„Ten spór był autentyczny, wynikał z głębokich przekonań i miał zasadnicze konsekwencje praktyczne” – podkreśla prof. Andrzej Friszke, autor pierwszej po 1989 r. monografii poświęconej trwającemu od schyłku XIX w. konfliktowi między lewicą niepodległościową a zwolennikami rewolucji komunistycznej.
Tuż po przejęciu władzy w Polsce przez komunistów odrzucono większość dominującej w międzywojniu tradycji lewicy niepodległościowej i w centrum zainteresowania stawiano „bohaterów SDKPiL” – nurtu odrzucającego postulat niepodległości. Tymczasem to jednak tradycja lewicy niepodległościowej stanowiła w okresie PRL rzeczywistą inspirację do działalności politycznej. „Z tych też tradycji mógł czerpać ruch wolnościowy w czasach mojej młodości, a występujący w tej książce działacze PPS Edward Lipiński i Adam Szczypiorski byli jako nestorzy założycielami w 1976 r. Komitetu Obrony Robotników. Od niego zaczęła się kolejna walka o Polskę niepodległą i demokratyczną” – zaznacza autor.
Jednym z najważniejszych pytań stawianych w polskiej myśli i publicystyce politycznej schyłku XIX wieku było to dotyczące tożsamości narodowej. Główna oś sporu przebiegała między zwolennikami myśli narodowo-demokratycznej a socjalistami. „Poniższą książkę poświęciłem trzeciemu ruchowi, przeciwstawnemu obu wymienionym, pozostającemu jednak w bezpośredniej interakcji i sporze z PPS. Jego twórcy dokonywali analizy przemian społecznych zachodzących w społeczeństwie Królestwa, ale odrzucali tradycyjne cele – myśl o narodzie i państwie. Tamtą epokę uważali za definitywnie zamkniętą” – wyjaśnia prof. Friszke.
Przyjęty w listopadzie 1916 r. program polityczny SDKPiL głosił „dążenie do zaostrzania konfliktów z organizacjami burżuazji i władzami okupacyjnymi; demaskowanie legend wyzwoleńczych; organizowanie akcji rewolucyjnej mas polskich robotniczych przeciw wojnie i imperializmowi i kierowanie”. Warto dodać, że zwolennicy rewolucji byli marginesem polskiego życia politycznego. Według danych przytaczanych przez autora warszawskie struktury SDKPiL liczyły ok. 1917 r. mniej niż 350 działaczy.
Analiza udziału polskich bolszewików w obaleniu rosyjskiego rządu tymczasowego skłania do szerszych refleksji nad zjawiskiem rewolucji. Prof. Andrzej Friszke cytuje opis przewrotu pióra polskiego komunisty Stanisława Pestkowskiego. Nie przedstawiał on przewrotu jako wielkiego zrywu klasy robotniczej, ale jako operację błyskawicznego i niemal bezkrwawego przejęcia kilku budynków Piotrogrodu przez niewielką zdeterminowaną mniejszość. Wynik puczu był rozstrzygnięty, gdy Pestkowski na czele dwóch zrewoltowanych strażników zajął salę telegrafów obsługiwaną przez setki pracowników.
W swoim młodzieńczym zachwycie bolszewikami jeszcze dalej szła kilkunastoletnia wówczas Jadwiga Siekierska, później członek KPP, a w latach pięćdziesiątych urzędniczka ambasady PRL w Holandii. W jej wspomnieniach zbrodnicza rewolucja była niewinnym buntem pokoleniowym: „Pensjonarki pragnęły zwycięstwa bolszewików, właśnie na przekór ciotkom, wujkom, dziadkom złorzeczącym od rana do wieczora barbarzyńcom, antychrystom, czerwonym diabłom […]. Ale większość z nas czekała na przyjście bolszewików jak na wielką przygodę. […] Burzono ustalone hierarchie służbowe, konwencje towarzyskie, obyczajowe. Szalona odwaga i płomienna wiara ludu odzianego w liche marynarskie lub żołnierskie szynele, duma, że właśnie oni, maluczcy i poniżeni, ruszają z posad bryłę świata – wytwarzała atmosferę promieniowania rewolucyjnością, porywającą młodzież”.
Kluczem do klęski „polskich bolszewików” prowadzących aktywność w Warszawie okazała się działalność gabinetu premiera Jędrzeja Moraczewskiego. Manifest jego „rządu ludowego” zapowiadał szerokie reformy społeczne oraz błyskawiczne przeprowadzenie wyborów. Te postulaty wywołały furię polskich komunistów. W manifeście z 22 listopada 1918 r. podkreślali, że nie można „wprowadzać reform rewolucyjnych, opierając się na całym +narodzie+”, lecz budowanie armii „imperializmu polskiego” i wrogi stosunek do „kolebki międzynarodowego przewrotu”. Moraczewskiego porównywano z Kiereńskim i podkreślano, że „wybrał sojusz z kontrrewolucją”. Klęskę polskich komunistów jesienią 1918 r. osłodziło im formalne zjednoczenie SDKPiL i PPS-Lewicy i powstanie Komunistycznej Partii Robotniczej Polski (od 1925: KPP). Jeszcze przed powstaniem formacji jeden z działaczy komunistycznych jasno wyraził jej program: „Nie ma żadnych dróg ani pozycji pośrednich, że trzeba być w całości i bez zastrzeżeń z bolszewikami, albo też nie być z nimi wcale”.
Klęska bolszewizmu w wojnie z Polską i tym samym porażka planów sowietyzacji nad Wisłą miała zdaniem autora daleko idące konsekwencje. „Wojna z bolszewikami tworzyła ważny rys tożsamości ówczesnych Polaków. Poczucie obcości ideologicznej komunizmu nakładało się na poczucie obcości narodowej. […] W konsekwencji komunizm traktowano nie jako jeden z nurtów ideowych polskiego życia, ale jako coś zewnętrznego, powiązanego z Rosją. Tym będzie się różnić postrzeganie komunizmu w Polsce od jego postrzegania w Niemczech, Czechach czy Francji, gdzie był jednym z nurtów życia ideowo-politycznego” – tłumaczy autor.
Michał Szukała (PAP)
szuk / skp /