Polska niezmiennie musi oczekiwać od Ukrainy ekshumacji ofiar Rzezi Wołyńskiej, ale to nie jest najlepszy moment na postawienie sprawy na ostrzu noża - powiedział w Studiu PAP wiceszef komisji spraw zagranicznych Maciej Konieczny (Lewica).
Konieczny pytany w czwartek w Studiu PAP o ocenę pogarszających się w ostatnim czasie stosunków polsko-ukraińskich powiedział: „To bardzo trudny moment dla obu stron”. Wyjaśnił, że w Polsce już nieco opadł początkowy entuzjazm i pojawiły się napięcia w społeczeństwie, z kolei po stronie ukraińskiej również pogłębia się zmęczenie wojną i rozczarowanie nienależytym - w ich ocenie - wsparciem ze strony Zachodu.
„Teraz wszyscy politycy po obu stronach będą się dzielić na tych, którzy będą chcieli to cynicznie wykorzystać dla politycznych celów, żeby podgrzać te emocje, bo to będzie łatwe i na tych, którzy będą wypowiadali się i działali odpowiedzialnie, z namysłem. (...) Ja bym tutaj apelował o rozwagę” - mówił.
„Oczekiwanie ekshumacji jest stałe i niezmienne i nie należy się z niego w żaden sposób wycofywać. Jednak myślę, że stawianie na ostrzu noża sprawy wobec partnera, który toczy teraz bohaterską wojnę przeciwko rosyjskiej agresji, nie jest najlepszym momentem.”
Polityk Lewicy podkreślił, że dzielące nas kwestie historyczne, w tym sprawa ekshumacji ofiar Rzezi Wołyńskiej mają „kluczowe znaczenie dla przyszłości i my nie możemy ich odłożyć na bok”, jednocześnie pamiętając o sytuacji wojennej Ukrainy i społeczeństwa, które potrzebuje naszego wsparcia. Jak podkreślił – „potrzebujemy ukraińskiego zwycięstwa", gdyż "na szali stoi nasze bezpieczeństwo”.
„Oczekiwanie ekshumacji jest stałe i niezmienne i nie należy się z niego w żaden sposób wycofywać. Jednak myślę, że stawianie na ostrzu noża sprawy wobec partnera, który toczy teraz bohaterską wojnę przeciwko rosyjskiej agresji, nie jest najlepszym momentem. Jeżeli wyjdziemy z tej zawieruchy i z tej napaści rosyjskiej w lepszych relacjach, a ten przełom nastąpił, to będzie nam łatwiej załatwić tę sprawę” - ocenił.
Zdaniem Koniecznego w tym przypadku twarde wymuszanie, bez przejścia procesu, w którym ukraińskie społeczeństwo zrozumie historię i rolę ukraińskich nacjonalistów w zbrodni wołyńskiej - nie będzie trwałe i „nie zadziała”. Zaznaczył, że nawet jak wymusimy jakąś deklarację, to nie będzie za nią szła realna zmiana. Jednocześnie zauważył, że Polska „nie może odpuścić tego w imię prawdy historycznej”, bo bez przejścia tego procesu „nie ułożymy trwale przyjaznych relacji z Ukrainą”.
W lipcu w Polsat News wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział, że Ukraina nie może zostać przyjęta do Unii Europejskiej, dopóki Warszawa i Kijów nie rozwiążą kwestii rzezi wołyńskiej.
Między Warszawą i Kijowem od wiosny 2017 r. trwa spór wokół zakazu poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar wojen i konfliktów na Ukrainie, wprowadzonego przez ukraiński IPN. Zakaz został wydany po zdemontowaniu pomnika UPA w Hruszowicach, do którego doszło w kwietniu 2017 r.
Polskę i Ukrainę od wielu lat dzielą zaszłości historyczne. Dotyczą głównie różnej pamięci o roli Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii, która w latach 1943-1947 na Wołyniu i w południowo-wschodnich województwach Polski dopuściła się ludobójczej czystki etnicznej na ok. 100 tysiącach polskich mężczyzn, kobiet i dzieci.
O ile dla polskiej strony była to godna potępienia zbrodnia ludobójstwa (masowa i zorganizowana), o tyle dla Ukraińców był to efekt symetrycznego konfliktu zbrojnego, za który w równym stopniu odpowiedzialne były obie strony. Dodatkowo Ukraińcy chcą postrzegać OUN i UPA wyłącznie jako organizacje antysowieckie (ze względu na ich powojenny ruch oporu wobec ZSRS), a nie antypolskie.
Polska strona chciałaby godnie upamiętnić ofiary OUN-UPA w miejscach ich pogrzebania; w tym celu IPN część ofiar, również tych, które nie zginęły podczas zbrodni wołyńsko-galicyjskiej, ale np. w walkach z Sowietami po 17 września 1939 r., chciałaby ekshumować. Ukraińska strona jest temu przeciwna, a swoją zgodę w przeszłości uzależniała od odbudowania przez Polaków pomnika UPA w Hruszowicach na Podkarpaciu, co dla polskiej strony jest warunkiem nie do przyjęcia. (PAP)
Rozmawiał Adrian Kowarzyk
amk/ godl/ amac/