
Fryderyk Chopin miał w sobie nie tylko melancholię, ale też światło i radość. Letnie miesiące, które spędzał Nohant, pełne były bardzo różnorodnych przeżyć, co znalazło echo w jego kompozycjach. Chciałam, żeby było to widoczne na zdjęciach - powiedziała PAP francusko-hiszpańska fotografka FLORE.
Wystawę fotografii jej autorstwa "Jestem w jakiejś dziwnej przestrzeni" do 22 czerwca można oglądać w Domu Urodzenia Fryderyka Chopina i Parku w Żelazowej Woli. Cykl onirycznych czarno-białych fotografii ukazuje Dom George Sand w Nohant oraz stanowi wizualną narrację inspirowaną relacją Chopina i Sand.
Polska Agencja Prasowa: Jak narodził się pomysł sfotografowania domu George Sand w Nohant?
FLORE: Tematem mojej pracy nie jest dom George Sand. To projekt opowiadający o obecności Fryderyka Chopina w tym domu, czy też o tym, jak możemy dzisiaj tę obecność odczuć. Chociaż na zdjęciach widać majątek George Sand w Nohant, opowiadam o obecności, zarazem nieobecności Fryderyka Chopina w tym miejscu.
PAP: Jak szuka pani obecności Chopina w domu, w którym de facto jest dziś nieobecny?
"Nie szukałam obecności Chopina. Wyczułam ją. Miałam wielkie szczęście słuchać koncertów jego muzyki podczas letniego festiwalu w Nohant, odwiedzałam wówczas dom George Sand."
FLORE: Nie szukałam obecności Chopina. Wyczułam ją. Miałam wielkie szczęście słuchać koncertów jego muzyki podczas letniego festiwalu w Nohant, odwiedzałam wówczas dom George Sand.
Fryderyk Chopin dla mnie osobiście jest bardzo ważnym kompozytorem. Słuchając jego muzyki w tym właśnie miejscu zrozumiałam, co powinnam zrobić jako fotografka: stworzyć obrazy, które wywołują obecność Chopina w miejscu, w którym jest nieobecny.
PAP: Czy jakieś konkretne dzieła Chopina znalazły swoje odbicie w konkretnych pracach fotograficznych?
FLORE: Nie, to ujęcie bardziej ogólne. Znam dość dobrze wszystkie kompozycje Chopina. Nasze wyobrażenie o nim jest, jak mi się zdaje, przesadnie zdeterminowane przez mit romantyczny. Jakby był tylko rozedrganym emocjonalnie melancholikiem.
A – znając jego muzykę – myślę, że była to niezwykle silna, bardzo zróżnicowana osobowość. Była w nim nie tylko melancholia, były także światło i radość. Letnie miesiące, które spędzał Nohant, pełne były bardzo różnorodnych przeżyć, co znalazło echo w jego pisanych tam kompozycjach. Chciałam, żeby było to także widoczne na zdjęciach.
PAP: Czy zanim zaczęła się pani rezydencja w Nohant, Chopin był pani bliski?
FLORE: Zawsze bardzo poruszała mnie jego muzyka. Chociaż przystępując do pracy nad tym projektem, miałam sporą tremę. Cieszyłam się, że w domu George Sand nie ma przedmiotów bezpośrednio związanych z Chopinem. Gdyby się tam znajdowały, byłaby duża pokusa, żeby przygotować reportaż czy jakiś rodzaj dokumentacji.
Ponieważ nie było nic, mogłam wejść w dialog z samym Chopinem, który – gdy odwiedzał Nohant – był przecież artystą par excellence współczesnym. Był nowatorem w dziedzinie muzyki. Szukałam więc dialogu pomiędzy innowacyjnością muzyczną Chopina a medium fotograficznym dziś. Zastanawiałam się, jak myśleć fotografią, żeby oddała ducha muzyki. Niewidocznej, ale przecież cały czas obecnej w Nohant. To brzmi trochę metafizycznie, ale tak to właśnie czuję.
"Fryderyk Chopin dla mnie osobiście jest bardzo ważnym kompozytorem. Słuchając jego muzyki w tym właśnie miejscu zrozumiałam, co powinnam zrobić jako fotografka: stworzyć obrazy, które wywołują obecność Chopina w miejscu, w którym jest nieobecny."
PAP: Jak dużo jest George Sand w pani dziele? Projekt został zrealizowany w jej domu.
FLORE: Myślę, że to projekt wpisujący się doskonale w artystyczny świat George Sand. Opowieść o przyjaźni, która przekracza granice konkretnej dziedziny sztuki. Sand przyjmowała z wielką szczodrością innych pisarzy, malarzy, muzyków. Potrafiła dobierać gości tak, że dobrze czuli się razem w jej domu, chociaż były to największe osobowości twórcze tamtych czasów.
Mnie także przyjęto w Nohant w taki sposób, jakbym metafizycznie dołączyła do jej kręgu, a nie po prostu odwiedziła martwe muzeum. Wystawa w Żelazowej Woli, z której bardzo się cieszę, to kolejny rozdział mojej przygody. Jakby Chopinowie odwzajemnili tu gościnność George Sand.
Rozmawiała Anna Kruszyńska
FLORE jest francusko-hiszpańską fotografką, laureatką wielu nagród, w tym Prix Nadar (2020) i Prix de l’Académie des beaux-arts (2018). Jej twórczość określić można jako fotografię narracyjną. Prace prezentowane na wystawie w Żelazowej Woli są owocem projektu "Je suis dans des mondes étranges" realizowanego w Domu George Sand w Nohant w ramach rezydencji artystycznej.
Polska Agencja Prasowa jest patronem medialnym Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina.
Anna Kruszyńska (PAP)
akr/ dki/