Ponad 30 kajakarzy wypłynie w święto Bożego Ciała rzeką Wisłą z Krakowa do Połańca. Organizator spływu Paweł Kluska powiedział PAP, że spływ upamiętni postać Henryka Flamego "Bartka", dowódcy największego oddziału podziemia antykomunistycznego w Beskidach.
„To będzie już dziesiąty Memoriał Henryka Flamego +Bartka+. Tradycyjnie wypłyniemy w święto Bożego Ciała. Tym razem zmieniliśmy trasę - płyniemy nie do Krakowa, lecz od dawnej stolicy. Rozpoczniemy tam 30 maja, by 2 czerwca dopłynąć do Połańca" - oznajmił Kluska. Ocenił, że będzie to trudniejsza trasa, ponieważ Wisła jest w tym fragmencie bardziej dzika, płynie szybko. "Lista uczestników nie jest jeszcze zamknięta; będzie 30-40 kajakarzy” – dodał.
Przekazał jednocześnie, że kajakarze chcą popularyzować postać Henryka Flamego i pokazać jego pasję do sportu, szczególnie kajaków i turystyki. Podczas spływu uczestnicy będą mogli też poznać historię życia dowódcy NSZ.
Henryk Flame ps. Bartek urodził się w 1918 r. w Frysztacie na Zaolziu, skąd jego rodzice przybyli do Czechowic koło Bielska i Białej. Przed wojną wstąpił do podoficerskiej szkoły lotnictwa dla małoletnich, którą ukończył w 1939 r. w stopniu kaprala. W 1935 r. zbudował łódź, którą popłynął z okolic Czechowic do Krakowa.
Walczył w kampanii wrześniowej. Jego samolot dwukrotnie został zestrzelony - pierwszy raz przez Niemców pod Warszawą, a następnie koło Stanisławowa przez Sowietów. Dotarł na Węgry, gdzie został internowany.
W 1940 r. wrócił w rodzinne strony. Zaangażował się w konspirację. Jego organizacja współpracowała z AK. Na przełomie 1943 i 1944 r. oddział ukrył się w lesie. Jesienią 1944 r. został zaprzysiężony w NSZ. W 1945 r., po wkroczeniu Armii Czerwonej, ujawnił się wraz z oddziałem i wstąpił wraz z podkomendnymi do milicji. Realizował rozkazy NSZ i gromadził broń.
Kajakarze chcą popularyzować postać Henryka Flamego i pokazać jego pasję do sportu, szczególnie kajaków i turystyki. Podczas spływu uczestnicy będą mogli też poznać historię życia dowódcy NSZ.
Zagrożony aresztowaniem, wiosną 1945 r. schronił się w lesie. Jego liczący kilkuset żołnierzy i podobną liczbę współpracowników oddział stoczył wiele walk z UB i KBW. Od lipca 1946 r. w oddziale działali agenci bezpieki, którzy we wrześniu zorganizowali fikcyjny przerzut części zgrupowania na Zachód. Według ustaleń IPN, żołnierzy "Bartka" przewieziono na Opolszczyznę i zamordowano.
Flame zlecił nadzór nad operacją przerzutu swemu zastępcy, Janowi Przewoźnikowi "Rysiowi", który został zamordowany przez funkcjonariuszy UBP 7 września 1946 r. "Bartek" przeszedł w tym czasie operację nogi. Wobec braku kontaktu z "Rysiem" uciekł śledzącym go ubekom i wrócił w góry. Po ogłoszeniu amnestii ujawnił się w marcu 1947 r. 1 grudnia 1947 r. został zastrzelony przez milicjanta w Zabrzegu.
W 2017 r. Henryk Flame został pośmiertnie awansowany do stopnia majora. (PAP)
autor: Marek Szafrański
szf/ pad/