Spektakl "Kwartet dla czterech aktorów" Bogusława Schaeffera o perypetiach artystów muzyków poszukujących ideału sztuki i formy, która zadowoliłaby ich wszystkich wystawi Opera i Filharmonia Podlaska w Białymstoku. Premiera odbędzie się 24 listopada.
Przedstawienie reżyseruje Marek Tyszkiewicz, na co dzień aktor Teatru Dramatycznego im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku. To debiut reżyserski Tyszkiewicza, który na swój projekt otrzymał stypendium artystyczne prezydenta Białegostoku.
"Kwartet dla czterech aktorów" został napisany przez Shaeffera w 1966 roku. "Shaeffer to klasyka alternatywy" - powiedział we wtorek na konferencji prasowej Tyszkiewicz. Dodał, że to niesamowity tekst dla aktora, jego pracy i poznawania własnych możliwości.
Ideą przewodnią przedstawienia - jak mówił reżyser - jest partytura. Dodał, że nie jest to tekst dramatyczny, ale partytura właśnie, napisana "enigmatycznie i zdawkowo", w której dużą rolę odgrywają improwizacje. "Te improwizacje mają swój początek, swoje apogeum i swoje zakończenie, ale to, co dzieje się w środku za każdym razem jest inne dzięki obsadzie, która gra w spektaklu" - dodał.
W białostockiej odsłonie grają aktorzy i śpiewacy operowi. Tyszkiewicz powiedział, że to pewne nowum, bo zazwyczaj grają go tylko aktorzy lub tylko muzycy. "Tutaj to spotkanie, przemieszanie obsady aktorów i (...) śpiewaków, daje niesamowity efekt, bo zarówno przedstawienie zyskuje i na formie muzycznej, ale też na środkach wyrazu aktorskiego" - mówił. Na scenie gra czterech artystów, ale w obsadzie jest sześciu. Dzięki temu - jak dodał reżyser - w każdym przedstawieniu będzie można zobaczyć różne temperamenty.
Tyszkiewicz przyrównał ten spektakl do koncertu jazzowego, w którym każdy z muzyków ma listę utworów, wie co ma grać, ale jest też pozostawione miejsce na improwizacje, które za każdym razem są nieco inne.
Mówił, że rozmowy w spektaklu o życiu i muzyce, są pretekstem do filozoficznych przemyśleń. Dodał, że ważny jest tu podtekst, to "co jest gdzieś tam pod skórą". Tyszkiewicz powiedział, że każdy aktor zmaga się z taką sytuacją - musi wyjść na scenę i zagrać dobrze, ale jest to wcześniej okupione dużą pracą i wysiłkiem. Podobnie jest w przedstawieniu, gdy aktorzy dwoją się i troją, by powstał utwór muzyczny, który zadowoli wszystkich.
Aktor Miłosz Pietruski mówił, że w tym tekście Shaeffera jest "mało tekstu". "To jest duże wyzwanie, bo na ogół aktorzy pracują na tekście, w oparciu o tekst i ten tekst jest buforem bezpieczeństwa, taką poduszką, na którą się spada" - mówił. Dodał, że "Kwartet" to duże wyzwanie, bo trzeba dawać z siebie bardzo dużo energii i być bardzo czujnym na partnerów. W jego ocenie, że to bardzo satysfakcjonujące i - jak dodał - bardzo się w tym projekcie rozwija jako artysta.
Śpiewak Bartłomiej Łochnicki, który na co dzień występuje w musicalach mówił, że to dla niego nowe doświadczenie. Dodał, że możliwość improwizacji, to możliwość rozwijania się, co może wykorzystać w swojej późniejszej pracy w musicalu czy operze.
Spektakl jest oszczędny w scenografii, tworzą ją jedynie cztery krzesła, cztery pulpity do partytury, jest też kilka rekwizytów.
Spektakl trwa ponad godzinę, będzie go można zobaczyć w listopadzie i grudniu na kameralnej scenie w Operze i Filharmonii Podlaskiej. (PAP)
autor: Sylwia Wieczeryńska
swi/ agz/