Sztukę „Śmierć Iwana Iljicza” na podstawie noweli Lwa Tołstoja wystawi Teatr Wybrzeże w Gdańsku. Premiera spektaklu w reż. Franciszka Szumińskiego odbędzie się 22 lutego na scenie Stara Apteka, znajdującej się w zabytkowym budynku w centrum miasta.
W środę odbyła się próba medialna przedstawienia i spotkanie z jego twórcami.
Jak podkreślił reżyser Franciszek Szumiński, poruszony przez Lwa Tołstoja problem choroby i śmierci ma wymiar metaforyczny. W warstwie symbolicznej jest to opowieść o pewnego rodzaju nowym początku. "Nie chodzi tutaj tylko o śmierć w znaczeniu dosłownym, ale również o pewien aspekt człowieczeństwa lub jego brak. W tym sensie ta śmierć jest czymś pozytywnym, choć trudnym" - mówił.
"Tołstoj znany jest z wielowymiarowych, psychologicznych powieści, gdzie każdy bohater jest zniuansowany. W swoim opowiadaniu skupia się na głównym bohaterze - Iwanie Iljiczu, a rodzina jest potraktowana trochę po macoszemu. W naszej sztuce jest inaczej. Oczywiście Iljicz jest tą postacią, która wprawia w ruch całą akcję, ale bohaterem jest zbiorowość - jego rodzina" - mówi Franciszek Szumiński.
Reżyser wytłumaczył, na czym polega różnica pomiędzy nowelą rosyjskiego dramaturga a adaptacją, której dokonał. "Tołstoj znany jest z wielowymiarowych, psychologicznych powieści, gdzie każdy bohater jest zniuansowany. W swoim opowiadaniu skupia się na głównym bohaterze - Iwanie Iljiczu, a rodzina jest potraktowana trochę po macoszemu. W naszej sztuce jest inaczej. Oczywiście Iljicz jest tą postacią, która wprawia w ruch całą akcję, ale bohaterem jest zbiorowość - jego rodzina" - wyjaśnił.
Zaznaczył, że w swojej interpretacji skupił się na aspekcie przemiany Iwana Iljicza i jego rodziny. Jak zauważył, to właśnie choroba głównego bohatera jest tym czynnikiem, który pobudza do zmiany. Podkreślił, że głównym problem, jaki chciał poruszyć jest "archetypowa sieć rodzinnych powiązań".
"Przemiana głównego bohatera wpisana jest w pewien układ relacji rodzinnych i wpływa na jego relację z całą rodziną. Życie rodzinne Iljicza było puste. Problem choroby łączy się z tym jego opustoszałym życiem. Jest to trudny proces dla rodziny, ale jednocześnie stanowi on pretekst do spotkania (...) W pewnym momencie życia, człowiek zatrzymuje się na chwilę i zastanawia się, czy żył tak jak trzeba. Iwan Iljicz nie był buntownikiem, zmusiła go do tego choroba. To jest dla mnie najbardziej interesujące" - zaznaczył reżyser.
Wytłumaczył, że zależało mu na tym, aby akcja sztuki miała charakter uniwersalny. "Nie szukaliśmy odniesień czasowych. Akcję sztuki umieściliśmy w kontekście estetycznym. Nie staraliśmy się przenieść fabuły noweli na czasy współczesne, ani nie odwzorowaliśmy czasów Tołstoja. Najważniejsza jest myśl, którą staraliśmy się wyrazić na deskach teatru" - powiedział Szumiński.
W tytułową rolę Iwana Iljicza wcieli się Krzysztof Matuszewski, absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie, który od 1983 roku związany jest z Teatrem Wybrzeże.
Jego zdaniem, uniwersalizm sztuki jest zasługą interpretacji noweli Tołstoja przez Franciszka Szumińskiego i Małgorzatę Jakubowską. "To oni przełożyli opowiadanie Tołstoja na język teatru i dostrzegli mechanizmy rządzące rodziną, relacje między członkami rodziny, kryzysy, rozpady" - mówił.
Aktor zwrócił uwagę, że przedstawienie bogate jest w monologi głównego bohatera. Choroba sprawia, że czuje się on zagubiony, zaczyna zastanawiać się nad swoim życiem i relacjami z bliskimi. W jego głowie kłębi się wiele myśli.
"Iwana Iljicz jest przede wszystkim człowiekiem, który po wielu latach małżeństwa ma wielkie wątpliwości, co do sensu swojego życia oraz życia całej rodziny. Próbuje to wyjaśnić i scalić, ponieważ dostrzega, jak wszystko rozchodzi mu się w szwach. Chciałby to rozwiązać za życia" - powiedział Matuszewski.
"Ciekawa jest granica między służbą osobie chorej, a własnym egoizmem. Przyglądanie się gdzie kończy się cierpliwość, ludzka wytrzymałość i przychodzi zmęczenie, znużenie, może nawet wrogość wynikająca z bezradności. Mam wrażenie, że pytanie o to, czy mam prawo do własnego szczęścia gdzieś ucieka, nie ma na nie miejsca" - wskazuje Małgorzata Brajner.
W ocenie Małgorzaty Brajner, która wcieliła się w rolę żony tytułowego bohatera - Praskowii Fiodorowny, choroba Iljicza sprawia trudność jego rodzinie. Nie jest im łatwo odnaleźć się w nowej sytuacji, odczuwają dyskomfort, od którego nie potrafią się uwolnić.
"Ciekawa jest granica między służbą osobie chorej, a własnym egoizmem. Przyglądanie się gdzie kończy się cierpliwość, ludzka wytrzymałość i przychodzi zmęczenie, znużenie, może nawet wrogość wynikająca z bezradności. Mam wrażenie, że pytanie o to, czy mam prawo do własnego szczęścia gdzieś ucieka, nie ma na nie miejsca" - dodała aktorka.
W pozostałych rolach występują: Katarzyna Michalska (Liza Iwanowna), Piotr Łukawski (Fiodor Pietrowicz Pietryszczew), Robert Ciszewski (Gierasim).
Autorką dramaturgii jest Małgorzata Jakubowska. Scenografię i kostiumy przygotowała Katarzyna Kornelia Kowalczyk. Za reżyserię świateł odpowiada Daniel Sanjuan Ciepielewski.
Premiera spektaklu odbędzie się 22 lutego na scenie Stara Apteka. Kolejne prezentacje przedstawienia zaplanowano 23, 25, 26 lutego oraz 13, 14 i 15 marca.
27-letni reżyser spektaklu, Franciszek Szumiński jest absolwentem Wydziału Aktorskiego Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie. Obecnie studiuje reżyserię. Jest również absolwentem Warszawskiej Szkoły Fotografii. Jako reżyser zadebiutował spektaklem "Dzika Kaczka" Henryka Ibsena w kieleckim Teatrze im. Stefana Żeromskiego. Za sztukę "Zamek" według prozy Franza Kafki otrzymał podczas 8. Forum Młodej Reżyserii w 2018 główną nagrodę ministra kultury i dziedzictwa narodowego.(PAP)
Autorka: Anna Machińska
anm/aszw/