Organizacje polonijne na Węgrzech, zmuszone do zawieszenia wydarzeń społeczno-kulturalnych podczas epidemii koronawirusa, szukają innych możliwości działania. Starają się też pomóc potrzebującym. W sobotę przypada Dzień Polonii i Polaków za Granicą.
"Praktycznie nie możemy prowadzić działalności – myślę tu o stowarzyszeniach czy samorządach dzielnicowych – ponieważ opierała się ona w głównej mierze na spotkaniach dużych grup osób" – powiedziała PAP przewodnicząca Ogólnokrajowego Samorządu Narodowości Polskiej na Węgrzech Maria Felfoeldi.
Na Węgrzech działa kilka organizacji polonijnych, z których najstarsza to Polskie Stowarzyszenie Kulturalne im. Józefa Bema. Stowarzyszenie prowadziło w swojej siedzibie polskie przedszkole, ale teraz zostało ono zamknięte.
Przewodnicząca stowarzyszenia Korinna Wesolowski, która przewodzi także samorządowi narodowości polskiej III dzielnicy Budapesztu, wzięła natomiast w tym miesiącu udział w dwóch – bardzo kameralnych w tym roku – uroczystościach: 10 kwietnia, w rocznicę katastrofy smoleńskiej, złożyła w imieniu Polonii kwiaty pod tablicą upamiętniającą Andrzeja Przewoźnika w parku Męczenników Katynia, a 14 kwietnia uczczono w tym parku, gdzie stoi także pomnik katyński, rocznicę zbrodni katyńskiej.
"Czekamy na dalsze decyzje, ale sądzę, że to potrwa. My organizujemy programy kulturalne, a myślę, że one najpóźniej dostaną zielone światło" – powiedziała.
Także inne organizacje musiały zmienić swe plany. Stowarzyszenie Polonia Nova, które prowadzi dla Polonii uniwersytet otwarty, zapraszając na wykłady i spotkania w Budapeszcie specjalistów z różnych dziedzin, było zmuszone je odwołać. "Poprosimy wykładowców, z którymi mamy umowę, żeby nagrali wykłady i nam je przesłali" – powiedziała szefująca stowarzyszeniu Felfoeldi.
Nie mając możliwości działania w inny sposób, Polonia Nova wystąpiła też z inicjatywą zrobienia "szalika dla generała Bema". Biało-czerwone fragmenty szalika o wymiarach 40x50 cm chętni wykonują samodzielnie w domu dowolną techniką, np. szydełkiem, na drutach lub z materiału, po czym zostaną one połączone. Prezentacja szalika miała się odbyć w święto Polonii węgierskiej, które przypada w dzień jej patrona, św. Władysława, 27 czerwca. Nadal nie wiadomo jednak, czy do tego czasu restrykcje w gromadzeniu się zostaną zniesione.
Z powodu epidemii zamknięto Dom Polski przy kościele polskim w Budapeszcie prowadzony przez Stowarzyszenie Katolików Polskich na Węgrzech pw. św. Wojciecha. W Domu Polskim odbywały się programy kulturalne i spotkania ludzi w różnym wieku – od małych dzieci po seniorów.
"Przeszliśmy na inną formę działalności, seniorzy są w stałym kontakcie telefonicznym, do najstarszych dzwonimy, i my jako Stowarzyszenie, i ksiądz, i siostry.(…) Już po świętach (Wielkanocnych) zaczęło działać nasze przedszkole na Skypie z siotrą Weroniką. Teraz się przygotowują do Dnia Flagi Polskiej. Ruszył też internetowo chór św. Kingi. Pani dyrygent przesyła pieśni, a chórzyści się ich uczą" – powiedziała PAP szefowa Stowarzyszenia Monika Molnar.
Samorząd polski XVII. dzielnicy Budapesztu wystąpił z inicjatywą gromadzenia środków dla potrzebujących w czasie pandemii. Do inicjatywy przyłączyły się polskie samorządy innych dzielnic, organizacje i firmy. Przewodnicząca samorządu XVII dzielnicy Patrycja Kis powiedziała PAP, że kupiono około 900 maseczek, z czego 300 przekazano jednemu ze szpitali, a pozostałe polskim samorządom na potrzeby mieszkańców. Zakupiono też 350 porcji obiadów dla personelu szpitala wojskowego. Także samorządy polskie w Szolnoku i Tatabanya pomagają tamtejszym szpitalom.
Molnar, która zamówiła kilkaset maseczek, powiedziała, że są one do dyspozycji w Domu Polskim i kościele, a 200 sztuk dostarczono starszym osobom pochodzenia polskiego mieszkającym w rozproszeniu w okolicach dawnej polskiej wsi Derenk.
Polski Instytut Badawczy i Muzeum (PIBM), który planował otwarcie wystawy poświęconej Janowi Kiepurze i jego węgierskiej żonie Marcie Eggerth, zamieścił ekspozycję w formie elektronicznej w internecie. Z inicjatywy dyrektora PIBM Piotra Piętki ruszył też podcast Radio Polonia Węgierska.
Jeszcze przed wybuchem pandemii rzeczniczka narodowości polskiej w parlamencie węgierskim Ewa Ronay zainicjowała peregrynację po Węgrzech obrazu Matki Bożej Częstochowskiej i polsko-węgierskie modlitwy przed Międzynarodowym Kongresem Eucharystycznym, który miał się odbyć w Budapeszcie we wrześniu. Kongres został niedawno przeniesiony na przyszły rok.
"Do momentu, gdy wprowadzono restrykcje, obraz był w dziewięciu miejscach na terenie Budapesztu i cieszyło się to bardzo dużą popularnością, także wśród Węgrów. Zawędrował na wyspę Csepel, bo tam miały się odbywać tegoroczne obchody Dnia Przyjaźni Polsko-Węgierskiej (23 marca) - i tam został. Obchody się nie odbyły. Mam wielką nadzieję, że kiedy już na nowo ruszy nasze życie, to także obraz powędruje do miejscowości, do których jeszcze nie mógł zawitać" – powiedziała Ronay.
Według Ronay bardzo trudno powiedzieć, ile osób liczy obecnie Polonia węgierska. Jej zdaniem jest to 7,5-10 tys. osób. Polacy przybywali na Węgry w kilku falach. W pierwszej połowie XVIII w. znaczna grupa Polaków z okolic Podhala osiedliła się w nieistniejącej już dziś wsi Derenk w okolicach Miszkolca, po wybuchu II wojny światowej na Węgry przybyło zaś ponad 100 tys. polskich uchodźców cywilnych i wojskowych. Najmłodsza fala to tzw. emigracja serca. Jest też pewna liczba Polaków, którzy przyjeżdżają na Węgry tymczasowo do pracy, ale zostają.
Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)
mw/ kar/ mars/