Karę trzech i pół roku więzienia wymierzył w piątek Sąd Okręgowy w Katowicach b. członkowi plutonu specjalnego ZOMO Romanowi S., oskarżonemu o strzelanie do górników z kopalni Wujek w grudniu 1981 r. Od milicyjnych kul zginęło wtedy dziewięciu protestujących górników, a 21 zostało rannych.
Obrona zapowiedziała apelację. Prokurator IPN wyraził zadowolenie z uznania winy oskarżonego. Uczestnicy krwawo stłumionego strajku uznali orzeczenie za sprawiedliwe. Pacyfikacja Wujka była największą tragedią stanu wojennego.
W piątkowym wyroku sąd wymierzył S. - doprowadzonemu na publikację z aresztu - karę 7 lat więzienia i złagodził ją o połowę na mocy ustawy amnestyjnej z 1989 r. Sąd zakazał też S. zajmowania stanowisk związanych z ochroną bezpieczeństwa i porządku publicznego na 10 lat. Na poczet kary zaliczył mu okres aresztowania.
Jak mówił w ustnym uzasadnieniu rozstrzygnięcia sędzia Maciej Dutkowski, nie ulega wątpliwości, że broni palnej podczas pacyfikacji Wujka użyli członkowie plutonu specjalnego. Podkreślił, że nawet na podstawie przepisów stanu wojennego, nie było podstaw do jej użycia w tej konkretnej sytuacji, a udział w strajku był wykroczeniem. W chwili oddania strzałów nie było zagrożenia dla zdrowia i życia milicjantów - zaznaczył sędzia.
"Tak naprawdę akcja milicji była akcją zaczepną. Przecież górnicy nic nie robili, dopóki nie przyjechała milicja, póki nie zostali otoczeni przez wojsko. To funkcjonariusze zdecydowali o przystąpieniu do akcji pacyfikacyjnej" – wskazał Dutkowski.
Jak podkreślił, w kopalni strzelano po to, żeby zabić, "unicestwić". "Rany osób, które zostały postrzelone wskazują na to, że były to strzały mierzone. To były strzały głównie w okolice serca bądź w głowę (…) Strzelano również do górników, którzy próbowali pomóc już postrzelonym" – powiedział sędzia.
Udział S. w tamtych wydarzeniach nie budzi wątpliwości, sam oskarżony tego nie kwestionuje. Oświadczył jednak, że sam nie strzelał, a jedynie zabezpieczał tyły. Sąd wskazał, że te wyjaśnienia są sprzeczne m.in. ze sporządzonym po pacyfikacji raportem z użycia broni, w którym S. wpisał liczbę zużytych nabojów. O tym, że oddał kilka strzałów w obronie własnej mówił także prokuratorowi w Niemczech (gdzie od lat mieszkał).
Roman S. został oskarżony o to, że "16 grudnia 1981 r. w Katowicach, będąc funkcjonariuszem państwa komunistycznego, (...) członkiem plutonu specjalnego Pułku Manewrowego KW MO w Katowicach, działając wspólnie z innymi członkami tego plutonu, dopuścił się zbrodni komunistycznej stanowiącej zbrodnię przeciwko ludzkości, polegającej na stosowaniu represji i naruszaniu praw człowieka".
Chodzi o udział oskarżonego "w pobiciu strajkujących górników kopalni Wujek". Roman S. - jak czytamy w akcie oskarżenia - "użył niebezpiecznego narzędzia w postaci broni palnej, oddając strzały w kierunku wyżej wymienionej grupy osób, narażając je na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia".
Sędzia przypomniał, że oskarżonym przypisano udział w pobiciu, a nie zabójstwo, bo nie można było ustalić kto z członków plutonu specjalnego strzelał i zabił konkretnych górników. Wydając wyrok sąd nie podzielił stanowiska prokuratora, że czyn zarzucany b. zomowcowi stanowi nie tylko zbrodnię komunistyczną (ta przedawni się 31 lipca przyszłego roku i do tego czasu powinien zapaść prawomocny wyrok), ale też zbrodnię przeciwko ludzkości (która się nie przedawnia).
Jak uzasadniał sędzia, S. nie strzelał do strajkujących dlatego, że byli górnikami czy członkami "Solidarności", ale dlatego, że w ramach plutonu specjalnego został skierowany do pacyfikacji. Dutkowski przypomniał, że sądy skazujące pozostałych członków plutonu także nie uznały, była to zbrodnia przeciwko ludzkości.
Odnosząc się do wymierzonej S. kary, sędzia podkreślił, że wydarzenia w Wujku to "okropna zbrodnia", ale sąd musiał wziąć pod uwagę upływ czasu od tamtych wydarzeń, fakt, że oskarżony nie był wcześniej karany, a także kary wymierzone pozostałym oskarżonym - są podobne do wyroku wobec S.
"Trudno zgodzić się w całości z argumentacją sądu, na pewno będzie wywiedziona apelacja" – powiedział dziennikarzom obrońca oskarżonego Tomasz Piróg. W jego ocenie, kara wymierzona jego klientowi jest zbyt wysoka. Na początku procesu adwokat złożył wniosek o umorzenie postępowania – argumentując, że kwestia odpowiedzialności jego klienta była już badana przez prokuraturę w Niemczech. Sąd się na to nie zgodził. "Nadal nie zgadzam się z argumentacją sądu w tym zakresie i będzie to jedna z podstaw apelacji" – wskazał adwokat.
"Na chwilę obecną satysfakcjonujące jest to, że uzyskaliśmy wyrok skazujący, natomiast czy będziemy się zgadzać w kwestii kwalifikacji prawnej i kary – to na ten temat będą przeprowadzone analizy i będzie podjęta decyzja" – powiedział PAP prokurator Dariusz Psiuk z IPN, który domagał się dla S. 10 lat więzienia.
Przywódca strajku w Wujku Stanisław Płatek uznał, że wyrok jest sprawiedliwy. Przypomniał, że uczestnicy krwawo stłumionego protestu musieli czekać na to orzeczenie 38 lat. Płatek zauważył, że S. wyraził skruchę i przeprosił. "To jedyny, który przeprosił, chociaż nie przyznaje się do tego, że strzelał. To jest ważne" – podkreślił Płatek.
Większość członków plutonu specjalnego ZOMO, którzy strzelali do górników z Wujka, została już wcześniej osądzona. W czerwcu 2008 r. Sąd Apelacyjny w Katowicach skazał prawomocnie b. dowódcę plutonu specjalnego Romualda C. na 6 lat więzienia, a 13 jego podwładnym wymierzył kary od 3,5 do 4 lat więzienia. To C. dał sygnał do otwarcia ognia, a zmowa milczenia uniemożliwiła wskazanie, kto konkretnie strzelał i zabił lub ranił górników - wynika z procesu. Wniesione kasacje oddalił w 2009 r. Sąd Najwyższy - wyrok stał się ostateczny blisko 28 lat po tragedii.
Roman S., który ma niemieckie obywatelstwo i przez lata mieszkał w Niemczech, miał osobny proces, ponieważ przez lata był ścigany Europejskim Nakazem Aresztowania. Został zatrzymany 17 maja w Chorwacji. Władze tego kraju wydały go polskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Jego proces rozpoczął się we wrześniu.
Procesu uniknął jeden członek plutonu specjalnego – przebywający za granicą Jan P., którego sprawa została prawomocnie umorzona.(PAP)
autor: Krzysztof Konopka
kon/ mark/