W kampanii polskiej 1939 roku w okolicach Wizny (Podlaskie) nieliczne siły Wojska Polskiego stawiały opór przeważającym siłom niemieckim. Walki nazywane są z tego powodu czasem "polskimi Termopilami". Historycy wciąż badają źródła dotyczące tych wydarzeń.
Najczęściej prezentowane dane mówią o tym, że w dniach 7-10 września 1939 roku pod Wizną wojsko polskie - ok. 720 żołnierzy pod dowództwem szefa obrony odcinka Wizna kapitana Władysława Raginisa stawiało opór - według różnych źródeł - 32-42 tysiącom uzbrojonych w broń pancerną żołnierzom niemieckim w walkach o ważne przeprawy w okolicach rzek Narew i Biebrza.
Najczęściej prezentowane dane mówią o tym, że w dniach 7-10 września 1939 roku pod Wizną wojsko polskie - ok. 720 żołnierzy pod dowództwem szefa obrony odcinka Wizna kapitana Władysława Raginisa stawiało opór - według różnych źródeł - 32-42 tysiącom uzbrojonych w broń pancerną żołnierzom niemieckim w walkach o ważne przeprawy w okolicach rzek Narew i Biebrza.
Jak napisano na tablicach w miejscu walk, Polacy dysponowali sześcioma działami, kilkudziesięcioma karabinami i jedną rusznicą przeciwpancerną. Niemcy natomiast mieli dwie dywizje pancerne, brygadę piechoty i brygadę zmotoryzowaną.
Władysław Raginis, gdy zdał sobie sprawę, że nie uda się wygrać bitwy, popełnił samobójstwo rozrywając się granatem.
Historię obrońców Wizny propaguje Stowarzyszenie "Wizna 1939". Jego staraniem w 2011 r. przeprowadzono ekshumację szczątków Raginisa i innych żołnierzy. Przeprowadzone badania DNA potwierdziły, że były tam szczątki i dowódcy obrony odcinka Wizna.
We wrześniu tego samego roku zostały uroczyście pochowane w miejscu śmierci w mogile wojennej, we wnętrzu rozbitego schronu. Na pamiątkowej tablicy napisano, że spoczywają w tym miejscu żołnierze Wojska Polskiego Samodzielnej Grupy Operacyjnej "Narew", "heroiczni obrońcy odcinka Wizna w dniach 7-10.09.1939 roku, którzy oddali życie w obronie ojczyzny przed niemieckimi najeźdźcami". Pojawiło się tam również potem nazwisko Raginisa.
W 2012 r. minister obrony narodowej awansował pośmiertnie Władysława Raginisa na stopień majora, zaś jego zastępcę, poległego w walkach pod Wizną Stanisława Brykalskiego - na stopień kapitana. O awanse wnioskowało stowarzyszenie Wizna 1939.
Wcześniej, w 2009 r., w 70. rocznicę walk pod Wizną, ówczesny prezydent RP Lech Kaczyński odznaczył pośmiertnie Władysława Raginisa Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski. W liście do uczestników rocznicowych uroczystości prezydent pisał, że "to jeden z najbardziej przejmujących symboli heroizmu i poświęcenia polskiego żołnierza w wojnie obronnej 1939 roku", a żołnierze walczący pod wodzą Raginisa "wykazali się najwyższym męstwem i patriotyzmem".
"Obrona Wizny to jak obrona Westerplatte, jak wysiłek całego narodu w dramatycznym wrześniu 1939 i we wszystkich latach II wojny światowej - są świadectwem, jak nieugięcie walczyli Polacy w obronie najwyższych wartości" - pisał wówczas prezydent RP.
W 2014 r. na jednym z budynków w Wiźnie powstał mural upamiętniający Raginisa, wykonany na podstawie zdjęcia z 1938 roku. Z inicjatywy Stowarzyszenia "Wizna 1939" w Górze Strękowej, tam gdzie pochowany jest Raginis, odbyły się uroczystości w 75. rocznicę walk pod Wizną.
Założyciel stowarzyszenia i prezes Fundacji "Honor, Ojczyzna" im. Majora Władysława Raginisa Dariusz Szymanowski przyznawał w 2014 r., że dziś ma szerszą wiedzę o wydarzeniach pod Wizną, niż siedem lat temu, gdy zaczynał działalność. "Trudno dokonać pełnej i rzetelnej oceny wrześniowych wydarzeń na tym odcinku obrony w krótkiej wypowiedzi, ale gdybym dziś miał spuentować swoją ocenę jednym zdaniem, to mogę z jeszcze większym szacunkiem, uznaniem, a przede wszystkim przekonaniem, oddać hołd polskiej załodze spod Wizny, a postać majora Raginisa, tak jak i jego śmierć, nabrała w moich oczach dodatkowo jakby jeszcze innego wymiaru" - powiedział PAP.
Szymanowski przypomina, że bitwa nie rozgrywała się w samej Wiźnie, ale na znacznie większym terenie. Pozycje polskie, choć skupione w kilku miejscach, rozlokowane były na obszarze ok. 100 km kwadr. Według jego danych, żołnierzy polskich było nawet mniej, niż się powszechnie przyjmuje, Szymanowski mówi o liczbie 400-500.
Kilka lat temu pojawiły się informacje w tym, że nowe dane dotyczące obrony Wizny są w archiwach niemieckich. Książka w oparciu o te źródła przygotowywana jest w Instytucie Historii Uniwersytetu w Białymstoku, autorem jest dr Tomasz Wesołowski. Stawia on m.in. tezę że walki trwały krócej, wojsk niemieckich zaangażowanych w walki było znacznie mniej, niż powszechnie się przyjmuje, także mniej było wojsk polskich.
Kilka lat temu pojawiły się informacje w tym, że nowe dane dotyczące obrony Wizny są w archiwach niemieckich. Książka w oparciu o te źródła przygotowywana jest w Instytucie Historii Uniwersytetu w Białymstoku, autorem jest dr Tomasz Wesołowski. Stawia on m.in. tezę że walki trwały krócej, wojsk niemieckich zaangażowanych w walki było znacznie mniej, niż powszechnie się przyjmuje, także mniej było wojsk polskich.
"To jasne i oczywiste, że nie wszystkie wojska niemieckie w sile kilkudziesięciu tysięcy dotarły pod Wiznę, bo to było fizycznie niemożliwe, ale i niepotrzebne z punktu widzenia taktyki wojennej" - powiedział PAP Szymanowski, pytany o dysproporcje sił pod Wizną.
"Niezaprzeczalnym faktem jest to, że - bez wątpienia przeważające siły - 19. korpusu pancernego generała Guderiana próbowały forsować rzekę a strona polska wykazała się bohaterstwem. Przewaga po stronie niemieckiej była druzgocąca" - powiedział PAP dziekan wydziału historyczno-socjologicznego Uniwersytetu w Białymstoku prof. Wojciech Śleszyński.
Zwrócił przy tym uwagę, że to Nowogród pod Łomżą bronił się dłużej. "O tym się zapomina, bo to Wizna stała się symbolem walk w tym regionie Polski" - dodał prof. Śleszyński.
Śleszyński dodał też, że popularyzacja walk o Wiznę nastąpiła w latach 70. ubiegłego wieku. "Bez wątpienia zbiegło się to z nowym patrzeniem przez ówczesne władze komunistyczne na problem kampanii wrześniowej. Władze komunistyczne jednoznacznie krytycznie oceniały najwyższe dowództwo ówczesnego Wojska Polskiego, natomiast potrzebowały jako bohaterów dowódców średniego szczebla" - powiedział historyk.
W jego ocenie Raginis był dobrym przykładem bohaterskiego obrońcy, bo walczył z przeważającymi siłami wroga i zginął na posterunku. "Władza potrzebowała tego typu bohaterów, ale - co jest warte podkreślenia - on był bohaterem. Strona polska wykazała się wielkim bohaterstwem" - dodał prof. Śleszyński.
"Czy akurat Wizna to +polskie Termopile+, to jest kwestia dyskusyjna. Prawdopodobnie takich miejsc mogłoby być więcej. Termopile to symbol. Tak zostało to nazwane, w świadomości społecznej zaakceptowane i nie widzę potrzeby negowania tego" - powiedział historyk. (PAP)
rof/ kow/ ls/