Dla nas ważne jest, by prezentować nie tylko medytacyjne, poważne dzieła, ale też te bardziej rozrywkowe, a jednocześnie zakorzenione w historii Warszawy i Polski - powiedział PAP Gustaw Kolanowski, nowy szef Warszawskiego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego, który startuje w piątek.
Tegoroczny 40. Warszawski Międzynarodowy Festiwal Filmowy jest pierwszą od lat edycją organizowaną bez dyrektora Stefana Laudyna, który przeszedł na emeryturę. Jego następcą został Gustaw Kolanowski. Jak podkreślił nowy dyrektor programowy, impreza wiele zawdzięcza Laudynowi. "W 2022 r. podczas wojny w Ukrainie przyjęliśmy tutaj festiwal w Odessie. Bardzo chciałbym zachować takie inicjatywy. A jednocześnie Stefan rozwinął festiwal na arenie międzynarodowej, czego kulminacją był 2009 r., kiedy otrzymaliśmy akredytację i kategorię A międzynarodowych festiwali konkursowych od FIAPF, czyli Międzynarodowej Federacji Stowarzyszeń Producentów Filmowych" – powiedział PAP.
Podobnie jak jego poprzednik, Kolanowski kładzie nacisk na międzynarodowy aspekt wydarzenia. "Nie zapominamy jednak o polskich twórcach, artystach z Europy Środkowo-Wschodniej – ze szczególnym naciskiem na Ukrainę. To jest widoczne w tegorocznym programie. Ukraina pojawia się właściwie w każdym konkursie. Mamy ukraińskie filmy, koprodukcje Ukrainy z innymi krajami oraz filmy o Ukrainie – wśród nich +Zew żurawi+ Laury Warner o dokumentowaniu zbrodni rosyjskich i +Żołnierze pieśni+ Ryana Williama Smitha o roli muzyki na wojnie. Uważamy, że pokazywanie tych obrazów jest jednym z naszych zadań jako bezpośredniego sąsiada i sojusznika Ukrainy" – zwrócił uwagę.
W konkursie międzynarodowym o Grand Prix festiwalu powalczy 15 tytułów. "Zależało nam, żeby były to filmy reprezentujące nie tylko polski i europejski punkt widzenia, ale pochodzące z różnych kontynentów. I tak np. Amerykę Południową reprezentować będzie +Gorzkie złoto+ Juana Francisca Olei. To trochę western, trochę film de femme o silnej, młodej dziewczynie pracującej w kopalni w Atakama, która próbuje radzić sobie w trudnych warunkach. Bliski Wschód reprezentować będzie irańska +Sprawiedliwość+ Abolfazla Jaliliego oraz izraelska +Kolumna pożegnalna+ Rona Ninio, a Daleki Wschód – tybetański +Tashi+ Dargye Tenzina" – wskazał dyrektor programowy.
Warszawski Międzynarodowy Festiwal Filmowy stawia na nowych twórców o świeżym, unikatowym spojrzeniu na świat. "Kilka lat temu była u nas estońska reżyserka Liina Trishkina-Vanhatalo z filmem +Take It or Leave It+. Teraz powróci z +Lwicą+, którą będzie można oglądać w Konkursie Międzynarodowym. Z kolei David Perez Sanudo, który był u nas w przeszłości z +Ane+, teraz przybywa z +Ostatnimi romantykami+. Jestem też szczęśliwy, że mamy wiele debiutujących twórczyń, szczególnie polskich. W Konkursie Międzynarodowym – Monikę Majorek z +Innego końca nie będzie+, w Konkursie 1-2 – Magdalenę Piętę z +Prześwitem+ oraz Dominikę Montean-Pańków ze +Skrzyżowaniem+, a także Justynę Mytnik z +Lanym poniedziałkiem+ w Konkursie Wolny Duch" - stwiedził Kolanowski.
Więcej przestrzeni zyska kino gatunkowe. "W programie mamy horrory, filmy sci-fi, dwa westerny. Zależało nam, by kino gatunkowe nie było traktowane po macoszemu. Postanowiliśmy, że nie będziemy prezentować go wyłącznie w sekcji Wolny Duch, która została pomyślana jako miejsce dla bardziej eksperymentalnych, niecodziennych obrazów. Staraliśmy się włączać te filmy do konkursów. I tak np. w Konkursie Międzynarodowym znalazł się nowy obraz Bartosza Kowalskiego +Cisza nocna+, w którym Maciej Damięcki zagrał swoją ostatnią rolę" – wspomniał dyrektor programowy.
Nie zabraknie wyczekiwanych polskich obrazów – "Kuleja. Dwóch stron medalu" Xawerego Żuławskiego oraz "Pod wulkanem" Damiana Kocura. "+Kulej...+ może przyciągnąć wielu widzów. To dla nas ważne, by prezentować nie tylko medytacyjne, poważne dzieła, ale też te bardziej rozrywkowe, a jednocześnie zakorzenione w historii Warszawy i Polski. Podczas gali otwarcia mieliśmy wrażenie, że to był dobry wybór. W sekcji Creme de la creme znalazł się też polski kandydat do Oscara +Pod wulkanem+ Damiana Kocura. Oba te filmy równocześnie wchodzą do kin, ale my oferujemy możliwość spotkania z ich twórcami" – powiedział Kolanowski.
Z publicznością porozmawiają też m.in. albański reżyser Robert Budina, twórca thrillera "Kropla wody", oraz Danis Tanovic, który przyjedzie do Warszawy z "Końcem lata". "Będziemy także gościć ekipę filmu +McVeigh+ o amerykańskim radykale Timothym McVeighu, który w 1995 r. był sprawcą jednego z najbardziej śmiercionośnych ataków terrorystycznych w historii USA. To rzecz o tym, jak jednostka radykalizuje się pod wpływem innych i jak niewiele potrzeba, by popchnąć poprzez manipulację w zasadzie niegroźną osobę do popełnienia strasznych czynów. Film jest bardzo aktualny, dlatego tym bardziej cieszymy się, że twórcy będą obecni podczas festiwalu" – zaznaczył.
W programie przewidziano pokazy specjalne "Białej wstążki" Michaela Hanekego, "Małżeństwa Marii Braun" Rainera Wernera Fassbindera oraz "Real" Olega Sencowa. Pozakonkursowo będzie można oglądać także polską klasykę. "Jako Warszawski Festiwal Filmowy cały czas patrzymy w przyszłość i szukamy nowych twórców, ale nie odwracamy się od przeszłości. W sekcji Polska klasyka pokażemy dwa filmy Jerzego Stuhra. To duża zmiana. Poza tym, że opuściliśmy Multikino Złote Tarasy i wróciliśmy do Kinoteki, dołączył do nas Iluzjon. Oprócz +Korowodu+ i +Tygodnia z życia mężczyzny+ Jerzego Stuhra w Iluzjonie będzie można obejrzeć trzy filmy od Wytwórni Filmów Oświatowych" – poinformował Kolanowski.
Istotną częścią wydarzenia będzie sekcja Industry obejmująca wykłady, pitchingi i spotkania networkingowe. "Filmy nie powstają w pustce. Festiwale filmowe są i powinny być ważnym miejscem służącym rozwojowi branży filmowej. Dlatego już od tego roku - przy wsparciu finansowym Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej - rozpoczęliśmy organizację wydarzeń branżowych. Początkowo jeszcze z większym fokusem na Polskę, ale mam nadzieję, że w najbliższych latach staną się one ważnym wydarzeniem na mapie Europy" – stwierdził dyrektor programowy.
40. Warszawski Międzynarodowy Festiwal Filmowy potrwa do 20 października. Wydarzenie zamknie pokaz "Najeźdźców" Teodory Any Mihai, koprodukcji rumuńsko-belgijsko-holenderskiej. "Teodora Mihai była u nas kilka lat temu. To było niedługo po prezentacji jej obrazu +La Civil+ na festiwalu w Cannes. Teraz jej +Najeźdźcy+ będą mieć u nas światową premierę. To bardzo dobra propozycja na zakończenie festiwalu. Film opowiada o zderzeniu kultury Europy Wschodniej i Europy Zachodniej i o tym, jak bardzo różnimy się, choć mieszkamy na tym samym kontynencie. Scenarzystą był Cristian Mungiu, który czuwał również nad produkcją. Postawiliśmy na mocny tytuł" – podsumował Kolanowski.
Szczegółowy program wydarzenia jest dostępny pod adresem: http://www.wff.pl/. (PAP)
dap/ wj/