„Mam nadzieję, że pani Anna stanie się symbolem historii prawdziwej, pisanej już dziś, która kiedyś zostanie przyjęta przez wszystkich” – mówił Lech Kaczyński w czasie uroczystych obchodów 80. urodzin Anny Walentynowicz. Do rąk czytelników trafia nowa biografia poświęcona Annie Walentynowicz – kobiecie-legendzie i jednej z ikon „Solidarności”.
Anna Walentynowicz urodziła się 15 sierpnia 1929 r. na Wołyniu. W czasie rzezi wołyńskiej w 1943 r. Anna była na służbie u Polaków. „Czternastoletnia Anna ucieka razem z Polakami. Dziwne: do domu ma przecież blisko, może tam w każdej chwili pobiec. Równie niezrozumiałe jest to, że Teleśniccy zabierają z sobą ukraińską służącą. Przed nimi tułaczka, a tu jeszcze jedna osoba do wykarmienia” – czytamy.
Po 1945 r. pracowała w gospodarstwie rolnym pod Gdańskiem. Z myślą o tym, aby być w pełni samodzielną, najęła się w Gdańsku do pracy w piekarni i fabryce margaryny. Następnie zatrudniła się w Stoczni Gdańskiej im. Lenina, gdzie pracowała jako spawacz i suwnicowa do 1991 r.
W 1951 r. wybrano ją na delegatkę Związku Młodzieży Polskiej na zjazd socjalistycznej młodzieży w Berlinie. Wkrótce jednak zrezygnowała z członkostwa. Po oddaniu legitymacji ZMP wstąpiła do Ligi Kobiet i została w stoczni jej przewodniczącą. Walentynowicz szybko zyskała szacunek wśród załogi, występując odważnie przeciwko różnym nieprawidłowościom w zakładzie. Już wtedy była wzywana na rozmowy ostrzegawcze ze Służbą Bezpieczeństwa.
Kłopoty zdrowotne sprawiły, że w połowie lat 60. przekwalifikowała się na suwnicową, choć mogła przejść na rentę. Po raz pierwszy próbowano ją zwolnić ze stoczni w 1968 r., kiedy chciała wyjaśnić defraudację pieniędzy z funduszu zapomogowego. W jej obronie stanęła załoga wydziału W-3.
Podczas Grudnia ’70 Walentynowicz przygotowywała posiłki dla strajkujących. W 1978 r. przystąpiła do tworzących się wtedy Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża.
8 sierpnia 1980 r., na pięć miesięcy przed odejściem na emeryturę, rozwiązano z nią umowę o pracę. Żądanie przywrócenia do pracy Anny Walentynowicz stało się pierwszym postulatem strajku, który rozpoczął się 14 sierpnia w Stoczni Gdańskiej. Obok Lecha Wałęsy stała się najpopularniejszą i najbardziej znaną postacią „Solidarności”. Drogi Walentynowicz i Wałęsy zaczęły się rozchodzić jesienią 1980 r.
Po wprowadzeniu stanu wojennego w grudniu 1981 r. Walentynowicz została internowana, najpierw w Fordonie, a następnie w Gołdapi. Po wypuszczeniu na wolność współorganizowała głodówki, uczestniczyła w licznych spotkaniach w kościołach, pisała osobiste protesty i oświadczenia skierowane do władzy.
Podczas procesu w Grudziądzu sąd skazał ją na rok i trzy miesiące więzienia w zawieszeniu na 3 lata. W grudniu 1983 r. została aresztowana w Katowicach.
Anna Walentynowicz była przeciwnikiem Okrągłego Stołu. Krytykowała przemiany polityczne w Polsce po 1989 r.
Na podstawie jej życiorysu Volker Schloendorff nakręcił w 2006 r. film „Strajk. Bohaterka z Gdańska”. Walentynowicz jednak sprzeciwiała się produkcji tego obrazu. „Anna Walentynowicz uważa, że film szkaluje jej dobre imię i historię Solidarności. Domaga się wycięcia niektórych scen. Grozi sądowym pozwem i żąda od twórców pięćdziesięciu tysięcy euro na rzecz Kliniki Chorób Oczu Akademii Medycznej w Gdańsku. Producent chce zgody, wyjaśnia, że reżyser posłużył się wykreowanymi wydarzeniami. Na konto kliniki wpłaca tysiąc euro” – czytamy.
W maju 2006 r. została odznaczona przez prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Orderem Orła Białego.
Anna Walentynowicz zginęła w katastrofie samolotu prezydenckiego 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem.
„O samolocie, który w 2010 roku rozbił się w Rosji, z polskim prezydentem na pokładzie, donoszą media na całym świecie. O innych pasażerach, którzy zginęli, również. Ukraińscy dziennikarze szczególnie interesują się urodzoną na Wołyniu Anną Walentynowicz. Odkrywają, że we wsi Sadowe pod Równem nadal mieszka jej rodzeństwo. Radio Swoboda tytułuje swój materiał: +W katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem zginęła Ukrainka, która odmieniła losy Polski+. Siostry i brat zapewniają, że sławna siostra odwiedzała ich regularnie przez czternaście lat – od chwili gdy niespodziewanie się odnaleźli po spowodowanej wojną rozłące. Spotkania nie dożył Nazar Lubczyk, ojciec Anny, który umarł w 1996 roku. W Polsce niedowierzanie. Przecież ze wspomnień Anny Walentynowicz wynika coś zupełnie innego. Jej ojciec Jan Lubczyk był Polakiem z Wołynia, zginął we wrześniu 1939 roku trafiony odłamkiem na ulicy. Matka Aleksandra zarabiała jako krawcowa i umarła na zawał wkrótce po nim. Anna miała jednego brata – starszego, przystojnego Andrzeja, który nie lubił się uczyć. Aresztowali go Sowieci i wywieźli na Sybir. Nigdy już stamtąd nie wrócił. Dziesięcioletnią Annę przygarnęli sąsiedzi, polska rodzina Teleśnickich. Zrobili z niej służącą i zabrali z sobą, gdy w czasie wojny wyjeżdżali z Wołynia. Wykorzystywali sierotę, aż od nich uciekła i zatrudniła się w stoczni” – czytamy.
Czy odnaleziona w Ukrainie rodzina jest prawdziwa? Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa, ponieważ w tej sprawie podzieleni są nawet bliscy Anny Walentynowicz. Zresztą życie prywatne Anny Walentynowicz skrywa w ogóle wiele tajemnic. Anna Walentynowicz to wręcz postać tragiczna. Nie opowiadała o tym, co przeżyła w czasie wojny. Uciekła także od rodziny, która zabrała ją z Wołynia. Kiedy była w ciąży, rozstała się z ojcem dziecka, a nikomu, nawet synowi, nie zdradziła nigdy jego tożsamości. Szczęśliwe małżeństwo z Kazimierzem Walentynowiczem przerwała przedwczesna śmierć męża. Przez dużą część życia Anna Walentynowicz walczyła także z chorobą nowotworową.
Dorota Karaś i Marek Sterlingow dotarli do niepublikowanych wcześniej archiwalnych nagrań i dokumentów. Odwiedzili również rodzinę Anny Walentynowicz na Ukrainie i skłonili do zwierzeń jej syna. Rozmawiali także z przyjaciółmi i przeciwnikami Walentynowicz: Lechem Wałęsą, Bogdanem Borusewiczem, Hanną Krall, a także z „Krzysztofem 2”/ „Katarzyną 2”/ „Oskarem” – agentem, który zaważył na relacjach Walentynowicz z Wałęsą.
Książka „Walentynowicz. Anna szuka raju” Doroty Karaś i Marka Sterlingowa ukazała się nakładem wydawnictwa Znak.
Anna Kruszyńska (PAP)
akr/