Mszą święta w Archikatedrze św. Jana i złożeniem kwiatów przed pomnikiem Juliusza Słowackiego w Warszawie uczczono 90. rocznicę sprowadzenia do Polski prochów autora "Beniowskiego". Muzeum Literatury przygotowuje specjalną publikację na tę rocznicę.
Po mszy w archikatedrze list od marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego odczytała poseł Anita Czerwińska (PiS). Marszałek podkreślił, że twórczość Juliusza Słowackiego pełniła ważną rolę w dziejach polskiego narodu, a jego poezja świadczy o wielkości polskiej kultury. W homilii biskup Michał Janocha przypomniał, że przełomowym, religijnym wydarzeniem w życiu tego wieszcza narodowego była pielgrzymka do Ziemi Świętej. W Bazylice Grobu Pańskiego Juliusz Słowacki modlił się w intencji Polski.
Juliusz Słowacki zmarł na gruźlicę 3 kwietnia 1849 roku w Paryżu i pochowany został na cmentarzu Montmartre. Idea, by pochować poetę na Wawelu została w 1909 roku odrzucona przez kardynała Jana Puzyna, podobno za karę za krytykującą papiestwo scenę w "Kordianie". Sytuacja zmieniła się po objęciu władzy przez Piłsudskiego, który był wielbicielem poezji Słowackiego, a poemat "Beniowski" znał na pamięć.
W podróż do Paryża, jako eskorta doczesnych szczątków Juliusza Słowackiego wracających do kraju udali się Jan Lechoń i Artur Oppman – Or-Ot. 14 czerwca wczesnym rankiem ekshumowano zwłoki poety. Karol Poznański, konsul generalny w Paryżu, który był przy niej obecny pisał: "Grabarze wyjęli z grobu i ułożyli na prześcieradle czaszkę Słowackiego; była nienaruszona, miała wszystkie zęby, na czaszce czupryna nienaruszona, dawała się zdejmować jak peruka. (...). Z grobu wydobyto też jedną długą bardzo grubą skarpetę; pomimo że przeleżała w grobie 78 lat - można było rozpoznać, że była z białej wełny. Wszystko, co pozostało po Słowackim, można było zawinąć w jedną serwetkę".
Szczątki poety złożono do niewielkiej trumny ołowianej, wysłanej grubą warstwą waty osłoniętej białym jedwabiem. Tę z kolei zamknięto w większej – hebanowej, z zewnątrz politurowanej, ze srebrnym krzyżem na wierzchu. Trumna popłynęła do Gdańska na transportowcu wojennym "Wilia", z Gdańska do Warszawy - statkiem Mickiewicz. Podróż Wisłą trwała niespełna tydzień, a statek witany był w miastach, przez które przepływał: dzwoniły dzwony, oddziały wojskowe oddawały salwy honorowe, chóry śpiewały pieśni, z mostów rzucano kwiaty i wieńce.
27 czerwca 1927 r. rano, orszak pogrzebowy odprowadził złożoną na zaprzężonym w osiem koni, szkarłatnym rydwanie trumnę na Dworzec Główny, skąd pociągiem przewieziono go do Krakowa. Bateria armat zgromadzonych w Alejach Jerozolimskich oddała 21 strzałów, orkiestra wojskowa odegrała "Marsz żałobny" Chopina. Pociąg zatrzymał się na przydrożnych stacjach gdzie odbywały się lokalne uroczystości ku czci Słowackiego.
26 czerwca 1927 r. „Mickiewicz" przycumował do przystani wiślanej przy moście Poniatowskiego w Warszawie. Trumnę witali przedstawiciele Sejmu, Senatu, rządu, dyplomaci, literaci i dziennikarze. Kondukt przeszedł ulicami Warszawy do katedry św. Jana, gdzie powitał ją prezydent Ignacy Mościcki. Trumnę wystawiono w katedrze, by warszawiacy mogli oddać hołd Słowackiemu.
27 czerwca rano, orszak pogrzebowy odprowadził złożoną na zaprzężonym w osiem koni, szkarłatnym rydwanie trumnę na Dworzec Główny, skąd pociągiem przewieziono go do Krakowa. Bateria armat zgromadzonych w Alejach Jerozolimskich oddała 21 strzałów, orkiestra wojskowa odegrała "Marsz żałobny" Chopina. Pociąg zatrzymał się na przydrożnych stacjach gdzie odbywały się lokalne uroczystości ku czci Słowackiego.
W Krakowie, gdzie trumna przybyła 27 czerwca wieczorem, prochy Słowackiego umieszczono do zaaranżowanej na Barbakanie kaplicy, gdzie pozostały przez całą noc wśród wart honorowych i oddających hołd krakowian. Następnego dnia, 28 czerwca 1927 roku, po mszy świętej orszak pogrzebowy odprowadził złożoną na rydwanie zaprzężonym w trzy pary białych koni arabskich, ofiarowanych przez księcia Radziwiłła z Balic, na Wawel. Kondukt rozwinął się na długość kilku kilometrów, a jego przejście zajmowało przeszło trzy kwadranse. Kulminacyjnym momentem uroczystości było przemówienie Marszałka Józefa Piłsudskiego wygłoszone na dziedzińcu arkadowym Zamku Wawelskiego. Piłsudski mówił o nieśmiertelności, o tym, że moc ducha jest w stanie pokonać przeciwności losu, niewolę, wygnanie, mocarstwa, a wreszcie, nieuchronną śmierć. Po zakończeniu przemówienia Marszałek zwrócił się do otaczających nosze z trumną oficerów słowami: "W imieniu rządu Rzeczypospolitej polecam panom odnieść trumnę do krypty królewskiej, by królom był równy".
W krypcie, gdzie spoczęła trumna Słowackiego postawiono też urnę z krzemieniecką ziemią z grobu matki, a u podnóża sarkofagu urny z ziemią z grobu ojca poety w Wilnie i z ziemią z Montmartre. Złożeniu szczątków poety towarzyszył królewski dzwon Zygmunt oraz salwa 101 strzałów armatnich.
Jan Lechoń napisał o polskim pogrzebie Słowackiego wiersz, który zakończył słowami: "Tę trumnę całą w kwiatach, tę drogę wspaniałą/ Bicie dzwonów i blask ten, co kościół rozjarzył,/ Kiedyś sobie ubogi suchotnik zamarzył./ Padły państwa olbrzymie, aby tak się stało".
Muzeum Literatury przygotowuje z okazji 90-lecia sprowadzenia do Polski prochów Słowackiego specjalna publikację, w które znajdzie się m.in. historia starań o wzniesienie pomnika Słowackiego w Warszawie, i podsumowanie najnowszych prac historycznoliterackich nad jego poezją. (PAP)
aszw/ agz/