Polska ma prawo żądać zwrotu dóbr kultury utraconych podczas II wojny światowej. Nie jest prawdą, jakoby polskie muzea odmawiały zwrotu dzieł sztuki - stwierdza w środę w dzienniku „Svenska Dagbladet” ambasador RP w Sztokholmie Joanna Hofman. To odpowiedź na artykuł szwedzkiego dziennikarza.
Publicysta Anders Rydell napisał na początku października w "Svenska Dagbladet", że Polska domaga się od Szwecji zwrotu obrazu "Opłakiwanie Chrystusa" Lucasa Cranacha Starszego z XVI wieku, który został skradziony podczas II wojny światowej, a jednocześnie odmawia wydania dzieł zrabowanych ofiarom Holocaustu.
Z tezą nie zgodziła się ambasador Hofman, która w opublikowanym w "Svenska Dagbladet" artykule nakreśliła tło historyczne sytuacji, w jakiej znalazła się Polska. "Skala grabieży, jaka została podczas II wojny światowej dokonana przez Niemcy oraz Związek Radziecki przekracza wszystko, co można sobie wyobrazić. Tylko ułamek dzieł sztuki zwrócono po 1945 roku" - pisze Hofman.
Według pani ambasador państwo polskie oraz Polacy mają prawo żądać zwrotu mienia utraconego podczas II wojny światowej. Dzieła sztuki i dobra kultury należące do innych krajów, również muszą zostać zwrócone zgodnie z międzynarodowym prawem z 2017 roku. "Insynuacja, że polskie muzea nie uznają tego prawa, nie jest zgodne z prawdą - każdy ma prawo do odzyskania swojej własności w sposób legalny" - podkreśla Hofman.
Ambasador RP uważa za błędne stwierdzenie, jakoby jedynie partia Prawo i Sprawiedliwość twierdziła, że Polska jest ofiarą wojny. "Bezdyskusyjny jest fakt, że gdy we wrześniu 1939 roku Polskę zaatakowały Niemcy oraz stalinowski Związek Radziecki, kraj stał się pierwszą ofiarą II wojny światowej. Polskie terytorium było okupowane przez sześć lat!" - przypomina.
Zwraca też uwagę, że Polska podczas II wojny światowej walczyła na wszystkich frontach. W tym samym czasie Polacy byli rozstrzeliwani w obozach koncentracyjnych oraz za pomoc Żydom. "Polska nigdy nie współpracowała z Niemcami, a podczas wojny straciła 5,5 mln obywateli" - podkreśla Hofman.
Jak podkreśla ambasador RP w Sztokholmie, ogromne straty materialne spowodowane niemiecką okupacją, stanowią podstawę roszczeń o odszkodowanie, którego Polska nigdy nie otrzymała. "Nie jest to obsesja rządu" - zapewnia Hofman.
Muzeum Narodowe w Sztokholmie 23 czerwca zarekomendowało szwedzkiemu rządowi zwrot Polsce zaginionego po II wojnie światowej obrazu Lucasa Cranacha starszego (szkoła) "Opłakiwanie Chrystusa", które posiada w swoich zbiorach.
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego (MKiDN) już w czerwcu 2019 r. złożyło wniosek restytucyjny i wystąpiło o zwrot obrazu do Muzeum Narodowego w Sztokholmie.
Według MKiDN obraz prawdopodobnie od momentu jego ufundowania, znajdował się klasztorze cystersów w Lubiążu. "Po sekularyzacji klasztoru cały czas znajdował się we wrocławskich zbiorach publicznych, w tym od 1880 r. w zbiorach Śląskiego Muzeum Sztuk Pięknych (Schlesisches Museum der Bildenden Künste). Po wybuchu II wojny światowej we Wrocławiu podjęto przygotowania do zabezpieczenia zbiorów. Od 1942 r. zaczęły się wywózki dzieł sztuki do wcześniej wyznaczonych składnic na terenie Śląska. Z zachowanych archiwaliów jednoznacznie wynika, że +Opłakiwanie Chrystusa+ zostało wywiezione do składnicy dzieł sztuki w Kamieńcu Ząbkowickim (Kamenz), skąd zostało skradzione" - podało MKiDN.
Muzeum Narodowe w Sztokholmie podało, że "kiedy pod koniec lutego 1946 roku Armia Czerwona opuściła okupowany teren, brakowało setek obrazów, w tym dzieła Lucasa Cranacha".
Według tej instytucji obraz Cranacha został zakupiony do muzealnej kolekcji w 1970 roku na aukcji w mieście Mariefred (70 km od Sztokholmu) za kwotę 4 tys. koron. Dyrekcja muzeum twierdzi, że wówczas nie wiedziano, że dzieło sztuki zostało skradzione w Polsce. Obraz wystawili spadkobiercy majątku zmarłego w 1963 roku w Warszawie dyrektora koncernu telefonicznego LM Ericsson w Polsce Sigfrida Haggberga. W 1942 roku został on aresztowany przez gestapo i skazany na śmierć wraz z trzema innymi Szwedami za pomoc polskiemu państwu podziemnemu. Haggberg m.in. przemycał dokumenty ujawniające zbrodnie niemieckich nazistów wobec Polaków i Żydów. W 1944 roku po interwencji króla Szwecji wyrok cofnięto, a Szwed po wojnie wrócił do Polski. Według rodziny obraz trafił do Haggberga na przechowanie, a jego właściciel miał później nie zgłosić się po dzieło.
Anders Rydell jest szwedzkim dziennikarzem oraz pisarzem. W Polsce ukazała się jego książka "Bezcenne. Naziści opętani sztuką".
zys/ jo/ jar/