Primadonnie polskiej opery poświęcona jest książka-album pt. „Maria Fołtyn – życie z Moniuszką” autorstwa krytyka muzycznego Adama Czopka i artysty fotografika Juliusza Multarzyńskiego. Publikacja dostępna w księgarniach.
Maria Fołtyn to artystka o pięknym głosie, nieokiełznanym temperamencie oraz wielu obliczach i pasjach; postać wyjątkowa, choć wzbudzająca niemałe kontrowersje – tak przedstawia Adam Czopek bohaterkę swej książki.
I rzeczywiście, pisząc o jednej z najwybitniejszych polskich śpiewaczek w dziejach powojennego teatru operowego oddaje z taką intensywnością jej barwną i fascynującą osobowość, że jej biografia mogłaby posłużyć, jako podstawa scenariusza lekko sensacyjnego filmu akcji. Wspaniała primadonna, reżyser wielu pamiętnych przedstawień do historii polskiej kultury przeszła przede wszystkim, jako nieustępliwa propagatorka twórczości Stanisława Moniuszki; była ambasadorem jego twórczości w kraju i na świecie. Podporządkowała mu niemal całe swoje życie prywatne i artystyczne – co zostało zaznaczone już w tytule książki – „życie z Moniuszką”. Marię Fołtyn nawet nazywano żartobliwie „wdową po Moniuszce”.
Swoją karierę artystyczną rozpoczęła Fołtyn właśnie od partii Halki w roku 1949 w Operze Śląskiej. I tą partią, wykonaną na scenie National Opera de Cuba w Hawanie zakończyła karierę w roku 1971.
Śpiewała zatem Halkę przez dwadzieścia dwa lata, około – jak obliczała sama artystka – dwustu razy w piętnastu inscenizacjach. Ponad siedemdziesiąt razy kreowała tę rolę na scenie Opery Warszawskiej.
Halka, zdaniem krytyków muzycznych, rola niełatwa, najeżona wieloma trudnościami, w interpretacji i wykonaniu Marii Fołtyn stała się jedną z najbardziej wzruszających kreacji na polskich scenach operowych.
O „swojej” Halce mówiła Fołtyn: „Zawsze śpiewałam w ekstazie. Szokowałam wibracją ciała, ekspresją, emocjami, jakie pokazywałam w relacjach z partnerami na scenie”. Uważała – jak pisze autor książki - że śpiewanie to sprawa erotyczna.
Halka w wykonaniu Fołtyn była postacią z krwi i kości, prawdziwą góralską dziewczyną. „Była Halką, która nie żebrze o miłość, ale potrafi walczyć o uznanie własnej godności, co – jak mawiała - stawia ją w rzędzie heroin, a nie ckliwych liryczek”.
W swojej późniejszej pracy reżysera niejednokrotnie nawiązywała do tego erotyzmu w śpiewie, mówiąc odtwórczyniom partii Halki: ”Jesteś kobietą, kochasz go, masz go zauroczyć, pokaż jak rozsadza ciebie uczucie”.
W takim podejściu do roli pomagały jej niespożyta witalność, upór i siła. Wykorzystywała te przymioty charakteru, ale też życiowy optymizm, w całej swej drodze artystycznej jako śpiewaczka, reżyser i animator muzyczno-operowych wydarzeń. Krytycy zgodnie wskazywali na walory jej głosu – sopranu dramatycznego o szlachetnym, nieco metalicznym brzmieniu, wielkiej mocy i bogatej, niepowtarzalnej barwie. Zwracali też uwagę na jej wrażliwość, kulturę wokalną, żywiołowy temperament i swobodę.
Oklaskiwana i podziwiana przez publiczność była Maria Fołtyn w roli Halki na wielu światowych scenach: w Moskwie, w Nowym Jorku, Chicago, Pradze, Helsinkach, Berlinie, Kijowie, Budapeszcie. Zyskiwała też najczęściej wysokie oceny krytyki, o czym świadczą recenzje, np. w „Prawdzie”, „New York Times”, „New York Herald Tribune”.
Przyszła primadonna urodziła się 28 stycznia 1924 r. w Radomiu, w rodzinie kolejarza. Ojciec „mistrz w prowadzeniu parowozów”, człowiek „elegancki i schludny. Laseczka, cylinderek, fajeczka” – jak go opisywała artystka, nie traktował poważnie nieprzeciętnego talentu wokalnego, jaki od najwcześniejszych lat wykazywała córka. Nie traktował też poważnie rodziny, którą wymachując laseczką porzucił. „Kochał wiele kobiet, ale nie swoją żonę” – pisała w autobiografii Fołtyn. W talent siostry wierzyli trzej bracia i niezachwianie wierzyła też matka Paulina, pochodząca ze szlacheckiego rodu. Na jej pomoc Maria zawsze mogła liczyć. „Odwzajemniała się matce bezgraniczną miłością okazywaną do końca życia. Z ojcem, który opuścił rodzinę, nie miała żadnego kontaktu. O matce mówiła, że jest jej dębem moralnym, zawsze bardzo szanowała jej zdanie i rady” – czytamy w książce.
W niezwykłe zdolności Marii uwierzył także i przetarł młodej dziewczynie pierwsze szlaki muzyczne Stefan Więckowski, organista kościoła Najświętszej Marii Panny w Radomiu. Debiutowała 7 lutego 1945 r. w kinie „Wisła”; wcześniej śpiewała np. na leśnych zgrupowaniach żołnierzy Armii Krajowej. Po maturze, w maju 1945 r. Maria, dzięki matce trafiła do Warszawy. Za sprawą opinii Adama Didura podjęta została decyzja o podjęciu przez Marię nauki śpiewu solowego. To nastąpiło w Instytucie Muzycznym w Gdańsku - Wrzeszczu, a na dodatkowe lekcje jeździła do Katowic do prof. konserwatorium Adama Didura, który był i nauczycielem, i opiekunem, i mentorem. Artystka zawsze też podkreślała swoją fascynację postacią i dokonaniami Ady Sari, w której szkole również kształciła swój głos.
Kariera młodej śpiewaczki rozwijała się szybko; obok kreacji Halki, zasłynęła partią Lizy w „Damie pikowej”, Tatiany w „Eugeniuszu Onieginie”, Florią w „Tosce”. Elzą w „Lohengrinie”, rolą Aidy.
A pozycję czołowego sopranu Opery Warszawskiej potwierdziły m.in. partie tytułowej Hrabiny, Hanny w „Strasznym dworze”, Donny Anny w „Don Giovannim”, Leonory w „Trubadurze”, Micaeli w „Carmen”.
Karierę Marii Fołtyn wyznaczają też zagraniczne wojaże, wśród nich trwający pięć lat cykl występów na scenach niemieckich, gościnne występy w Moskwie, tournée po Stanach Zjednoczonych.
Po latach, jak pisze Adam Czopek, nie udało jej się z Rzymem, gdzie chciała wystawić jedną z oper Moniuszki. Usiłowała nawet zainteresować tą sprawą Stolicę Apostolską i papieża Jana Pawła II, który spuentował jej sugestie zdaniem – „ależ pani Mario, ja mam tutaj nieustający straszny dwór”. Autor wspomina w swej książce także o konfliktach w środowisku muzycznym z udziałem Marii Fołtyn, o najgłośniejszym i najdłużej trwającym ze Sławomirem Pietrasem i Bogusławem Kaczyńskim jak też o napięciach i zadrażnieniach primadonny ze środowiskiem krakowskim, a zwłaszcza Teatrem im. Słowackiego. Fołtyn wydała wówczas za pośrednictwem PAP oświadczenie opublikowane w „Echu Krakowa”: ” Razem wzięte kłopoty i trudności, jakie miałam przy realizacji oper Moniuszki w Hawanie, Ankarze, Meksyku, Istambule, Nowosybirsku – to nic w porównaniu z trudnościami, jakie należało pokonać w Krakowie”. Autor pisząc o rozmaitych obszarach twórczej aktywności Marii Fołtyn: o jej pracy reżysera, świetnego pedagoga i wielkiego przyjaciela młodych śpiewaków, zauważa, że media koncentrujące się przez lata na tych osiągnięciach artystki, przyczyniły się do pewnego pominięcia jej niebywałych osiągnięć wokalnych. I po części stara się te proporcje przywrócić w swojej książce.
Integralną częścią tej książki-albumu jest bogata ikonografia, na którą składają się w przeważającej części fotografie autorstwa Juliusza Multarzyńskiego, który od lat specjalizuje się w fotograficznym dokumentowaniu wydarzeń związanych z muzyką poważną, operą i baletem. Multarzyński od blisko czterdziestu lat współpracuje z Teatrem Wielkim - Operą Narodową i pozostałymi teatrami muzycznymi w Polsce oraz festiwalami, a od dziesięciu lat prowadzi portal o muzyce poważnej Maestro.net.pl
Książka „Maria Fołtyn - życie z Moniuszką” została dofinansowana ze środków MKiDN i wydana przez Agencję Reklamową MULTART w Roku Stanisława Moniuszki ustanowionego przez Sejm RP w 200. Rocznicę urodzin kompozytora.
Anna Bernat (PAP)
abe/ dki/