Dąb pamięci Stanisławy Leszczyńskiej, polskiej położnej, więźniarki Auschwitz-Birkenau, która w tym niemieckim obozie koncentracyjnym odebrała około trzech tysięcy porodów, opiekowała się kobietami i ich dziećmi, wiedząc, że większość maluchów nie przeżyje – zasadzili w czwartek w Białymstoku studenci Uniwersytetu Medycznego.
Przy Zakładzie Zintegrowanej Opieki Medycznej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku drzewko zasadzili studenci z koła naukowego Republika Wolnej Myśli im. Giordano Bruno, głównie studentki położnictwa.
Opiekun koła, dr Andrzej Guzowski z wydziału nauk o zdrowiu UMB poinformował, że upamiętnienie Stanisławy Leszczyńskiej to inicjatywa studentów, a ma to miejsce w maju, gdy obchodzone są międzynarodowe i krajowe święta zawodowe pielęgniarek i położnych.
Stanisława Leszczyńska (1896-1974) to - jak przypomina UMB - "niosła nadzieję tam, gdzie jej brakowało, walczyła o każde niemowlę", chroniła ciężarne kobiety, które miał rodzić swoje dzieci będąc w obozie, sprzeciwiając się rozkazom lekarza Josefa Mengele. "Dlatego nazywano ją +Mateczką+. Swoje doświadczenia opisała w +Raporcie położnej z Oświęcimia+, w którym przyznała, że choć wszystkie dzieci rodziły się, żywe, ich los był z góry przesądzony" - podał UMB w zaproszeniu na upamiętnienie.
"To był anioł w czasach zarazy nienawiści, ciemności. To była osoba, która walczyła o życie i to była osoba, która dla przyszłych adeptów medycyny powinna być przykładem" - powiedział o Stanisławie Leszczyńskiej dr Guzowski. Dodał, że była to osoba, która "ratowała dzieci bez względu na pochodzenie. "Czy to były dzieci polskie, rosyjskie, cygańskie, dzieci żydowskie, więc jest to wspaniały patron dnia dzisiejszego" - dodał Andrzej Guzowski.
"Stanisława Leszczyńska przez 38 lat pracowała jako położna, z czego dwa jako więźniarka w obozie Auschwitz-Birkenau. Przyjęła ponad trzy tysiące porodów na ceglanym piecu, gdzie panowały jak to sama wyraziła w swoim raporcie, +infekcje, smród i robactwo+ i gdzie roiło się od szczurów. Mimo to, każdego dnia wydarzał się cud - podczas całego pobytu (w obozie-PAP) nie miała ani jednego przypadku śmiertelnego wśród matek jak i nowonarodzonych dzieci" - odczytała o Stanisławie Leszczyńskiej studentka pielęgniarstwa UMB Wiktoria Ciok. Przypominała ekstremalne, przerażające realia obozu.
W rozmowie z dziennikarzami studentka dodała, że najważniejsze dla Stanisławy Leszczyńskiej było bycie człowiekiem. "Mówiła, że największym kalectwem jest odczłowieczenie i że trzeba oprawcom swoim współczuć, a jednocześnie robić swoje i w tym momencie pamiętać o drugim człowieku" - powiedziała Wiktoria Ciok.
Inne studentki położnictwa mówiły, że wzorem dla nich jest to, że Stanisława Leszczyńska poświęcała się kobietom, działała w najtrudniejszych warunkach, a położna to osoba "dedykowana kobietom", pomagająca. Mówiły, że Leszczyńska była blisko i "życia i śmierci", a przyjmując porody pokazywała, że życie "zwycięża czarne, mroczne czasy", które wtedy były. Studentki podkreślały także, że osoba, którą upamiętniają "walczyła z systemem" obozowej rzeczywistości, przeciwstawiała się temu co było, była odważna, "dawała nadzieję".(PAP)
autor: Izabela Próchnicka
kow/ zan/