3 listopada 1942 r. oddział AK pod dowództwem Zygmunta Wyrwicza „Cumulusa” zaatakował niemiecki areszt w Końskich, rozbroił strażników i uwolnił kilku więźniów bez strat własnych. Była to jedna z pierwszych udanych akcji tego typu na terenie Generalnego Gubernatorstwa.
Od momentu wybuchu II wojny światowej Końskie (woj. świętokrzyskie) stało się miejscem, w którym polskie oddziały prowadziły zacięte walki. Od 2 do 7 września 1939 r. na terenie powiatu koneckiego jednostki Odwodowej Armii „Prusy”, którą dowodził gen. dyw. Stefan Dąb-Biernacki, stoczyły kilka potyczek z oddziałami Wehrmachtu, m.in. koło Kazanowa, Krasnej i Rudy Malenickiej. Kilka dni później, w centrum Końskich, Niemcy dokonali masakry 22 Żydów. Po kapitulacji regularnych oddziałów WP w rejonie Końskich działał oddział mjr. Henryka Dobrzańskiego "Hubala". Pod koniec 1939 r. na terenie miasta powstały struktury konspiracyjnego Związku Walki Zbrojnej (ZWZ), przekształconego w lutym 1942 r. w Armię Krajową.
"Końskie było niewielkim, lecz znaczącym ośrodkiem administracyjnym - stolicą powiatu. Warto też sprecyzować, że znajdował się tam areszt, przy ul. Jatkowej, ale nie było to więzienie, a taka informacja pojawiała się w wielu opracowaniach" - powiedział PAP dr Sebastian Piątkowski z Delegatury IPN w Radomiu.
"Końskie było niewielkim, lecz znaczącym ośrodkiem administracyjnym - stolicą powiatu. Warto też sprecyzować, że znajdował się tam areszt, przy ul. Jatkowej, ale nie było to więzienie, a taka informacja pojawiała się w wielu opracowaniach" - powiedział PAP dr Sebastian Piątkowski z Delegatury IPN w Radomiu.
Czołową postacią sprawnie działających koneckich struktur ZWZ-AK był ich organizator i pierwszy komendant Obwodu Końskie, Jan Stoiński "Górski". W jego otoczeniu działał agent gestapo, a jednocześnie szef wywiadu Obwodu AK Końskie, Maksymilian Szymański "Relampago", który był sprawcą licznych aresztowań żołnierzy AK, m.in. w Rożkach koło Radomia.
Od początku okupacji mieszkańcy Końskich byli poddawani licznym represjom okupanta. Głównym realizatorem polityki terroru w Końskich był oficer SS i Kreislandwirt (rolnik powiatowy) Eduard Fitting, który wysiedlił hr. Tarnowską z jej dworu w Modliszewicach i zamieszkał tam. W mieście znajdował się posterunek polskiej policji, tzw. granatowej, oraz posterunek niemieckiej żandarmerii a także oddziały Wehrmachtu. "Zatrzymani Polacy trafiali chwilowo do niewielkiego aresztu przy ul. Jatkowej. Niemcy przewozili ich do więzień w Kielcach lub Radomiu" - wyjaśnił dr Piątkowski.
1 listopada 1942 r. w domu inż. Stanisława Białeckiego "Scevoli" na tzw. Budowie zatrzymał się "Górski". Razem z nim zostali Andrzej Zdzienicki „Paszko Złodziej” oraz ppor. Józef Węgrzyn „Ostroga”. Ok. godz. piątej nad ranem dom otoczyła niemiecka żandarmeria i policja. Na miejscu był obecny także konfident gestapo i funkcjonariusz Kriminalpolizei (policji kryminalnej), Celniaszek. Komendant "Górski" podjął próbę ucieczki. Został zastrzelony przez Celniaszka lub przez niemieckich żandarmów. Do aresztu przy ul. Jatkowej trafili zatrzymani u Białeckiego konspiratorzy AK: Zdzienicki, Węgrzyn, oraz inż. Białecki oraz jego trzy córki - łączniczki AK - Janina „Janka”, Teresa „Regina” i Maria „Duda”. Sprawcą tragedii był "Relampago".
"Po aresztowaniu Stanisława Białeckiego rozeszła się pogłoska, wywołana zapewne egzekucjami w Rożkach i Radomiu, gdzie Niemcy publicznie powiesili 50 więźniów, że zatrzymani w Końskich również będą powieszeni. Byłoby to straszliwym przeżyciem dla wszystkich mieszkańców miasta. Pomysł odbicia więźniów narodził się spontanicznie, jako oddolna inicjatywa +Cumulusa+ i jego podkomendnych, bez konsultowania się z dowództwem" - zaznaczył dr Piątkowski.
Na wieść o wydarzeniach w domu "Scevoli" pchor. AK Zygmunt Wyrwicz "Cumulus"(1920-1944) opracował plan ataku na areszt i odbicia więźniów.
Od współpracującego z podziemiem granatowego policjanta Ciechanowskiego wypożyczono jego służbowy mundur. Grupa posiadała skromne uzbrojenie - pięć pistoletów i dwa granaty oraz karabin.
3 listopada 1942 r. ok. godz. 2.30 „Cumulus” w mundurze policjanta zapukał do drzwi aresztu, żądając od strażnika otwarcia i osadzenia "aresztowanych", a faktycznie - żołnierzy AK: Mieczysława Zasady „Wrzosa” i Tadeusza Jencza „Księdza”.
"Specyfiką aresztu w Końskich był fakt, że więźniowie byli skuci łańcuchem. +Cumulus+ wykorzystał ten fakt i zastosował fortel. Jego podkomendni odgrywający rolę aresztowanych więźniów ustawili się w szereg. Każdy z nich w lewej dłoni trzymał łańcuch. Sprawiało to wrażenie, że są z sobą skuci. Prawe dłonie mieli wolne, mogli swobodnie strzelać" - wyjaśnił dr Piątkowski.
Chwilę później unieszkodliwiono strażnika. Do budynku wbiegli kolejni akowcy, m.in. Kazimierz Chojniarz „Walcz” i Lucjan Kotulski „Ikar”. Strażników rozbrojono, a wyróżniający się złym traktowaniem więźniów i gorliwością wobec okupanta volksdeutsch, nadzorca o nazwisku Sack, został zastrzelony. Na zewnątrz akcję ubezpieczało kilku bojowców. Zdobyto cztery karabiny i kilka sztuk broni krótkiej. Z cel uwolniono dziewięciu więźniów.
"Specyfiką aresztu w Końskich był fakt, że więźniowie byli skuci łańcuchem. +Cumulus+ wykorzystał ten fakt i zastosował fortel. Jego podkomendni odgrywający rolę aresztowanych więźniów ustawili się w szereg. Każdy z nich w lewej dłoni trzymał łańcuch. Sprawiało to wrażenie, że są z sobą skuci. Prawe dłonie mieli wolne, mogli swobodnie strzelać" - wyjaśnił dr Piątkowski.
W trakcie akcji konspiratorzy nie ponieśli żadnych strat. Niestety, nie udało się uwolnić Natalii Tworzyańskiej (1894-1942), aresztowanej w nocy z 1 na 2 listopada w domu na Koczwarze. W otoczonym przez Niemców budynku, w którym działała radiostacja AK, w walce poległ jej syn, szef Referatu VI (Informacji i Propagandy) Komendy Obwodu AK Końskie, Tomir Tworzyański ps. Borsuk. Pobita brutalnie przez gestapowców Tworzyańska trafiła do osobnej celi przy ul. Jatkowej. Wkrótce po ataku na areszt została wywieziona do Radomia i tam zamordowana.
"Akcja w Końskich to jedna z pierwszych w historii udanych akcji AK na niemieckie więzienie lub areszt na terenie Generalnego Gubernatorstwa. Odbiła się bardzo szerokim echem w całym kraju. Przyniosła ona wielu aresztowanym nadzieję, że i oni mogą zostać odbici przez kolegów. Echa wydarzenia dotarły na Wawel, do gubernatora Hansa Franka. Wzmiankę o uwolnieniu więźniów znajdziemy w jego dzienniku" - zwrócił uwagę dr Piątkowski. Kolejnym krokiem była likwidacja sprawcy licznych tragedii, które dotknęły koneckie podziemie.
W trakcie akcji konspiratorzy nie ponieśli żadnych strat. Niestety, nie udało się uwolnić Natalii Tworzyańskiej (1894-1942), aresztowanej w nocy z 1 na 2 listopada w domu na Koczwarze. W otoczonym przez Niemców budynku, w którym działała radiostacja AK, w walce poległ jej syn, szef Referatu VI (Informacji i Propagandy) Komendy Obwodu AK Końskie, Tomir Tworzyański ps. Borsuk. Pobita brutalnie przez gestapowców Tworzyańska trafiła do osobnej celi przy ul. Jatkowej. Wkrótce po ataku na areszt została wywieziona do Radomia i tam zamordowana.
25 lub 26 grudnia 1942 r. w Końskich pchor. AK „Cumulus” i Tadeusz Jencz wykonali wyrok śmierci na zdrajcy - Maksymilianie Szymańskim "Relampago" - w jego własnym mieszkaniu przy ul. 3 Maja. Akcją dowodził pchor. Kazimierz Chojniarz „Wacek”.
Warto przypomnieć, że na terenie Kielecczyzny i Radomskiego odbyło się kilka udanych akcji rozbicia niemieckich aresztów. W nocy z 6 na 7 sierpnia 1943 r. oddział AK dowodzony przez Antoniego Hedę „Szarego” bez jednego wystrzału rozbił niemiecki areszt w Starachowicach.
Jedną z najbardziej spektakularnych akcji wykonał niespełna 100-osobowy oddział AK ppor. „Robota” Waldemara Szwieca, który w nocy z 31 sierpnia na 1 września opanował Końskie, zlikwidował konfidentów i dokonał rekwizycji dużej ilości odzieży i umundurowania z niemieckiego magazynu. Mimo że w Końskich stacjonowało uzbrojonych w broń maszynową 1700 Niemców z Wehrmachtu i innych formacji, nie podjęli oni obrony, a "robotowcy" wycofali się z pokaźną zdobyczą bez strat.
W nocy z 5 na 6 czerwca 1944 r. oddział „Szarego” rozbił niemiecki areszt w Końskich. Partyzanci opanowali miasto i uwolnili ponad 60 aresztowanych, w tym trzech żołnierzy ze swojego oddziału. "Jeśli w historiografii wymienia się akcję rozbicia aresztu w Końskich, to zwykle pisze się o akcji z czerwca 1944 r. przeprowadzonej przez +Szarego+. Natomiast akcja z 3 listopada 1942 r. jest mniej znana i przesłonięta przez późniejsze wydarzenia" - zwrócił uwagę historyk z IPN.
Już po wkroczeniu armii sowieckiej i tzw. wyzwoleniu, w nocy z 4 na 5 sierpnia 1945 r., „Szary” zaatakował obsadzone przez UB więzienie w Kielcach i uwolnił 354 więźniów, w tym wielu aresztowanych przez komunistyczną bezpiekę byłych żołnierzy AK.(PAP)
autor: Maciej Replewicz
mr/ skp/