Robimy wszytko, by mądrze edukację zorganizować – zapewniała w czasie dyskusji w sejmowej podkomisji wiceminister edukacji Marzena Machałek. Dodała, że resort już na początku sierpnia przedstawił trzy modele edukacji. Posłowie mówili o tym, że dyrektorzy nadal mają ręce związane prawem oświatowym.
Wiceminister przypomniała, że na początku sierpnia przedstawiono wytyczne dla szkół, jak należy przygotowywać się do nowego roku szkolnego. Przygotowano procedury dla dyrektorów i sanepidu, 10 zasad dla ucznia, wskazówki dla rodziców i uczniów, poradnik dla systemu oświaty czy dobre praktyki dla dyrektorów, w jaki sposób organizować naukę.
"Na stronach MEN są wszelkie informacja dotyczące bezpiecznego powrotu do szkoły" – zapewniła wiceminister.
Zaznaczyła też, że pracowano także nad usprawnieniem komunikacji między dyrektorami a powiatowymi inspektorami sanitarnymi.
"Chcemy udrożnić kanały komunikacyjne, zapewnić sprawne komunikowanie się (dyrektora – PAP) z powiatowym inspektorem" – wyjaśniła wiceminister. Do końca tego tygodnia każdy dyrektor ma spotkać się z powiatowym inspektorem sanepidu, by przygotować się do jak najefektywniejszej współpracy.
Jak uszczegółowiła zastępca głównego inspektora sanitarnego Izabela Kucharska, "doszliśmy do tego, aby do kontaktu z dyrektorami były inne numery telefonu, a jeśli nie ma takiej możliwości, aby (powiatowi inspektorzy sanitarni – PAP) wymienili się z dyrektorami szkół telefonami" – powiedziała.
Z kolei wiceminister w kontekście powrotu do szkół podkreśliła, że tradycyjne nauczanie jest bardzo ważne dla dzieci i młodzieży.
"W szkołach dzieci lepiej się rozwijają i bardziej korzystają z zajęć. Większość uczniów potrzebuje kontaktu i motywacji, a każda izolacja to stres (...). Teraz wszyscy z radością do szkoły po tej przerwie wracają i zrobimy wszystko, by w sposób mądry ją zorganizować" – zapewniła w czasie dyskusji. Dodała, że również większość krajów europejskich otwiera naukę w trybie stacjonarnym, a eksperci i przedstawiciele resortu na bieżąco będą reagować na sytuację.
"Nie ma idealnych rozwiązań tej sytuacji (...), ale powrót do szkoły trzeba przyjąć ze spokojem. Dzieci są z różnych środowisk i tylko obecność w szkole i bezpośredni kontakt z nauczycielami te różnice może zniwelować" – podkreśliła znaczenie stacjonarnej nauki.
Na zarzuty, że nie pozostawiono samorządom swobody w decydowaniu o formie nauczania placówek wiceminister odpowiedziała, że muszą być konkretne przesłanki, by przejść na nauczanie hybrydowe lub zdalne. Również to, że szkoła jest w żółtej lub w czerwonej strefie nie kwalifikuje automatycznie do nauczania zdalnego bądź hybrydowego – wypracowano w tym przypadku bardziej rygorystyczne wymogi dla tych placówek.
"Nie jest prawdą, że zostawiliśmy dyrektorów samych" – mówiła, podkreślając, że otrzymali oni wsparcie sanepidu. Nawiązała do opracowanych zasad postępowania w przypadku ewentualnego wykrycia w szkole koronawirusa. Dyrektor w takiej sytuacji składa wniosek do powiatowego inspektora sanitarnego o wydanie opinii w sprawie zmiany trybu nauczania na mieszany (hybrydowy) lub zdalny. Przy okazji wiceminister zaznaczyła, że nie ma możliwości prewencyjnego wydawania opinii przez sanepid.
Z kolei zastępca głównego inspektora sanitarnego wyjaśniła, że inspektor, wydając opinię weźmie pod uwagę kryteria epidemiologiczno-kliniczne (m.in. to, czy zgłoszony przypadek spełnia definicję zgodną z Europejskim Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób – ECDC), jak również kryteria organizacyjne, czyli możliwość przeorganizowania funkcjonowania szkoły. Czynniki, które będą istotne, to np. architektura budynku szkoły, liczebność klas, wielkość pomieszczeń. Dodała, że sanepid chce "w całej Polsce zapewnić jeden standard wiedzy i postępowania". Przypomniała też, że w kraju jest 380 powiatów i 318 inspektorów sanitarnych, "ale tą liczbą zapewniamy opiekę dla wszystkich powiatów" – zapewniła.
Posłowie podnosili jednak kwestie tego, że ministerstwo edukacji przedstawiło tylko i wyłącznie procedury na wypadek pojawienia się w szkole podejrzenia lub choroby COVID-19. Nie dopuściło np. bardziej elastycznej pracy, nie wprowadziło zmian w podstawie programowej.
"Procedury sanitarne są ważne, ale jak zachować dystans w szkole, która jest spętana, ograniczona wielkością stołówki, sztywnymi przerwami i ramówką?" – pytała posłanka KO i była minister edukacji Krystyna Szumilas.
"Porozmawiajmy o zluzowaniu przepisów, które dla dyrektora są gorsetem" – mówiła. Dodała, że ma on tak naprawdę związane ręce przepisami oświatowymi, których nie zmieniono – podstawą programową, "o której nie chcecie rozmawiać" – zwróciła się do wiceminister.
"Musielibyście pozwolić na elastyczną ramówkę, aby dyrektor mógł ustalać elastycznie plan lekcji". Zaproponowała też, by na początku roku odbyły się lekcje dotyczące koronawirusa, by uświadomić dzieci, czym on jest. "Mogłoby to obniżyć poziom lęku u mniejszych dzieci, a starszych przekonać, że maseczka jest ważna" – wyjaśniła.
Wiceszefowa klubu KO Katarzyna Lubnauer stwierdziła, że może okazać się, że szkoła stanie się "zaczynem do zastanawiania się nad kolejnym lockdownem".(PAP)
Autorka: Klaudia Torchała
tor/ joz/