35 lat temu, 23 stycznia 1989 r. zmarł Salvador Dali, malarz uznawany za jednego z najważniejszych artystów XX wieku. „Surrealizm to ja” – podkreślał autor m. in. „Trwałości pamięci”, czyli słynnych miękkich zegarów.
"W wieku sześciu lat chciałem zostać kucharką. Gdy miałem siedem – Napoleonem. Odtąd moja ambicja nie przestawała rosnąć, podobnie jak moja mania wielkości" – tymi słowami rozpoczyna się wydana w 1942 r. autobiografia malarza, zatytułowana "Moje sekretne życie – Salvador Dali".
Dali to bez wątpienia jeden z najbarwniejszych artystów XX wieku, zdaniem wielu również jeden z najważniejszych. Ekscentryczny, egocentryczny, szalony indywidualista – na przestrzeni lat charakteryzowano go wieloma podobnymi przymiotnikami. Zarówno wobec jego twórczości, jak i osobowości, trudno przejść obojętnie. Sam o sobie pisał, że jest geniuszem, a jego życie to teatr. "Surrealizm to ja" – podkreślał.
Urodził się 11 maja 1904 r. w katalońskim mieście Figueres (Hiszpania), jako Salvador Domingo Felipe Jacinto Dalí i Domenech, marqués de Dalí de Púbol. "Rodzice nadali mu imię Salvador, gdyż miał okazać się zbawcą malarstwa zagrożonego śmiercią, a to na skutek wpływów sztuki abstrakcyjnej, akademickiego surrealizmu, dadaizmu oraz — ogólnie rzecz biorąc — wszelkich anarchizujących +izmów+" – pisał Michel Deon. Ojciec był notariuszem. Talent artystyczny Salvador przejawiał od najmłodszych lat. Pierwsze lekcje rysunku zaczął pobierać w wieku 10 lat. Cztery lata później jego prace prezentowano już w miejscowym teatrze. Początkowo fascynował go impresjonizm.
Artysta wielokrotnie opowiadał w wywiadach, iż dorastał ze świadomością, że stanowi część swojego zmarłego brata. Rodzice, szczególnie zaś matka, z uwagi na stratę pierworodnego syna, otoczyli swoje drugie dziecko kokonem nadopiekuńczości. Matka od najmłodszych lat utwierdzała Salvadora w jego wyjątkowości.
"Pierwszy z moich nauczycieli, Don Esteban Trayter, powtarzał mi przez cały rok, że Bóg nie istnieje, niezmordowanie dodając przy tym, iż religia to +sprawa kobiet+. I chociaż byłem młody wiekiem, pogląd ten wprawił mnie w zachwyt. Wydawał mi się nieodparcie prawdziwy. O jego słuszności mogłem przekonać się codziennie w rodzinnym domu, gdzie jedynie kobiety chodziły do kościoła. Ojciec trzymał się z dala od tych spraw, uznając się za wolnomyśliciela" – czytamy w "Dzienniku geniusza". "Kiedy po raz pierwszy otworzyłem Nietzschego, doznałem głębokiego wstrząsu. Bez ogródek potrafił powiedzieć: +Bóg umarł!+ Jakże to! Właśnie dowiedziałem się, że Bóg nie istnieje, a teraz ktoś powiadamia mnie o jego zgonie! I tak zrodziły się pierwsze wątpliwości" – wspomina artysta w "Dzienniku…".
Sceptycznie nastawiony do katolicyzmu ojciec, początkowo posłał syna do szkoły publicznej. Dzieci z rodzin o podobnym statusie i pozycji społecznej trafiały zwykle do szkół katolickich, do której ostatecznie trafił również Salvador. Była nią prywatna szkoła prowadzona przez francuskich zakonników.
Mając niespełna 18 lat rozpoczął studia w madryckiej Królewskiej Akademii Sztuki, z której dwukrotnie go usuwano. Uważał, że posiada wyższe kwalifikacje niż jego wykładowcy. "Dali jest świadom własnego geniuszu, i to w stopniu zadziwiającym. Ta głęboka wiara jest zarazem, jak się wydaje, czymś niezmiernie stymulującym" – zauważa Deon.
W 1927 r. po raz pierwszy spotkał się z Pablem Picassem w jego paryskim atelier. Dali miał wówczas 23 lata, Picasso był tyle samo starszy od niego. Choć pochodzący z Malagi artysta zrobił na swoim młodszym koledze po fachu duże wrażenie, to po latach Dali powie, że jeden jego obraz jest wart więcej, niż wszystkie dzieła Picassa razem wzięte. Wcześniej jednak wpływ Picassa na młodego Salvadora był znaczący. Również za jego sprawą, przede wszystkim jednak za sprawą Joana Miro, dołączył do skupionej wokół Andre Bretona grupy surrealistów, gdzie poznał swoją muzę i przyszłą żonę – Galę. Helena Diakonova, bo tak naprawdę nazywała się Gala, stanie się częstym motywem w jego malarstwie (warto przywołać tu choćby namalowany w 1949 r. "Madonna z Port Lligat").
W 1928 r. maluje swój pierwszy surrealistyczny obraz "Miód jest słodszy od krwi". Staje się znaczącą postacią w grupie Bretona. W latach 30-tych ich drogi powoli zaczną się rozchodzić, aż w końcu Dali zostanie z niej usunięty. Powodem jest konflikt z Bretonem, który zarzuca malarzowi chciwość i popieranie faszyzmu. Dali nie podzielał mniej lub bardziej lewicowych zapatrywań kolegów. Bliski był mu konserwatyzm, przychylnie wypowiadał się o monarchii. Konflikt przerodzi się w wieloletni spór.
"Całkowicie sobie lekceważę kalumnie, rzucane pod moim adresem przez Andre Bretona, który nie może mi wybaczyć, że jestem jedynym i ostatnim surrealistą" – zanotuje w "Dzienniku".
A to właśnie, nazywany papieżem surrealizmu Breton, napisał wprowadzenie do pierwszej paryskiej wystawy Dalego.
W 1929 r. wspólnie z reżyserem Luisem Bunuelem realizują "Psa andaluzyjskiego", będącego kinematograficznym manifestem surrealizmu, zaś rok później "Złoty wiek". "Ten ostatni stał się bohaterem skandalu, kiedy 3 grudnia 1930 roku był wyświetlany w Studiu 28 – słynnym kinie artystycznym na Montmartrze. Do kina wtargnęła grupa ludzi, która zniszczyła surrealistyczne obrazy wiszące we foyer, a na widownię wrzuciła świece dymne. W efekcie projekcja została przerwana… Film był zakazany aż do 1981 roku!" – pisała w 2014 r. na łamach "Rzeczpospolitej" Małgorzata Piwowar.
Dalego fascynuje Zygmunt Freud i jego psychoanaliza. Jest pod wrażeniem wydanych w 1899 r. "Objaśnień marzeń sennych". Artysta wielokrotnie podróżuje do Wiednia. Nauki Freuda wywierają znaczący wpływ na jego twórczość, pod której wpływem powstaje m. in. słynny obraz "Płonąca żyrafa" (1937).
"Salvador Dalí (1904–89) wiedziony Freudowskim przekonaniem, że jedynie wyobraźnia jest sposobem uwolnienia skrywanych lęków i wyzwoleniem twórczym (Freud 1974), na obrazie +Płonąca żyrafa+ uwiecznił własne fantazje. Imaginacja, przypominająca, choć nie będąca dziecięcą zabawą, jest w rzeczywistości substytutem niezaspokojenia artysty i sposobem na wyrażenie siebie w nieograniczonej i niepodległej niczemu przestrzeni" – czytamy w opracowaniu Anny Włodarczyk zatytułowanym "Artystyczne imaginaria Płonącej żyrafy: Dali–Grochowiak–Pinińska-Bereś".
Lata 30-te to pierwsze podróże Salvadora po Europie i USA pod okiem Gali, która stała się również kimś w rodzaju dzisiejszej agentki artystycznej. W 1931 r. Dali maluje jeden ze swoich najbardziej znanych obrazów – "Trwałość pamięci", czyli znane powszechnie miękkie zegary. W 1933 r. ma swoją pierwszą indywidualną wystawę w Nowym Jorku. Rok później, by ponownie odwiedzić Amerykę, musiał pożyczyć pieniądze od Picassa. Z czasem artysta staje się modny wśród amerykańskich wyższych sfer. Dzięki czemu znacząco poprawia się jego status materialny. Złośliwy Breton układa wówczas słynny anagram Avida Dollars.
Portrety zamawiają u Dalego czołowe postaci amerykańskiej society artystyczno-filmowej, jak Jack Warner (współzałożyciel i prezes wytwórni Warner Brothers) i bogata mecenas sztuki Helena Rubinstein. Projektował dla Coco Chanel, pod której wpływem zaczął komponować perfumy. W latach 1939-44 tworzył okładki dla "Vogue’a". W 1945 r. Alfred Hitchcock zaangażował artystę do pracy nad filmem "Urzeczona". Do kolejnego filmu reżysera – "Spellbound" (1945), psychologicznego dreszczowca w klimacie noir, Dali zaprojektował scenografię. Podjął również współpracę z Waltem Disneyem, której efektem jest - ostatecznie zaprezentowany przez bratanka Walta, dopiero w 2003 r. - surrealistyczny, krótkometrażowy film animowany "Destino".
Trzy lata po wojnie artysta wrócił do Europy i osiadł w hiszpańskim Port Lligat. Rozwijał wówczas zainteresowania psychoanalizą i mistycyzmem. W swojej twórczości sięgał także po motywy religijne. W 1946 r. powstał obraz "Kuszenie św. Antoniego", w 1951 "Chrystus św. Jana od Krzyża". Cztery lata później namalował "Ostatnią Wieczerzę". Z czasem zaczął tworzyć również obrazy historyczne, które jednak nie zdobyły już takiego uznania. Wydawało się wówczas, iż najlepsze czasy artystyczne Dali ma za sobą.
W latach 70-tych zaprojektował w rodzinnym mieście własne muzeum. W 1974 r. uroczyście otworzył Teatro Museo Dali. Budynek został wzniesiony w miejscu zbombardowanego podczas hiszpańskiej wojny domowej teatru. Dali twierdził, iż nie jest to przypadek, bowiem całe jego życie "było teatrem".
"Wizyta w muzeum jest wyjątkowym doświadczeniem, pozwalającym odwiedzającym doświadczyć i cieszyć się dziełami i przemyśleniami geniusza. W słowach samego Dali: +To oczywiste, że inne światy istnieją, to pewne; ale, jak już mówiłem przy wielu innych okazjach, te inne światy są wewnątrz naszego, rezydują na ziemi i znajdują się dokładnie w centrum kopuły Muzeum Dali, która zawiera nowy, niespodziewany i halucynacyjny świat surrealizmu+" – czytamy na stronie internetowej Dali Theatre-Museum.
W 1969 r. Dali zaprojektował logo znanej hiszpańskiej marki lizaków "Chupa Chups". Artysta słynął z zamiłowania do wykwintnego jedzenia. Napisał nawet książkę kucharską "Kolacja Gali" (1973).
Po śmierci Gali w 1982 r. artysta podupadł na zdrowiu. Rok później 79-latek namalował swój ostatni obraz "Jaskółczy ogon". Przyjmuje się, iż pierwszym był datowany na 1910 r. "Pejzaż z okolic Figueras". Łącznie namalował ponad półtora tysiąca obrazów.
"Żywię niezmienne przekonanie, że wszystko to, co ma związek z moją osobą i życiem, jest jedyne w swoim rodzaju i zawsze nacechowane czymś ekspresywnym, wyjątkowym, absolutnym" – zanotował w 1952 r. "Dzienniku geniusza".
Był bez wątpienia artystą wielowymiarowym, wymykającym się wszelkim próbom szufladkowania. "Dali wynurzył się z plątaniny zagadek, by podbić świat malarstwa i dzięki swojej walce dał nam coś znacznie cenniejszego od złota. Otworzył przed nami zupełnie nowe perspektywy, rozszerzył horyzonty, a przede wszystkim pokazał nam coś znacznie bardziej namacalnego: Salvadora Dali" – czytamy we fragmencie książki "Dali 1904-1989".
Stworzył własną metodę nazwaną paranoiczno-krytyczną, polegającą na świadomym naśladowaniu wizji ludzi dotkniętych paranoją, obłąkanych. Największą sławę przyniosło mu bez wątpienia malarstwo. Dali to jednak również pisarz, rzeźbiarz, w pewnym stopniu też filmowiec.
"Dziennik geniusza jest dziełem prawdziwego pisarza. Dalego cechuje plastyczność opisu, umiejętność błyskawicznej i ciętej repliki. Styl jego jest błyskotliwy, barokowy; ma w sobie coś z Renesansu, podobnie jak jego malarstwo" – podsumował Deon.
Salvador Dali zmarł 23 stycznia 1989 r., w wieku niespełna 85 lat. (PAP)
autor: Mateusz Wyderka
mwd/ pat/