W ramach 770. rocznicy powstania Bytomia władze tego miasta uhonorowały Georga Brüninga, wieloletniego nadburmistrza, oraz Franza Landsbergera, mecenasa kultury i dyrektora kultury pochodzenia żydowskiego - pomysłodawcę zbudowania teatru we wnętrzach którego mieści się obecnie Opera Śląska.
Georg Brüning, wieloletni nadburmistrz Bytomia uhonorowany został tablicą naprzeciwko domu, w którym mieszkał, zaś o zasługach Franza Landsbergera przypomina tablica w foyer Opery Śląskiej.
Ani Brüning, ani Landsberger nie pochodzili z Bytomia, ale odegrali w jego historii wielką rolę.
Pochodzący z katolickiej rodziny w Westfalii Georg Brüning po zdobyciu starannego prawniczego wykształcenia w wieku 31 lat przyjechał do Bytomia i przez trzy dwunastoletnie kadencje (od 1882 do końca 1918 roku) rządził tym miastem jako burmistrz i nadburmistrz. Był ceniony i szanowany zarówno przez Polaków jak i Niemców. Za jego czasów Bytom był największym i najbogatszym ośrodkiem na Górnym Śląsku, czego dowodem były liczne okazałe kamienice mieszczańskie, szkoły, szpitale oraz nowoczesna sieć wodociągowa.
Dowodem uznania ze strony mieszkańców była willa ufundowana ze społecznej zbiórki, w której spędził ostatnie lata życia (zmarł w 1932 roku). Wcześniej mieszkał w zwykłej mieszczańskiej kamienicy przy obecnej ulicy Piekarskiej. Piotr Obrączka, biograf Brüninga, w rozmowie z PAP przypomniał, że po II wojnie światowej na wiele lat on został wymazany z historii - zlikwidowano mogiłę, w której został pochowany, a jego żonie (zmarła w 1950 roku) pozwolono zachować tylko jeden pokój dawnej willi. "A przecież ten dom był własnością rodziny, bo społeczeństwo Bytomia ufundowało je Brüningowi jako osobie prywatnej, a nie burmistrzowi" - zwraca uwagę historyk.
Więcej szczęścia niż Brüning miała tabliczka, jaką ufundował na ścianie kamienicy przy Piekarskiej. Niemiecki napis głosi, że w tym domu gościł kardynał (biskup wrocławski - przyp. PAP) Georg Kopp. Do wizyty doszło w maju 1894 roku - Georg Kopp przyjechał, by udzielić miejscowej młodzieży sakramentu bierzmowania.
O niemieckiej historii Bytomia i zasługach Georga Brüninga zaczęto sobie przypominać dopiero po 1989 roku. W tym roku, w ramach obchodów 770-lecia Bytomia, udało się zaprosić mieszkających w Niemczech członków rodziny dawnego nadburmistrza. Przy Alei Legionów, naprzeciwko willi (obecnie ma nowego, prywatnego właściciela) odsłonięta została pamiątkowa tablica. W ceremonii wziął udział przedstawiciel rodu Brüningów, Godehard Kayser.
Działający w tym samym czasie co Brüning i współpracujący z nim Franz Landsberger był przedsiębiorcą, dyrektorem jednego z bytomskich banków, radnym i mecenasem kultury. Jako uzdolniony muzyk-amator założył w Bytomiu chór, kwartet smyczkowy, a w końcu wysunął pomysł zbudowania Teatru Miejskiego. Wzniesiony w latach 1898-1901 gmach od 1945 roku jest siedzibą Opery Śląskiej. O zasługach Landsbergera przypominała zamieszczona w foyer teatru tablica. Zamontowano ją w 1925 roku, tuż po śmierci Landsbergera, ale gdy do władzy w Niemczech doszedł Hitler, została usunięta. Przez wiele lat Landsberger był w Bytomiu zapomniany. Dopiero niedawno okazało się, że w Stanach Zjednoczonych żyją przedstawiciele jego rodziny. Publikację poświęconą Landsbergerowi napisała historyczka Izabella Wójcik-Kühnel. W rozmowie z PAP wyjawiła, że losy części rodziny potoczyły się tragicznie. Żona Landsbergera i jego siostry wyemigrowały z Niemiec do Holandii, skąd - po zajęciu tego kraju przez Wehrmacht - zostały deportowane do hitlerowskiego obozu zagłady i zamordowane.
Na uroczystości z okazji 770-lecia władze Bytomia zaprosiły przedstawicieli miast partnerskich. Przyjechali burmistrz Recklinghausen Christopher Tesche, mer Drohobycza Taras Kuchma oraz Halyna Shymanska sekretarz Rady Miejskiej Żytomierza.
- Jubileusze uświadamiają nam bogactwo naszej historii i kultury. Są zachętą, aby z nowym zapałem poznawać i doceniać dziedzictwo naszych przodków, które przez wieki inspirowało i motywowało nas do pracy, walki, wyzwań, odwagi oraz do śmiałej, pełnej rozmachu twórczości – powiedział prezydent Bytomia Mariusz Wołosz. - Skarbiec naszych tradycji lokalnych przechowuje to, dzięki czemu trwamy i rozwijamy się jako wspólnota: łączące nas wartości, pamięć o wspólnym czasie, chwilach pięknych, ale i trudnych, bezcenną spuściznę naszych zwyczajów, dorobku i sukcesji – dodał.
(PAP)
autor: Józef Krzyk