Odnosimy się do bieżącej sytuacji, ale w sposób bardziej refleksyjny i nastrojowy. Ta wojna nie toczy się wyłącznie o ziemie pod Donbasem. To też jest walka o kulturę narodu ukraińskiego – mówi PAP Sławomir Gowin, członek polsko-ukraińskiego kabaretu „Czwarta rano”, który, mimo trwającej wojny, występuje we Lwowie.
Działający od ośmiu lat kabaret artystyczny "Czwarta rano" to polsko-ukraiński zespół występujący po polsku we Lwowie. "Jest to kabaret literacki oparty na tekście – nie stosujemy skeczów, gagów, raczej stawiamy na piosenkę, monolog, wiersz. Oczywiście to kabaret, co rozśmiesza, ale też wzrusza. Staramy się łączyć wątki polskiej kultury z ukraińską" – wyjaśnił członek grupy Sławomir Gowin.
Mimo trwającej na Ukrainie wojny kabaret występuje przynajmniej raz w miesiącu we Lwowie. "Przed wojną graliśmy głównie dla turystów. Teraz w mieście nie ma przyjezdnych, a jednak sale są pełne. Przychodzą lwowianie – Polacy i Ukraińcy" – przekazał artysta.
Zapytany, po co ludziom w czasie wojny kabaret, wskazał, że Ukraińcy szukają w ten sposób odskoczni. "Mówią wprost, że nie chcą się tak do końca smucić, przychodzą się rozerwać w miarę możliwości" – wyjaśnił Gowin.
Według niego, w każdym ukraińskim mieście panuje teraz rodzaj dramatycznej atmosfery, niezależnie czy to miasto przyfrontowe czy bliżej zachodniej granicy. "Mimo wszystko ci ludzie potrzebują – mówiąc górnolotnie - żeby +wstało słońce+. I kabaret może w pewien sposób być taką namiastką. Poza tym wywodzimy się z kultury, w której satyra wojenna, zakazane piosenki odgrywały ważną rolę. W Warszawie z okupantem walczono nie tylko granatem, ale i słowem. Także, to nie jest nic nowego" – zaznaczył członek kabaretu "Czwarta rano".
Sławomir Gowin zwrócił również uwagę, że lwowianie są społeczeństwem przekornym, które – jego zdaniem - lubi posłużyć się uporem, śmiechem w sytuacjach smutnych, dramatycznych. "Stąd w ludziach silne jest to przekonanie, że jednak będziemy żyli po swojemu, na własnych warunkach" – podkreślił artysta.
"Ta wojna nie toczy się wyłącznie o ziemie pod Donbasem. Ona się toczy o duże i małe wartości - jest tak samo przeciwko czołgom, jak i przeciwko kabaretom. To też jest walka o kulturę narodu ukraińskiego. Może brzmi to absurdalnie, ale zawsze gdy Rosjanie szli do Lwowa to po to, żeby walczyć z wrogim systemem, czyli lwowską swobodą. Dzisiaj jest tak samo. Dlatego tym bardziej nie schowamy się do mysiej dziury, tylko będziemy robić swoje" – podkreślił Gowin.
W repertuarze kabaretu są utwory z poprzednich programów rozrywkowych, ale też napisane już w trakcie wojny po 24 lutego ub. r. Zapytany o nawiązania do obecnej sytuacji w twórczości zaznaczył, że grupa nie komentuje wprost polityki. "Odnosimy się do bieżącej sytuacji, ale w sposób bardziej refleksyjny i nastrojowy. W kilku utworach satyrycznych pojawia się Putin. Na naszym ostatnim występie we Lwowie panowała znakomita atmosfera. Było trochę łez, trochę śmiechu" – opisał.
Przypomniał również, że prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski był wcześniej aktorem, komikiem. "Można powiedzieć, że jest naszym kolegą z branży. Oto na pozór zwykły komik stał się poważnym mężem stanu. Dla nas to akurat szczęśliwy zbieg okoliczności. Najwyraźniej, gdzieś ta siła drzemie w człowieku każdej profesji. I myślę, że ku zaskoczeniu wszystkich, obycie sceniczne, skłonność do improwizacji być może też pomogła Zełenskiemu chwycić ludzi za serce" – ocenił artysta.(PAP)
Autorka: Gabriela Bogaczyk
gab/ ok/