Sądy powszechne odrzuciły pozew właścicielki przedszkola o 6,3 mln zł zaniżonej dotacji oświatowej w latach 2008–2016, bo sprawa należy do sądów administracyjnych. Takie sprawy przypisano sądom administracyjnym dopiero od 2017 r. – wskazuje RPO, wnosząc skargę nadzwyczajną.
"W ostatnich latach sądy administracyjne wielokrotnie dochodziły do wniosku, że dochodzenie roszczeń o należną, lecz niewypłaconą, dotację w latach wcześniejszych niż 2017 r. powinno odbywać się na drodze sądowej w postępowaniu cywilnym" - podkreślił Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek w tej skardze skierowanej do Sądu Najwyższego.
Jak poinformowało w piątek Biuro RPO pozew właścicielki niepublicznego przedszkola w takiej sprawie został odrzucony przez sąd okręgowy w 2018 r. bez merytorycznego zbadania zawartych w nim argumentów. SO uznał bowiem, że badanie tych kwestii przed sądem powszechnym jest niedopuszczalne.
"Zażalenie powódki oddalił sąd apelacyjny. Ocenił, że sąd I instancji prawidłowo zastosował przepis obowiązujący w dacie wniesienia pozwu w październiku 2017 r. Stwierdził, że od 1 stycznia 2017 r. sądy cywilne nie były właściwe do rozpatrywania spraw dotyczących dotacji udzielanych niepublicznym placówkom" - zrelacjonowało Biuro Rzecznika. Także skarga kasacyjna w tej sprawie nie została przyjęta do rozpoznania.
Sądy powołały się na przepis ustawy o systemie oświaty, zgodnie z którym przyznanie dotacji stanowi czynność z zakresu administracji publicznej, o której mowa w Prawie o postępowaniu przed sądami administracyjnymi.
Jak podkreślił Wiącek w swojej skardze "błędne zastosowanie ustawy o systemie oświaty, uniemożliwiło powódce dochodzenie jej roszczeń z lat 2008-2016 na drodze cywilnej". "W latach, których dotyczyło roszczenie powódki, nie istniały przepisy przekazujące sprawy dotacji oświatowej do właściwości sądów administracyjnych" - zaznaczył.
RPO wskazał, że dopiero nowelizacja tej ustawy z 23 czerwca 2016 r. przesądziła, że przyznanie dotacji jest czynnością z zakresu administracji publicznej, podlegającą kontroli sądów administracyjnych. Jednak zmiana ta - jak dodał - miała uporządkować stan prawny na przyszłość, z pozostawieniem wcześniejszego trybu rozpoznawania takich spraw do zdarzeń przeszłych.
"Powódka poniosła negatywne skutki unormowań, które - aczkolwiek miały na celu ostateczne zakończenie sporu dotyczącego właściwości sądów - nie okazały się na tyle precyzyjne, aby zapewnić bezpieczeństwo prawne obywateli" - wskazał w skardze Rzecznik. Zwrócił uwagę, że pośrednio przyznał to nawet sąd I instancji, który odrzucając pozew odstąpił jednak od obciążenia kobiety kosztami sprawy.
Zdaniem RPO właścicielka przedszkola pozostała "z poczuciem krzywdy wywołanym błędną wykładnią prawa dokonaną przez sądy obu instancji, zamknięciem drogi do dalszych działań, a w konsekwencji: brakiem należytej ochrony prawnej".
RPO wniósł w związku z tym do SN o uchylenie zaskarżonego postanowienia sądu apelacyjnego i o przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania.
Instytucja skargi nadzwyczajnej została wprowadzona ustawą o SN, która weszła w życie w kwietniu 2018 r. Obecnie skargi takie mogą dotyczyć prawomocnych wyroków zapadłych nawet w końcu lat 90. W zeszłym roku termin na wnoszenie skarg od takich dawnych orzeczeń został przedłużony do początków kwietnia 2024 r. Skargi te rozpatruje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. (PAP)
autor: Marcin Jabłoński
mja/ par/