Nowojorska Fundacja Kościuszkowska zwróciła się do prezydenta Donalda Trumpa o przemianowanie Fort Bragg w Karolinie Północnej, na bazę noszącą imię swego patrona: Tadeusza Kościuszki. Podkreśliła, że wszyscy Amerykanie mogą być z niego dumni.
„Armia USA ma 10 baz nazwanych od oficerów konfederatów, takich jak Braxton Bragg, którzy byli zdrajcami i wypowiedzieli wojnę Stanom Zjednoczonym. To nie ma sensu. Oddział Bragga zabijał żołnierzy Armii Amerykańskiej. Dlaczego amerykańscy żołnierze mają służyć w bazie, honorującej ich wroga?” – napisała w liście otwartym do Trumpa Fundacja Kościuszkowska.
„Generał Kościuszko byłby idealnym, nieskazitelnym kandydatem na patrona bazy w porównaniu do wielu dowódców Konfederatów, którzy prowadząc krwawą Wojnę Secesyjną dążyli do rozpadu Stanów Zjednoczonych w obronie prawa do posiadania niewolników. Mamy nadzieję, że prezydent Trump poprze nasze stanowisko” – powiedział PAP prezes i dyrektor wykonawczy Fundacji Marek Skulimowski.
Zwrócił uwagę na występującą obecnie tendencję charakteryzującą się m.in. rewizją historii. Analizuje się – dodał - czy uważanym za bohaterów Wojny Secesyjnej dowódcom powinno w obecnej sytuacji rzeczywiście wciąż przysługiwać to miano.
Autorzy listu przypominają m.in., że Kościuszko zbudował fortecę West Point i zaproponował, aby stała się siedzibą akademii wojskowej Stanów Zjednoczonych. Wsławił się m.in. opracowaniem zwycięskiej strategii bitwy pod Saratogą, która była punktem zwrotnym wojny o niepodległość USA.
W liście do Białego Domu akcentuje się, że bohater obu narodów walczył o ograniczenie pańszczyzny europejskim chłopom. Bronił praw zniewolonych Afrykanów, rdzennych Amerykanów czyli Indian, Żydów, kobiet itp.
„Jeśli ktoś kiedykolwiek był prawym żołnierzem, z którego wszyscy Amerykanie mogą być dumni, to właśnie Kościuszko” – konkludują podpisani pod listem Alex Storożyński, przewodniczący Rady Powierniczej Fundacji oraz Marek Skulimowski.
Kopię listu wysłali m.in. do przywódcy większości republikańskiej w Senacie Mitcha McConnella oraz demokratycznej przewodniczącej Izby Reprezentantów Nancy Pelosi.
Fort Bragg, w Karolinie Północnej, to największa baza wojskowa amerykańskiej armii. Stacjonuje w niej niemal 50 tys. żołnierzy.
O tym, że "Lee, Bragg i reszta dopuścili się zdrady", a armia nie powinna "czcić tych, którzy zdradzili swój kraj" – mówił w wywiadzie dla magazynu "The Atlantic" David Petraeus, emerytowany generał armii, były naczelny dowódca sił amerykańskich w Iraku.
Wtórował mu profesor Uniwersytetu Karoliny Północnej William Sturkey.
„Rzadko zdarza się, aby jakiś kraj miał dużą bazę wojskową nazwaną imieniem kogoś, kto walczył przeciwko temu krajowi. To była Konfederacja przeciwko Stanom Zjednoczonym Ameryki. Zabijał żołnierzy wojsk amerykańskich. Nie walczył pod sztandarem Stanów Zjednoczonych Ameryki i dlatego był wrogiem” – podkreślił historyk w telewizji ABC.
W obliczu trwających w USA protestów przeciwko brutalności policji i rasowej niesprawiedliwości, Pentagon wyraził wstępnie gotowość wysłuchania argumentów zawartych w apelach zwracających uwagę na niestosowność honorowania tych, którzy walczyli przeciw regularnej armii USA i w obronie niewolnictwa.
Trump przeciwstawiał się jednak dotąd wezwaniom o zmianę nazw. Mówił, że "nawet tego nie rozważy".
"Te Monumentalne i bardzo Potężne Bazy stały się częścią Wielkiego Amerykańskiego Dziedzictwa, i historii Wygranych (bitew), Zwycięstw, i Wolności" – napisał w jednym z tweetów.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
ad/ jm/