Mieszkańcy Ukrainy potrzebują nadziei i solidarności. W parafiach toczy się życie duszpasterskie. Pomoc humanitarna z Polski na razie nie może do nas dotrzeć z powodu zablokowania granicy liczbą uchodźców – mówi PAP wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu Ukrainy abp Mieczysław Mokrzycki.
Abp Mokrzycki podkreślił, że na razie we Lwowie i w okolicy miasta nie ma kataklizmu.
"Co prawda mamy bardzo dużo uchodźców ze wschodniej Ukrainy, ale w sklepach jest jeszcze żywność i mamy zapasy. Myślę, że przez dłuższy czas poradzimy sobie sami" – powiedział metropolita lwowski i wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu Ukrainy.
Podkreślił, że mieszkańcy Ukrainy potrzebują teraz nadziei, że wojna szybko się skończy i solidarności, która płynie z Polski i z Europy.
"Staramy się być blisko naszych wiernych, podnosząc ich na duchu, dodając nadziei, pomagając jednocześnie materialnie poprzez zapewnienie produktów spożywczych, wody. W przypadku osób samotnych zachęcamy do skorzystania z naszych ośrodków, gdzie w tym trudnym czasie, który dla wielu jest swego rodzaju traumą – mogliby być wraz z innymi" – powiedział abp Mokrzycki.
Wyraził radość, że z Polski płyną na Ukrainę słowa wsparcia i modlitwa oraz chęć pomocy. Przyznał, że "na ten moment granica jest na tyle zablokowana ze strony ukraińskiej ludźmi, którzy chcą wyjechać z kraju, że drogi są zablokowane".
"Nie ma więc żadnej możliwości ani przejazdu do Polski ani z Polski do nas nawet na paszporcie dyplomatycznym, w związku z tym pomoc humanitarna z Polski na razie nie może do nas dotrzeć" – powiedział abp Mokrzycki.
W jego ocenie sytuacja na granicy za 2-3 dni może się rozwiązać i pojawi się możliwość wyjazdu po pomoc z Polski.
Wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu Ukrainy podkreślił, że mimo wojny duchowni nie wyjechali z Ukrainy i tego nie planują. Dotyczy to również kapłanów i siostry zakonne z Polski, którzy do tej pory posługiwali na Ukrainie.
"Trwają wraz ze swoimi wiernymi na miejscu. W kościołach odbywają się nabożeństwa, śpiewamy suplikacje, odbywa się adoracja Najświętszego Sakramentu, kapłani są obecni w konfesjonałach, by udzielać sakramentu pokuty i pojednania, odwiedzają również chorych w domach" – zapewnił abp Mokrzycki.
Przyznał, że w ostatnim czasie w nabożeństwach bierze udział więcej ludzi niż zwykle, zwłaszcza w miastach.
"Przychodzą nie tylko katolicy, ale także wierni innych obrządków, by wspólnie się modlić" – zaznaczył.
Pytany, jak sobie radzi Kościół w przypadku nalotów, abp Mokrzycki wyjaśnił, że we Lwowie władze miasta wyznaczyły miejsca, gdzie w razie bombardowań ludzie będą mogli się schronić. W katedrze lwowskiej mamy także niewielkie podziemia. Kościół ojców jezuitów również dysponuje podziemiami, gdzie można się schronić. Podobne pomieszczenia są też w naszej kurii" – wymieniał arcybiskup. Powiedział, że w mniejszych miejscowościach nie ma tego rodzaju problemu i ludzie przebywają w swoich domach. (PAP)
Autor: Magdalena Gronek
mgw/ joz/