Muzyk jazzowy Tomasz Stańko wystąpi w czwartek w Krakowie podczas wieczoru literackiego „Wisławę Szymborską wspominają przyjaciele”. W wywiadzie dla PAP artysta zapowiedział, że podczas tego wieczoru postara się zagrać fragment poświęconego noblistce utworu, który właśnie komponuje. PAP: Jaką muzyką pożegna pan Wisławę Szymborską podczas krakowskiego wieczoru dedykowanego jej pamięci?
Tomasz Stańko: Balladami, utworami lirycznymi, które dobrze się komponują z poezją, i pewnie z nastrojem dnia, w którym przyjdzie nam grać. Razem ze mną wystąpi pianista Marcin Wasilewski; to nie będzie długi koncert, organizatorzy dali nam około piętnastu minut. Chciałbym jednak zagrać fragment mojego nowego utworu poświęconego poetce, który zacząłem komponować. Jego pierwsza część jest już gotowa. I zależnie od tego, jak wypadnie próba przed koncertem – postaram się zaprezentować ten fragment.
PAP: Czy przypomni pan któryś z utworów wykonywanych do wierszy Szymborskiej z tomiku „Tutaj” podczas jego pamiętnej promocji w styczniu 2009 r. w Operze Krakowskiej?
T.S.: Zacznę od kilku impresji z tamtego wieczoru. Grałem solo i były to improwizacje, dokładnie więc ich nie powtórzę, ale pewne wspomnienia, klimat i nastrój przywołam w tych, teraz już pełnych nostalgii, moich komentarzach muzycznych do jej wierszy.
PAP: Takiego duetu jeszcze nie było – tak mówiono, gdy noblistka i pan - jeden z najbardziej znanych i lubianych polskich jazzmanów, pojawiliście się na jednej scenie. Poetka czytała swoje wiersze, a pan grał na trąbce. Jak pan wspomina to spotkanie?
T.S.: Jak najlepiej, ze wzruszeniem. Znaleźć się na jednej scenie z artystką takiego formatu jak Szymborska to tak, jak grać z Milesem Davisem czy Keithem Jarrettem. Muzyka sama wypływała z trąbki.
PAP: Jak powstała idea nagrania muzyki do tomiku „Tutaj”?
T.S.: Nie był to mój pierwszy kontakt z poezją Wisławy Szymborskiej. Od lat poeci inspirowali mnie muzycznie. Kiedy więc dostałem propozycję wzięcia udziału w programie radiowej Trójki i zagrania do jej wierszy, chętnie się zgodziłem. Podobno to się Wisławie Szymborskiej bardzo spodobało. I gdy Jurek Ilg ze Znaku wystąpił z projektem, aby dokonać już bardzo profesjonalnego nagrania, z równą chęcią na to przystałem.
PAP: Czy jazz, muzyka wolności, idzie w parze z precyzyjną strukturą wierszy poetki, które niekiedy bywają małymi traktatami filozoficznymi?
T.S.: Choć mam mocne korzenie jazzowe, to teraz moja muzyka sytuuje się w innych trochę rejonach; to co gram jest bardzo osobiste, może trochę wyrafinowane, ale szukam oryginalnych form wyrazu. Muzyka jest jednak abstrakcją, tak więc ze swej natury pasuje do poezji, zwłaszcza do wierszy Szymborskiej, która lubiła np. posługiwać się paradoksem; nie była to gra intelektualna, lecz jej sposób na zbliżenie się do zagadek egzystencji. Tak myślę.
PAP: Wiersze Szymborskiej śpiewali Łucja Prus, Hanna Banaszak, Grzegorz Turnau, Stanisław Soyka, Dorota Miśkiewicz, a więc przeważnie wokaliści jazzowi.
T.S.: To już inna sprawa, te interpretacje to integralne utwory. Swoja muzykę do wierszy Szymborskiej nazywam komentarzami. Na trąbce gra się krótko, lapidarnie; wtedy wydobywają się walory ekspresyjne, brzmieniowe. Moja trąbka towarzyszyła wierszom czytanym przez samą poetkę. Zauważyłem, że poeci inaczej czytają swoje utwory niż aktorzy. To jest kolosalna różnica. Wisława Szymborska miała piękny głos i brzmienie jej głosu mnie najbardziej inspirowało.
PAP: Czy zagra pan swój mollowy hejnał mariacki?
T.S.: Ten utwór napisałem, gdy zmarł Piotr Skrzynecki. Może to i dobra idea, aby go przypomnieć teraz w Krakowie na pożegnanie Wisławy Szymborskiej.
Rozmawiała Anna Bernat (PAP)
abe/ mlu/ gma/