To była kobieta, z której promieniowała uroda, spokój, elegancja i mądrość - powiedział PAP o Marcie Stebnickiej Mikołaj Grabowski, w którego spektaklu „Sejm kobiet” (2007) zagrała swoją ostatnią rolę teatralną.
W pamięci reżysera Mikołaja Grabowskiego Stebnicka pozostanie niezwykle zdyscyplinowaną aktorką i damą nie tylko krakowską, ale europejską. „To był format kobiety o horyzontach daleko wykraczających poza zaścianek polski” – ocenił i dodał, że aktorka, która kochała Francję i często wyjeżdżała do tego kraju, rozsiewała wokół siebie „francuski szarm”.
Według Grabowskiego Stebnicka należała do tej samej kategorii aktorek - dam, co Zofia Jaroszewska. Z pokolenia tych dam żyje jeszcze – zauważył reżyser – 99-letnia Halina Kwiatkowska, która się przyjaźniła ze Stebnicką.
„Była świetną, wspaniałą aktorką. Była aktorką dramatyczną i komediową, ale była też +pomiędzy+, co jest sztuką najtrudniejszą. To była osoba, która ten świat pojmowała jak bohaterka Witkacego - Zofia z Abenceragów Kremlińska” – powiedział reżyser.
Zapytany, jaka na co dzień była Stebnicka, odpowiedział, że bezpośrednia, nie owijała w bawełnę, ale – jak podkreślił – „wszystko to miało oczywiście wymiar pewnego półżartu, było dobrze wyrażone”.
Reżyser podkreślił, że zmarła aktorka i reżyserka pamiętała swoich studentów i oni ją uwielbiali. „Ale było kogo kochać, bo takie postacie zdarzają się bardzo rzadko”.
W 2007 r. Marta Stebnicka zagrała w spektaklu „Sejm kobiet” w reż. Mikołaja Grabowskiego swoją ostatnią rolę. Wcieliła się wówczas w postać Staruchy.(PAP)
bko/ dki/