„Prymas Stefan Wyszyński odegrał w polskich dziejach niezwykle ważną rolę. Był interreksem nie tylko z tytułu, który zwyczajowo przysługiwał prymasom Polski. Dzięki swojej działalności stał się nim w rzeczywisty sposób, stanowiąc dla Polaków żyjących w realiach komunistycznej dyktatury najważniejszy autorytet i punkt odniesienia” – podkreślił Rafał Łatka.
Kardynał Stefan Wyszyński przeszedł do historii z przydomkiem „Prymas Tysiąclecia”. Jak ocenia Rafał Łatka, ten przydomek jest słuszny. „Cała jego posługa jako arcybiskupa metropolity gnieźnieńskiego i warszawskiego przypadła na trudny okres komunistycznej dyktatury. Przez trzydzieści trzy lata duchowny stał na czele polskiego Kościoła oraz przyjął rolę lidera nie tylko tej instytucji, ale także całego narodu” – wyjaśnił historyk.
Wyszyński okazał się wielkim politykiem, choć – jak podkreślił autor książki – nigdy nie przejawiał takich ambicji. Wynikało to bowiem z silnego poczucia patriotyzmu duchownego. „Mimo tego, że był osobą duchowną i kierował się przede wszystkim troską o zbawienie Polaków, zdołał stworzyć zwarty i oryginalny program społeczny, który śmiało możemy nazwać myślą narodową prymasa Stefana Wyszyńskiego” – podkreślił Rafał Łatka.
Prymas Tysiąclecia dał się poznać jako wnikliwy obserwator sfery publicznej. „Jego przemyślenia na temat najważniejszych problemów społecznych, gospodarczych i ekonomicznych pokazywały, iż potrafił celnie i błyskotliwie analizować zachodzące procesy polityczne” – czytamy w książce. Jak podkreślił autor książki, „nauczanie społeczne prymasa Wyszyńskiego miało oryginalny i twórczy charakter, stało się także jednym z wyznaczników strategii działania Kościoła w Polsce w okresie komunistycznej dyktatury”.
Wyszyński doprowadził do zawarcia modus vivendi z komunistami w postaci „Porozumienia” z kwietnia 1950 r., mimo że w trakcie realizacji tej strategii nie znajdował zbyt wielu sojuszników. „Spotkał się za to z krytyką części biskupów, Stolicy Apostolskiej, a nawet rządu na emigracji. Nie zszedł jednak z zakreślonej ścieżki i konsekwentnie realizował koncepcję stopniowych ustępstw wobec komunistów w sprawach drugorzędnych, z zachowaniem sztywnej postawy w kwestiach kluczowych dla misji Kościoła” – czytamy w książce
Plan działania prymasa Wyszyńskiego uległ modyfikacji w momencie, kiedy władze PRL postanowiły wydać dekret o obsadzie stanowisk kościelnych w lutym 1953 r., uzależniający każdą nominację kościelną od zgody komunistów. „Na to kard. Wyszyński nie mógł przystać, gdyż doskonale zdawał sobie sprawę, że skuteczna realizacja tego aktu prawnego doprowadzi do całkowitego ubezwłasnowolnienia Kościoła katolickiego na polskich ziemiach. Zainicjował słynny list Episkopatu +Non possumus+ i był przygotowany na to, że zostanie uwięziony – co też się stało” – zaznaczył Rafał Łatka.
Trzyletni okres pozbawienia wolności był - jak ocenia autor książki – „momentem zwrotnym w życiu prymasa”. „Nie tylko przetrwał czas internowania, ale na dodatek spędził go bardzo aktywnie, nie popadając w zwątpienie. To właśnie w czasie uwięzienia duchowny przygotował najważniejsze projekty duszpasterskie polskiego Kościoła w XX wieku (a może i w całych dziejach): Jasnogórskie Śluby Narodu oraz +Wielką Nowennę+” – przypomniał Rafał Łatka.
Historyk zaznaczył także, że „opuszczającego Komańczę, ostatnie miejsce internowania, kard. Wyszyńskiego otaczał nimb męczennika”. „Więzienie dodało mu autorytetu wśród biskupów, ogółu duchowieństwa i wiernych, a także jeszcze silniej umocniło go w przekonaniu, że ma przed sobą ważną misję do spełnienia – dla dobra Kościoła i narodu” – podkreślił badacz.
W latach 1957–1966 kard. Wyszyński skutecznie zrealizował swój wielki plan – religijnego i patriotycznego przebudzenia społecznego. Program „Wielkiej Nowenny” i jubileusz millenium polskiego chrześcijaństwa odcisnęły wielkie piętno na Polakach. „Poskutkowały jeszcze większym związaniem naszego narodu z Kościołem oraz udowodniły, że dla większości społeczeństwa wizja Polski socjalistycznej, forsowanej przez władze PRL nie jest atrakcyjna ani pożądana. Przyczyniły się także do wzrostu autorytetu prymasa i innych polskich biskupów oraz zwiększenia roli Kościoła w sferze społecznej” – czytamy w książce. Było to szczególnie widoczne w czasie dwóch kolejnych kryzysów ustroju komunistycznego, jakie miały miejsce w Marcu ’68 i w Grudniu ’70.
Jak zaznaczył Rafał Łatka, „ostatnia dekada życia prymasa to okres zwycięski, okres zbierania owoców sukcesów duszpasterskich, ale bynajmniej nie okres spoczęcia na laurach”. „Kard. Wyszyński pozostawał w latach 1971–1981 bardzo aktywny, a jego głos był słuchany w większości polskich domów, nawet paradoksalnie przez najważniejszych dygnitarzy partyjnych (na czele z Edwardem Gierkiem)” – wskazał historyk.
Kościół skutecznie wpływał na wiele decyzji władz w sprawach społeczno-politycznych - od poprawek do Konstytucji PRL zaczynając przez reakcje władz na kryzys Czerwca ’76 aż do zmuszenia komunistów do wyrażenia zgody na pielgrzymkę Jana Pawła II do Polski w 1979 r. „To ostatnie wydarzenie w rytmie polskich dziejów należy poczytywać za wielką zasługę kard. Wyszyńskiego. Jak słusznie zauważył sam Ojciec Święty (a później wielu badaczy), nie byłoby papieża Polaka bez wytrwałej i skutecznej pracy Prymasa Polski” – czytamy w książce.
Rafał Łatka wybór kard. Karola Wojtyły na tron piotrowy oraz jego pierwszą wizyta w ojczyźnie postrzega jako drugi dziejowy sukces „Prymasa Tysiąclecia”. „Jego skutkiem było powszechne przekonanie, że religia katolicka jest nieodzownym elementem tożsamości każdego Polaka (również niewierzącego), +policzenie się+ i dojście do wniosku, że system komunistyczny dusi wolnościowe aspiracje społeczeństwa. Znalazło to swój wyraz najpierw w strajkach Sierpnia ’80, a następnie w stworzeniu niemal dziesięciomilionowego związku zawodowego +Solidarność+” – podkreślił historyk.
Mimo wielkiego sukcesu „Solidarności” prymas Wyszyński nie dał się ponieść emocjom i entuzjazmowi. „W dalszym ciągu wytrwale realizował misję Kościoła katolickiego i wzywał do odpowiedzialności za losy ojczyzny. Z tych powodów przekonywał liderów +S+, że należy skupić się na poprawie losu pracownika, warunków jego pracy, a nie próbach zmiany systemu politycznego – niemożliwych do przeprowadzenia w ówczesnych realiach geopolitycznych” – podkreślił autor książki.
Jak podkreślił historyk, Polacy już pod koniec posługi kard. Wyszyńskiego wielokrotnie odpowiedzieli pozytywnie na pytanie: czy lider polskiego Kościoła zasłużył na miano „Prymasa Tysiąclecia”. Rafał Łatka wskazał, że nieprzypadkowo na szarfie wieńca pogrzebowego znalazły się słowa: „Niekoronowanemu Królowi Polski”. „Bez wątpienia bez jego posługi przetrwanie polskiej tożsamości narodowej w okresie Polski +ludowej” byłoby o wiele trudniejsze” – podkreślił historyk.
Książkę Rafała Łatki pt. „Prymas Stefan Wyszyński w realiach PRL” wydał Instytut De Republica.
Anna Kruszyńska (PAP)