Agata Tuszyńska miała prawo zacytować w książce o piosenkarce Wierze Gran jej słowa, jakoby słynny pianista Władysław Szpilman służył w żydowskiej policji w warszawskim getcie - uznał Sąd Apelacyjny w Warszawie. Wdowa po Szpilmanie zapowiada kasację do SN.
W piątek SA prawomocnie oddalił apelację wdowy po Szpilmanie i jego syna od wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie. W 2013 r. SO oddalił ich pozew wobec autorki książki pt. "Oskarżona Wiera Gran" i Wydawnictwa Literackiego.
SA podkreślił, że przy konflikcie dwóch wartości: swobody twórczej pisarza oraz ochrony dóbr osobistych opisywanej postaci pierwszeństwo ma swoboda wypowiedzi. Według SA książka jest bardziej literacka niż historyczna i dlatego nie poddaje się ocenie w kategoriach prawda-fałsz.
Tuszyńska opisała skomplikowane losy Gran, która w czasie wojny występowała w warszawskim getcie w kawiarni "Sztuka", gdzie grywał Szpilman. Po wojnie oskarżano ją o współpracę z gestapo; potem wyjechała z Polski. W książce znalazły się słowa Gran (zmarłej w 2007 r. we Francji), że Szpilman był w getcie policjantem, który uczestniczył w doprowadzaniu Żydów na Umschlagplatz, skąd Niemcy wywozili ich do obozu zagłady w Treblince.
Sąd: Przy konflikcie dwóch wartości: swobody twórczej pisarza oraz ochrony dóbr osobistych opisywanej postaci pierwszeństwo ma swoboda wypowiedzi.
Wdowa po zmarłym w 2000 r. Szpilmanie Halina Grzecznarowska-Szpilman oraz syn Andrzej uznali, że książka naruszyła ich dobra osobiste w postaci prawa do kultu po zmarłym. W pozwie żądali, by sąd nakazał pozwanym przeprosiny w kilku mediach i na stronie internetowej wydawnictwa. Innym żądaniem pozwu było usunięcie określonych stron z ewentualnych kolejnych wydań i zakazanie pozwanym naruszania dóbr powodów w przyszłości. Powodowie chcieli też, by na czas procesu sąd zakazał rozpowszechniania książki (co sąd oddalił). Podkreślali, że w spisach policjantów z getta nie ma Szpilmana.
Pozwani dowodzili, że nie doszło do naruszenia dóbr powodów, gdyż autorka przytaczała wierne cytaty Gran; podkreślała też, że nikt nigdy nie potwierdził jej zarzutów wobec Szpilmana; ponadto nie ukrywała choroby i stanu psychicznego swej rozmówczyni. Zwracali uwagę, że rodzina na etapie pisania książki miała możliwość odniesienia się do jej treści.
Tuszyńska mówiła, że nie może powiedzieć, ani czy Szpilman był policjantem, ani czy nim nie był. Podkreślała, że w pamiętnikach Szpilman "wyciął" Gran ze swego wojennego losu, bo nie napisał, kto śpiewał w getcie jego popularną piosenkę.
SO uznał, że pisząc czyjąś biografię, pisarz ma prawo przytaczać różne opinie. Sędzia Bożena Lasota podkreślała, że gdyby przyjąć argumentację powodów, nie dałoby się napisać biografii osoby niedawno zmarłej tak, aby nikogo nie urazić - "chyba że miałaby to być laurka". SO dodał, że Tuszyńska wyrażała wątpliwości wobec słów Gran, a materiał zebrała starannie. Według SO miała ona też prawo cytować dokument IPN, z którego wynika, że gdy Szpilman starał się w PRL o paszport, powiedział SB, że Gran współpracowała z gestapo.
Pełnomocnicy powodów mówili w SA, że książka prezentuje całościowo negatywny obraz Szpilmana (jakoby np. miał w getcie nie pomóc swemu głodującemu bratu), co jest nie tylko efektem cytowania Gran przez autorkę. „On miał szczęście, że nie dożył tej książki; on który tyle wycierpiał od Niemców, został nazwany gestapowcem" - podkreślał mec. Maciej Lach.
Adwokaci pozwanych wnieśli o oddalenie apelacji. Mówili, że to książka o dramatycznym życiu Gran, a autorka nie naruszyła dóbr powodów, gdyż pisała o niej jako o osobie chorej.
SA uznał, że doszło wprawdzie do naruszenia "prawa do dobrej pamięci" po zmarłym, ale naruszenie to nie było bezprawne. Jak mówił sędzia Jacek Sadomski w uzasadnieniu wyroku, książka nie była "zobiektywizowanym opracowaniem naukowym", lecz łączyła cechy reportażu, wywiadu-rzeki oraz eseju.
Wdowa po Szpilmanie: Wyrok jest stronniczy i utrwala nieprawdę o moim mężu.
Dodał, że autorka pokazała "świat przedstawiony Wiery Gran" w całym jej subiektywizmie, i to czytelnikowi pozostawiono wybór, komu dać wiarę. Podkreślił, że autorka "nie przedstawiła prawdy Gran jako prawdy".
"Wyrok jest stronniczy i utrwala nieprawdę o moim mężu" - powiedziała po wyroku SA wdowa po Szpilmanie. Według niej Gran mogła czuć jakąś zawiść wobec jej męża. "Sąd przyznał prawo głosu mojej bohaterce" - skomentowała Tuszyńska. Napisałam uczciwą książkę i ten wyrok to potwierdza - dodała.
W 2013 r. Wyższy Sąd Krajowy w Hamburgu zakazał zamieszczania w ewentualnym kolejnym niemieckim wydaniu książki Tuszyńskiej fragmentów sugerujących, że Szpilman uczestniczył w akcji policji żydowskiej w getcie.
Pierwszy raz Gran wysunęła oskarżenia wobec Szpilmana w książce wydanej przez nią w 1980 r. w Paryżu. Nie chciał jej wydać Jerzy Giedroyć, obawiając się procesu. "Zbagatelizowałam to ostrzeżenie o tym, co może się rozpętać po próbie poruszenia tematu Wiery Gran. Ale gdybym wiedziała o tym wcześniej, i tak nie zrezygnowałabym z napisania tej książki. Ta historia domagała się opowiedzenia" - mówiła Tuszyńska.(PAP)
sta/ itm/