
Odważny, honorowy, empatyczny – tak o zmarłym w poniedziałek (21 lipca) gen. Waldemarze Skrzypczaku mówią przyjaciele. Niezależnie od tego, czy w mediach, czy wobec przełożonych: patrzył w oczy i mówił, jak jest. To jeden z najbardziej charyzmatycznych dowódców – ocenił gen. dyw. w st. spocz. Bogusław Pacek.
Generał broni w stanie spoczynku Waldemar Skrzypczak zmarł w wieku 69 lat. Był jedną z najważniejszych postaci współczesnych Sił Zbrojnych RP – charyzmatycznym dowódcą, który przeszedł wszystkie szczeble kariery wojskowej, doświadczonym strategiem wojennym i jednym z najbardziej rozpoznawalnych komentatorów spraw obronnych w Polsce. Przez lata uosabiał nie tylko profesjonalizm wojskowy, ale też cywilną odwagę w publicznym zabieraniu głosu na temat bezpieczeństwa kraju.
Urodził się 19 stycznia 1956 r. w Szczecinie, ale dzieciństwo i młodość spędził w Kołobrzegu, gdzie jego ojciec służył jako żołnierz 32 Pułku Zmechanizowanego. Śladami ojca podążył wcześnie – wstąpił do Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Pancernych w Poznaniu, a następnie ukończył Akademię Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w Warszawie. W późniejszych latach doskonalił swoje kompetencje na kursach m.in. w USA i Wielkiej Brytanii. W 2005 r. był dowódcą Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe w ramach IV zmiany PKW w Iraku, a w latach 2006-2009 dowódcą Wojsk Lądowych.
Od początku kariery uchodził za żołnierza z krwi i kości – pragmatyka, który nie boi się zmian i nowych wyzwań.
– To był wspaniały człowiek, oddany wojsku i żołnierzom. Potrafił słuchać i potrafił rozmawiać. To rzadko któremu oficerowi się zdarza – powiedział PAP gen. br. w st. sp. Jarosław Kraszewski. – Zawsze do mnie mówił „Młody”. Młody, pamiętaj, decyzję trzeba podejmować bardzo szybko, po to, żeby mieć czas na odkręcenie jej skutków. I ja to do dzisiaj stosuję – dodał.
Opowiedział, że po zakończeniu służby gen. Skrzypczak „podejmował szereg prób bycia prawdziwym emerytem, który to nie ma żadnych trosk, rozterek, ale zawsze upomina się o niego żołnierz”.
Mateusz Krymski (PAP).