Prokuratura w Szwecji nie wznowi śledztwa w sprawie zatonięcia promu Estonia - poinformowały w czwartek tamtejsze władze po tym, gdy śledczy nie znaleźli żadnych oznak kolizji ani eksplozji. W katastrofie, do której doszło w 1994 r., zginęły 852 osoby.
W 2020 roku szwedzka telewizja wyemitowała film dokumentalny, w którym pokazano dziurę w kadłubie wraku promu Estonia. Po emisji pojawiły się wezwania do przeprowadzenia nowego śledztwa.
"Nic nie wskazuje na to, że doszło do kolizji ze statkiem lub obiektem pływającym, ani na eksplozję na dziobie" - powiedziała w oświadczeniu prokurator Karolina Wieslander, dodając, że dochodzenia prowadzone przez władze Estonii, Finlandii i Szwecji nie ujawniły żadnych faktów, "dających powód do przypuszczeń, że popełniono przestępstwo".
Prom Estonia, płynący z Tallina do Sztokholmu, zatonął w czasie sztormu 28 września 1994r. Zginęło 852 osób, przeżyło 137.
Ówczesne śledztwo wykazało, że przyczyną katastrofy Estonii były wady konstrukcyjne furty dziobowej, która nie wytrzymała naporu fal. Raport wykluczył eksplozję na pokładzie lub zderzenie z innym statkiem. (PAP)
os/ mal/