraińskiego poetę narodowego Tarasa Szewczenkę, z którym Aldridge zetknął się w Rosji". "Przewodniczką po jego świecie jest szwedzka gwiazda opery Jenny Lind, z którą aktor korespondował" - zaznaczył.
W zapowiedzi podkreślono, że "musical będzie jednym z pierwszych spektakli w historii polskiego teatru, w którym główną rolę zagra czarny aktor – Afropolak Mikołaj Woubishet, absolwent Akademii Sztuk Teatralnych we Wrocławiu, przez lata związany z tamtejszym Teatrem Muzycznym Capitol, gdzie zagrał m.in. tytułową rolę w +Cesarzu+ w reż. Cezarego Studniaka na podstawie książki Ryszarda Kapuścińskiego". Woubishet jest też laureatem Grand Prix XXIX Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu.
Pytany, jakiego Aldridge'a kreuje Woubishet, Mikołajczyk powiedział: "O jest dla mnie wielkim odkryciem". "Znałem go wcześniej ze sceny Capitolu. To aktor właściwie dramatyczny, który przez wiele lat występował w teatrze muzycznym - i to połączenie jest czymś fenomenalnym" - wyjaśnił. "On rzeczywiście potrafi zbudować żywą postać na scenie - pomimo że w scenariuszu stworzona została ze strzępów informacji" - ocenił.
"Woubishet gra Irę, który zdobył już sobie pozycję w świecie i nie bardzo chce się angażować w jakiekolwiek życie polityczne" - mówił. "Uważa, że bycie aktorem polega na tym, by jak najlepiej grać w teatrze. Natomiast, trochę przez wir wydarzeń XIX-wiecznych zostaje wciągnięty w kręgi rewolucyjne i właściwie nie wiadomo, kiedy sam zaczyna przechodzić na stronę rewolucji, uważając, iż za pomocą teatru należy radykalnie zmieniać świat" - podkreślił reżyser.
"Akcja musicalu będzie się toczyć w połowie XIX wieku, w dobie chwiejących się w Europie autorytarnych rządów i buzujących ruchów rewolucyjnych. To był czas, w którym iskra mogła doprowadzić do ogólnoeuropejskiego wybuchu. Czy mógł ją wzniecić Aldridge, rozpalający serca widzów swoimi rolami? Czy jego występy były częścią spisku? Czy Szekspir i teatr mogą zmienić świat?" - czytamy w zapowiedzi przedstawienia.
Kompozytor Tomasz Filipczak napisał kilkanaście piosenek w stylistyce funku, afrobeatu oraz popowej. Nie zabraknie też musicalowych songów.
Autorem libretta i tekstów piosenek oraz jest Jacek Mikołajczyk. Muzyka i kierownictwo muzyczne - Tomasz Filipczak. Choreografię opracowali Jarosław Staniek i Katarzyna Zielonka. Scenografię zaprojektował Grzegorz Policiński, a kostiumy - Katarzyna Adamczyk.
Występują: Mikołaj Woubishet (Ira Aldridge), Anna Terpiłowska (Jenny Lind), Przemysław Glapiński (Jago), Marta Burdynowicz (Emma Shelley), Magdalena Placek-Boryń (Desdemona), Dominik Ochociński (Taras Szewczenko), Michał Konarski (Aktor, Żandarm), Beatrycze Łukaszewska (Aktorka, Rewolucjonistka, Niemiecka Desdemona), Jacek Pluta (Aktor, Żandarm, Szpicel), Piotr Siejka (Aktor, Komisarz), Ania Śmiałek (Aktorka, Rewolucjonistka), Marta Walesiak-Łabędzka (Aktorka, Rewolucjonistka) i Marek Grabiniok (Aktor, Żandarm, Karl Rémay, Konsul).
Spektakl przeznaczony jest dla widzów od 12. roku.
Premiera "Czarnego Szekspira" - 4 marca o godz. 19 w Teatrze Syrena w Warszawie. Kolejne przedstawienia - 5 oraz 9-12 marca.(PAP)
autor: Grzegorz Janikowski
gj/ skp/