Wnuk komendanta niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz Rudolfa Hoessa, Reiner Hoess, potępia w mediach nazistowskie zbrodnie, ale naprawdę jest oszustem, używającym swojego nazwiska do wykorzystywania ludzi, w tym ocalałych z Holokaustu – ujawnia w piątek dziennik „Israel Hajom”.
Reiner Hoess jest postacią medialną, często przywoływaną w kontekście niemiecko-żydowskiego pojednania. Jednocześnie 13 razy był już skazany za oszustwa i groźby (w tym z użyciem przemocy), w więzieniu spędził półtora roku, a ostatni wyrok wydany został w 2016 roku - 3 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu.
Autor artykułu, Eldad Bek, twierdzi, że wszystkie relacje osób oszukanych przez Hoessa, które kontaktowały się z nim, łączy ten sam wątek: "wnuk komendanta Auschwitz potrzebuje pożyczki, by dokończyć film, książkę lub umowę, nad którą właśnie pracuje". Ma w rękach „majątek wart miliony”, który leży na niedostępnym koncie bankowym lub za granicą i to pozwoli mu spłacić pożyczkę. W większości przypadków - pisze Bek - przedstawiał sfałszowane dokumenty i uciekał z pieniędzmi.
"Dorosłe życie poświęcił opowiadaniu o przeszłości swojej rodziny i wspieraniu ocalałych z Holokaustu, próbując zwalczyć nienawiść we wszystkich jej formach" - opisywał Hoessa kanadyjski nadawca publiczny w 2019 roku, kiedy ten przyjechał do Toronto na spotkania z licealistami.
Opisując historię jego przyjaźni z jedną z ocalałych bliźniaczek po eksperymentach doktora Mengele (Josef Mengele - niemiecki lekarz i zbrodniarz - PAP), Evą Mozes Kor, izraelski portal Times of Israel napisał: "odkąd odkrył prawdę o postępkach swojego dziadka, stał się zaciekłym i głośnym krytykiem przodka i stara się dowiedzieć wszystkiego, co może, o swoich mrocznych korzeniach". Kiedy Mozes Kor usłyszała historię wnuka komendanta niemieckiego obozu, w którym poddawano ją nieludzkim eksperymentom medycznym, postanowiła go duchowo "zaadoptować".
Według Beka Hoess skarży się napotkanym osobom, że z powodu jego antynazistowskiej działalności został odrzucony przez rodzinę, i to miało wpływ na decyzję Mozes Kor. Nie potwierdza tego jego starszy brat, z którym Bek przeprowadził obszerny wywiad.
Hoess był bohaterem kilku filmów dokumentalnych. Jak podkreśla izraelski reporter, filmowcy przymykają oko na informacje obciążające Hoessa, "aby stworzyć fałszywą idyllę pojednania między potomkami nazistowskich zbrodniarzy i Żydów".
Każdy taki film miał dawać Hoessowi kolejną okazję do rozszerzenia sieci kontaktów i oszukiwania ludzi na całym świecie, w tym ocalałych z Holokaustu. Tylko nieliczni mieli odwagę postawić przestępcę przed sądem. Bek tłumaczy to tym, że ofiary na ogół wolały "oszczędzić sobie wstydu" i nie ujawniać faktu "wpadnięcia w sidła hochsztaplera", tym bardziej z takim rodowodem.
Dziennikarz "Israel Hajom" jest przekonany, że gdyby więcej poszkodowanych złożyło przeciwko niemu pozwy, już dawno siedziałby w więzieniu.
"Jednak kto chce zadzierać z wnukiem komendanta Auschwitz, z którym Christiane Amanpour (słynna dziennikarka CNN - PAP) zrobiła wywiad w CNN w 70. rocznicę wyzwolenia Auschwitz; który często pojawia się w niemieckiej telewizji; który został +zaadoptowany+ przez jedną z bliźniaczek Mengele; który uczestniczył w kampanii wyborczej szwedzkich socjaldemokratów pt. +Skrajna prawica+ na pierwszych stronach renomowanych gazet, sfotografowany na tle obozu zagłady, z cierpiącym wyrazem twarzy i tatuażem na piersi, na którym znajdują się liczby (przypominające numery więźniów obozu), Gwiazda Dawida i hasło "Never forget" (ang. nigdy nie zapomnij)" - pyta retorycznie Bek.
24 czerwca Reiner Hoess stanął przed sądem w Niemczech, oskarżony o defraudację 17 tys. euro, które uzyskał od prywatnej osoby na dokończenie filmu dokumentalnego, poświęconego jego przyjaźni z Evą Mozes Kor. (PAP)
baj/ kgod/